W mieście mody zobaczyłem rozpacz. W mieście luksusu biedę. Mediolański dworzec główny jest jednym z punktów, w którym spotykają się imigranci z Afryki. Gdy odpoczną, rozpoczynają kolejny etap swojej podróży. Jej cel jest dla wielu z nas prozaiczny. Zwykłe życie.
Wiosną i latem do Mediolanu każdego dnia przyjeżdża kilkuset imigrantów – mówi mi Caterina Sarfatti z biura burmistrza Mediolanu. Caterina jest osobą odpowiedzialną za opiekę nad przyjeżdżającymi. Całe dnie spędza na dworcu, czasami znajdując tylko chwilę, by w dworcowej restauracji wypić szybką kawę. Siedzimy, rozmawiamy, a ona wciąż zerka w kierunku drzwi, sprawdza, czy nie musi kończyć, czy nie jest potrzebna wolontariuszom.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |