Do światła przez krainę śmierci

Triduum Paschalne to czas niezwykły. W tych kilku dniach jak w soczewce skupia się historia Jezusa z Nazaretu i dzisiejsza nadzieja wierzących. W opowieści o osamotnieniu, zdradzie, ludzkiej podłości, kłamstwach, wykrętach, odruchach litości ale i zdziwieniu nad pustym grobem, wierzący odnajduje swoje życie.

Na Jego pamiątkę

Wydarzenie to wspominamy w Kościele w Wielki Czwartek. Tego dnia, jeśli nie liczyć odprawianej rano w katedrach Mszy olejów, (święci się podczas niej oleje używane przy sprawowaniu niektórych sakramentów, a kapłani odnawiają swoje przyrzeczenia), sprawuje się zasadniczo tylko jedną Eucharystię. Jest ona szczególną pamiątka tamtej wieczerzy sprzed dwóch tysięcy lat, w której Kościół widzi początek sakramentów Eucharystii i kapłaństwa. Od zwykłych, sprawowanych mniej czy bardziej uroczyście każdego dnia, różni się właściwie jednym elementem. W niektórych kościołach podczas tej Mszy sprawujący ją celebransi myją nogi wybranym przedtem wiernym. Robią tak na pamiątkę gestu samego Jezusa, który podczas Ostatniej Wieczerzy wstał od stołu i nie patrząc na protesty Piotra umył swoim uczniom nogi. Jak niewolnik. Zburzył tym sposobem logikę świata, który we władzy chciałby widzieć jedynie godność, a nie konieczność służby. Ten gest, powtarzany w Wielki Czwartek przez kapłanów przypomina wszystkim, że mówienie o „kapłańskiej posłudze” nie ma być tylko grzecznościowym zwrotem.

Nietypowe jest za to zakończenie wielkoczwartowej Eucharystii. Kapłani opróżniają tabernakulum. Pana Jezusa przenosi się w inne miejsce, do tzw ciemnicy, gdzie będzie adorowany do późnych godzin wieczornych i przez cały następny dzień. Gaśnie wieczna lampka, drzwi tabernakulum zostają otwarte, zdejmuje się z ołtarza obrus. Surowość tego widoku przypomina: to co się po Ostatniej Wieczerzy wydarzyło nie było piękne. Prozaiczne do bólu pokazało, że Bogu nie jest obcy nasz ból, nasze osamotnienie i nasze umieranie.

Za Cedron

Z Wieczernika do Getsemani nie jest daleko. Trzeba tylko zejść kawałek w dolinę Cedronu. Po Ostatniej Wieczerzy Jezus z uczniami udał się na noc do gościnnej posiadłości Marii, matki św. Marka. Wiedząc co go czeka prosi uczniów, aby wraz z nim czuwali. Niestety, choć niedawno słyszeli z ust Jezusa o zdradzie i męce, szybko posnęli. Nie pomaga nawet budzenie. Jezus zostaje sam na sam ze swoim strachem. Te i kolejne wydarzenia, aż do śmierci Jezusa na krzyżu wraz z Jego pogrzebem wspominamy w czwartkowy wieczór i w Wielki Piątek.

„A jego pot był jak gęste krople krwi sączące się na ziemię” notuje jeden z Ewangelistów. To pot strachu. Jezus prosi Ojca, aby, jeśli to możliwe, mógł uniknąć męki. Zdaje się jednak na Jego wolę świadom, że to, co go czeka otworzy ludziom bramy nieba. Dlatego, gdy nadchodzi zdrajca prowadząc ze sobą „tłum z mieczami i kijami” powstrzymuje uczniów, by nie stawali w jego obronie. Dwóch z nich pójdzie za Nim aż na dziedziniec domu Arcykapłana. By zobaczyć, jak się sprawy potoczą? By w odpowiednim momencie jakoś Mistrzowi pomóc? Bóg jeden wie. Skończyło się zaprzaństwem: „nie znam tego człowieka”...

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie