Siła nabywania

Polsce, po 26 latach od zmian ustrojowych, udało się w tym roku dogonić w bogactwie najbiedniejszy kraj Unii, czyli Grecję. I to tylko dlatego, że Grecja dość mocno zbiedniała. Zaskakujące? Cóż, gdy porównuje się siłę nabywczą pieniądza, zaskoczeń jest cała masa.


Jak to jest na świecie? 


Uśredniając wszystko, stać nas na więcej, ale ze średnią jest tak jak z panem, który idzie ze swoim psem na spacer. Każdy z nich ma średnio trzy nogi. Problem w tym, że choć rachunek jest jak najbardziej poprawny, żaden z nich – ani pan, ani pies trzech nóg nie ma. Jeżeli do średniej wliczymy sprzęt AGD, benzynę, koszule i buty, okaże się, że rachunek będzie nastrajał optymistycznie. Jeżeli jednak wliczymy wyłącznie podstawowe produkty, okaże się, że musimy na nie wydawać coraz więcej. Te statystyki można przeczytać jeszcze inaczej. Ci, którzy są bogaci, ci, których stać na dobra luksusowe lub te, które nie są bezwzględnie potrzebne do życia, rzeczywiście średnio mogą kupić więcej niż kiedyś. Z kolei biedni, którzy niemal całe swoje dochody wydają na jedzenie, z czasem biednieją. 


A jak siła nabywcza naszego portfela ma się do siły portfeli mieszkańców innych państw? Polskie zarobki należą do najniższych w Europie, ale też koszty życia (ceny) są niższe niż w wielu krajach kontynentu. Nawet biorąc pod uwagę to drugie, na tle innych krajów wypadamy kiepsko. Siła nabywcza portfela statystycznego mieszkańca naszej stolicy to tylko 40 proc. tego, na co stać mieszkańca Berlina czy Dublina. W Europie są tylko trzy stolice, w których mieszkańców stać na mniej – to Sofia, Budapeszt i Bukareszt. Pamiętajmy jednak, że to dane dotyczące mieszkańców stolic, w których średnie wynagrodzenie jest wyższe niż w pozostałych rejonach kraju. I tak siła nabywcza mieszkańca Warszawy jest o prawie 80 proc. wyższa niż średnia krajowa. Najniższą siłę nabywczą (czyli za swoje wynagrodzenie mogą kupić najmniej) mają mieszkańcy powiatu przemyskiego. Gdyby ich porównać z mieszkańcami Warszawy, okazałoby się, że tych ostatnich stać na ponaddwukrotnie więcej niż przemyślan. 


Na dokładnie te same dane statystyczne można spojrzeć od jeszcze innej strony. Ile my, Polacy, jesteśmy w stanie rocznie wydać na żywność, usługi, wydatki mieszkaniowe i inne zakupy pierwszej potrzeby? Ze statystyk sporządzonych w 2013 r. wynika, że około 5800 euro rocznie. Średnia europejska to około 13 tys. euro. Największą siłę mają portfele mieszkańców Liechtensteinu. Ci mogą rocznie wydać prawie 60 tys. euro, czyli ponad 10 razy więcej niż Polacy. Druga jest Szwajcaria (36 tys. euro) i Norwegia (32 tys. euro). Pierwszą dziesiątkę zamyka Finlandia z kwotą 20 tys. euro.

Powyższe porównanie, choć ciekawe, nie do końca oddaje jednak „moc portfela”. Wydajemy bowiem nie tylko na produkty pierwszej potrzeby, nie tylko na to, co pozwoli nam przeżyć. Gdyby wziąć pod uwagę wydatki w ogóle, pozycja Polski w światowych i europejskich rankingach byłaby jeszcze słabsza. Od lat przez serwis numbeo.com tworzony jest światowy ranking siły nabywczej. Punktem odniesienia od lat jest tutaj miasto Nowy Jork, które w tym rankingu otrzymuje 100 punktów. Mieszkańcy kraju, który otrzyma tyle samo punktów, mogą za swoją pensję kupić tyle samo produktów co statystyczny nowojorczyk. Mieszkańcy kraju, który otrzyma 63 punkty za swój średni zarobek, mogą kupić o 37 proc. mniej produktów niż nowojorczyk. W tym rankingu Polska ma właśnie 63 proc. i jest na 90. pozycji państw świata. Wyprzedzają nas wszystkie kraje tzw. Starej Unii i niemal wszystkie Nowej Unii (np. Czechy i Węgry). W tym zestawieniu najlepiej wypada Szwajcaria ze 150 punktami. Statystyczny Szwajcar może więc kupić za swoją pensję o połowę więcej rzeczy i usług niż nowojorczyk. Na drugim miejscu jest Arabia Saudyjska ze 126 punktami. Pierwszą dziesiątkę zamyka Oman ze 107 punktami. Polsce do tych krajów brakują jeszcze lata
świetlne.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie