Historia pewnej manierki

Podpis mówi, że należała do Alfreda Orszulika. Prawdopodobnie śląski żołnierz został wcielony do wojska niemieckiego, a stamtąd dostał się do amerykańskiej niewoli.

Zaczęli od wojskowych czapek. Dziś kolekcja zawiera kilkaset wojskowych nakryć głowy, kompletnych mundurów i elementów umundurowania, liczne pamiątki żołnierskie oraz takie rarytasy, jak piuski polskich hierarchów czy czapka członka loży masońskiej z początków XX w.

Pierwsze dwie czapki pochodziły od radzieckich żołnierzy, którzy opuszczając granice Polski wyprzedawali co się dało. – Wujek przywiózł je jako pamiątki z wczasów w Kołobrzegu i podarował mi – opowiada Jarosław Wroński, z wykształcenia historyk, z pasji kolekcjoner militariów, głównie mundurów, nakryć głowy i odznaczeń. Historią wojskowości interesuje się odkąd pamięta. Szybko odkrył, że połknął kolekcjonerskiego bakcyla, gdy jego zbiory zaczęły się poszerzać. Wspierali go znajomi i przyjaciele, którzy zdobywali dla niego kolejne czapki czy elementy umundurowania, często przywożąc je z podróży. Jednym z nich był Michał Giergiel, funkcjonariusz policji. Wkrótce sam zaraził się pasją. Dziś dzielą wspólnie bogatą kolekcję, którą wciąż uzupełniają, już od ponad 20 lat. – Specjalizuję się głównie w mundurach używanych przez wojska amerykańskie w okresie II wojny światowej, ale i tych późniejszych – mówi Michał Giergiel.

Kolekcjonerstwo nabierało tempa. Ambicją stało kompletowanie mundurów, które zdobywali często w częściach. Guziki, naszywki, pasy, odznaczenia. By mundur był jak najbardziej autentyczny. Do kolekcji doszły bagnety, repliki broni. Przełomowym momentem aktywności obu panów, było spotkanie człowieka z amerykańskiej polonii. Stanisław Sobiech, stęskniony za ojczyzną, żądny był wszystkiego, co kojarzący się z Polską. – Zaczęliśmy pozyskiwać dla niego pamiątki po żołnierzach Polskich, a on w zamian przysyłał nam elementy umundurowania żołnierzy amerykańskich; rzeczy, które u nas na rynku zdarzają się stosunkowo rzadko, albo są bardzo kosztowne – opowiada Jarosław Wroński.

Kolekcjonerzy pasją zarażają młodych ludzi, w tym Michała Wrońskiego, ucznia gimnazjum, rodzonego brata Jarka. Niedawno nawiązali kontakty w Wielkiej Brytanii. Spotkali się z Józefem Królczykiem, byłym wieloletnim prezesem Stowarzyszenia Kombatantów Polskich w Manchesterze, uczestnikiem walk pod Monte Casino. Przekazał im wiele pamiątek po weteranach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, na przykład mundur polskiego pilota.

Za najcenniejsze okazy swojej kolekcji panowie uważają pamiątki, które zostały im podarowane, na przykład przez kombatantów lub ich rodziny. Już dawno przyjęli zasadę, że tych rzeczy nie sprzedają, ani nie oddają. Z szacunku. Ludzie zaczęli im ufać. Wiedzą, że gdy podzielą się z nimi cząstką swojej historii, oni jej nie sprzeniewierzą. – Zaczęto obdarowywać nas cennymi pamiątkami po kombatantach, weteranach wojennych – mówi Wroński. – Już nie tylko czapki czy mundury, ale autentyczne dokumenty, zdjęcia, listy żołnierzy, ich osobiste przedmioty codziennego użytku. Głównie z okresu II wojny światowej oraz powstań śląskich. Ludzie zapraszają nas do siebie, opowiadają im historie o swoich bliskich, z którymi te przedmioty były związane. Oni przekazują te opowieści dalej.

Jedną z rzeczy, z których są najbardziej dumni, jest manierka, czyli niewielkie naczynie żołnierskie, przeznaczone na wodę. – Jest to manierka niemiecka, na której po polsku, sztuką okopową, wygrawerowano napis: „Pamiątka z niewoli amerykańskiej”, datowany na 1945 r. – opowiada Jarosław Wroński. – Podpis właściciela mówi, że należała do Alfreda Orszulika. Na podstawie tego przedmiotu można domniemywać jego historii. Prawdopodobnie ten żołnierz, o którym wiemy, że pochodził z Katowic, został wcielony do wojska niemieckiego, a stamtąd dostał się do amerykańskiej niewoli. Prosty przedmiot – bogata historia prawdziwego człowieka.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie