Nizinne szaleństwo

Na narty w górach zbyt daleko, a wyjazd jest zbyt drogi? Może więc na narty… nad morze albo nad jezioro?

W ostatnich latach popularność białego szaleństwa, nazywanego niezbyt poetycko nartami, rośnie. Chcą jeździć młodzi, chcą jeździć starsi. I nawet całkiem dorośli, którzy po raz pierwszy przypinają do nóg deski grubo po czterdziestce. Nie dziwi więc, że rodzime ośrodki narciarskie, w ogromnej większości rozlokowane na terenach górskich: na Podhalu, w Beskidach czy Bieszczadach, pękają w szwach. W kolejce do wyciągów trzeba czekać nawet kilkanaście minut, na parkingach tłumy, a żeby zjeść talerz frytek i schabowego, trzeba się również naczekać. Wielu miłośników nart, szczególnie tych bardziej zaawansowanych i… z grubszym portfelem, ucieka zatem z polskich gór do Austrii, Włoch czy Francji. Co z mniej zamożnymi? Wbrew pozorom mają wybór. Tym wyborem jest… wyjazd nad morze lub nad jezioro. Względnie po prostu w tereny nizinne, na których powstaje coraz więcej ośrodków narciarskich. W samej tylko północnej Polsce, województwach pomorskim i warmińsko-mazurskim, stacji jest już kilkanaście. Ośrodki te z roku na rok cieszą się coraz większą popularnością. Czy mają szansę stać się realną konkurencją dla ośrodków w górach?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie