W Jego ranach nasze zdrowie

Za komuny po chleb w piekarni stały olbrzymie kolejki. Dziś stoją podobne. W kościołach po błogosławieństwo w czasie nabożeństw o uzdrowienie i uwolnienie. Czyli też w pewnym sensie po pokarm, tyle że duszy.

Jedni za drugich

Anna Szatko przyznaje, że w jej przypadku wewnętrzny pokój jest owocem uczestniczenia w modlitwach o uzdrowienie i uwolnienie. – Odkryliśmy z mężem na nowo sakrament pokuty i pojednania i teraz nigdy nie odkładamy spowiedzi na później, na święta, ale regularnie się spowiadamy. Nauczyliśmy się też błogosławić nasze dzieci, czynić na ich czołach znak krzyża, zaczęliśmy wiarę odkrywać na nowo, regularnie czytać Pismo Święte – przyznaje. Siostra Janina Kowalska, szarytka z Piwnicznej, regularnie jeździ co miesiąc do Nowego Sącza. – Te spotkania modlitewne to wspaniałe doświadczenie wspólnoty Kościoła. Chętnie modlę się za innych i ta wspólna modlitwa wstawiennicza nad konkretną osobą, obojętnie, kim jest i z czym przychodzi do Jezusa, to dla mnie uzewnętrznienie prawdy, którą rozważamy w bieżącym roku duszpasterskim, że Kościół jest naszym domem, domem braci i sióstr w Chrystusie – mówi. Patrycja Osika pierwszy raz poszła z ciekawości, przez pocztę pantoflową. – Nic się nie wydarzyło. Po prostu byłam. Za drugim razem poczułam, jakby ktoś dotknął mojego serca. Było to dla mnie zaskoczenie – opowiada Patrycja.

Panie, to jest moje życie

– Najważniejsze to stanąć w prawdzie przed sobą i Bogiem, pozwolić Mu dotknąć swojego życia i swoich zranień, ale stanąć bez upiększania, bez dowodzenia Bogu, że jestem święty, bo chodzę czasem do kościoła w dni powszednie, a co dwa tygodnie do spowiedzi, ale stanąć przed Bogiem z całą bezradnością, z tym, że się często irytuję, że dręczy mnie wiele natrętnych myśli, że mam w sercu niepokój. Trzeba stanąć i powiedzieć Bogu: to jest moje życie. To początek uzdrowienia – przekonuje ks. Wojciech Werner.

Recepta na brak dobrobytu

Ks. prof. dr hab. Janusz Królikowski

– Posługa uwalniania ma przede wszystkim znaczenie zbawcze i ma służyć zbawieniu człowieka jako celowi jego życia. Celem wiary nie jest cieszenie się zdrowiem fizycznym, ale przede wszystkim zdrowiem duchowym, którego zwieńczeniem będzie osiągnięcie zbawienia. Zdrowie duchowe niewątpliwie przyczynia się także do lepszego samopoczucia psychicznego i cielesnego, ale te dziedziny życia nie są bezpośrednio celem oddziaływania religijnego, i nie taki cel posiada życie duchowe. Trzeba o tym pamiętać, tym bardziej że żyjemy w okresie „obsesyjnego poszukiwania terapeutycznego efektu religii”, jak zauważył kard. Gotfried Danneels. Stawianie na terapię za pośrednictwem religii prowadziłoby nie tylko do jej redukcyjnego traktowania, ale niejednokrotnie po prostu mogłoby stawać się źródłem nowego bałwochwalstwa, a więc mając służyć wyzwoleniu człowieka, mogłoby wywołać nową formę jego zniewolenia. Zdarza się, że ludzie nie chcą rozwijać życia duchowego, odbyć spowiedzi, a w odmówieniu nad nimi modlitwy o uwolnienie upatrują jedyną szansę na oddalenie od siebie wszelkich pokus. Byłoby to instrumentalnie traktowanie modlitwy. Podobnie jest w błędzie ten, kto myśli, że zasadniczą wartością są jakieś spektakularne wydarzenia, niezwykłe zjawiska, uzdrowienie fizyczne, „spoczynki w Duchu” itp. Podobnie trzeba się strzec magicznego traktowania sakramentaliów. Największe cuda dzieją się w sercu człowieka, a największym jest nawrócenie. Reasumując: spowiedź św., dobre uczynki, asceza, przy których, właściwie biorąc, ma pomóc modlitwa o uwolnienie i uzdrowienie, to jest recepta na to, co dziś nazywa się dobrobytem duchowym.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie