Bez barier „tu i teraz”

GN 49/2011 Legnica

publikacja 16.12.2011 07:00

O ośrodkach pomocy społecznej, spowiedzi w urzędach i przyzwyczajeniu do bycia bezdomnym z Małgorzatą Winiarską z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta z Jeleniej Góry rozmawia Jędrzej Rams.

Bez barier „tu i teraz” Jędrzej Rams/ GN Rzeczniczka obiecuje pomoc wszystkim bez względu na ich problemy i miejsce zamieszkania.

Jędrzej Rams: Jest pani rzecznikiem osób bezdomnych?

Małgorzata Winiarska: – I tak, i nie. Bo tak naprawdę dbam o sprawy osób bezdomnych, ale i tych, które są zagrożone bezdomnością czy żyją w niedostatku…

Przyjmuje Pani petentów w schronisku dla bezdomnych…

– Owszem, ale – powtarzam – również osoby, które mogą być tylko zagrożone bezdomnością. Bo wiele problemów nie dotyczy jedynie mieszkańców naszego schroniska, lecz całego społeczeństwa. Ludzie mający problemy ze swoim bytem nie zawsze potrafią sami sobie z tym poradzić. Nie wiedzą, do kogo się zwrócić o pomoc. Rzecznik ma ułatwić im kontakt z odpowiednią instytucją.

Czyli jeżeli ktoś ma problem i lada moment może wszystko stracić, ma przyjść do Pani, usiąść na krześle i „wyspowiadać się” ze swoich problemów?

– Jeżeli ma taki problem, to właśnie to powinien zrobić!

Macie na celu wyciąganie ludzi z dna. Czynicie jakieś cuda?

– Nie. Tu nie chodzi o zabezpieczenie przed bezdomnością, tylko o pomoc w jej uniknięciu. Jako stowarzyszenie mamy bowiem za mało środków, żeby zabezpieczać przed bezdomnością. Tak naprawdę to zadanie gmin. Nasza praca w każdym konkretnym przypadku jest zależna od tego, w jakie układy możemy wejść z ośrodkami pomocy społecznej w konkretnej gminie. W Jeleniej Górze od dawna nie były oddawane tzw. mieszkania monitorowane. Niedługo zostaną oddane dwa takie lokale. Jest to fantastyczna sprawa, jeżeli chodzi o system wychodzenia z bezdomności. Są bowiem ludzie, którzy uzależniają się od bezdomności i mieszkania w schronisku. Wypadają z codziennego rytmu zabiegania o swoje sprawy. Mieszkanie monitorowane wymusza na nich potrzebę zarabiania i dbania o siebie. To bardzo ułatwia nam pracę.

A jakie prawa ma bezdomny?

– Wszystkie prawa, które przysługują obywatelowi korzystającemu z pełni praw obywatelskich.

A co z brakiem dowodu tożsamości, jakichkolwiek danych osobowych? Wielu bezdomnych ma taki, zdawałoby się banalny, problem!

– Brak dowodu tożsamości to problem, ale wszystko można rozwiązać. Od tego są miejsko-gminne ośrodki pomocy społecznej lub nawet takie koła jak nasze. Oczywiście, nie będziemy finansować na przykład fotografii do dokumentów, ale skontaktujemy się z ośrodkiem pomocy społecznej, skąd pochodzi bezdomny, a ten już może to sfinansować. I to już jest jakaś pomoc.

Skoro pojawiają się nowi bezdomni, to znaczy, że ośrodki pomocy społecznej nie radzą sobie z pomocą zagrożonym bezdomnością?

– To też nie tak. Do żadnego z takich miejsc jak urząd czy schronisko nie jest łatwo trafić. Trzeba przełamać opór przed tym „wyspowiadaniem się” ze swoich działań przed drugą osobą. Naszym plusem jest to, że każdy może przyjść i będzie traktowany całkowicie anonimowo. I pomoc zostanie udzielona. Wiemy, że jest w bezdomnych psychologiczna bariera przed urzędem. Bezdomny czuje się gorszym człowiekiem. Złe wartościowanie ma więc negatywny wpływ na jego postępowanie. Na początek to właśnie trzeba zmieniać. Naszym zadaniem jest wzmacnianie tych osób. One mają przecież swoje prawa.

Nie zastępujecie więc ośrodków?

– Nie, tylko uzupełniamy ich pracę. Pracownicy tamtych urzędów mają bowiem szersze pole działania. Jeżeli ktoś udaje się po pomoc do ośrodka, tamtejszy urzędnik musi przeprowadzić wywiad środowiskowy, wypełnić mnóstwo papierków, co siłą rzeczy trwa. Z tego powodu czas, który poświęca się petentowi, jest skrócony. Koła naszego towarzystwa mają inne procedury, mniej rozbudowane niż ośrodki, za to możemy poświęcić potrzebującym więcej czasu.

A pamięta Pani pozytywnie rozwiązane problemy?

– Jest kilka spraw, które zostały doprowadzone do końca. Trudno powiedzieć, czy uratowaliśmy kogoś przed bezdomnością, ponieważ pomagamy „tu i teraz”. Nie prowadzimy długofalowej pomocy. Nie jesteśmy od tego. Jesteśmy jak interwencja kryzysowa dla bezdomnych i zagrożonych bezdomnością. Piszemy pisma, uczestniczymy w rozprawach sądowych.

Czyli jednym słowem pomysł na piątkę?

– Tak, ale dzięki współdziałaniu różnych ludzi. Dużą rolę odgrywają media. One, poruszając często ten temat, uwrażliwiają na potrzeby osób spotkanych na ulicy. A to czasami ratuje bezdomnym życie. Od kiedy działamy w Jeleniej Górze, nikt jeszcze nie zamarzł zimą. A to już jest sukces.