Wioski widma

ks. Rafał Kowalski; GN 5/2011 Wrocław

publikacja 09.02.2012 10:02

Radni mazowieckiej gminy Raszyn trzy lata temu wystąpili z wnioskiem o usunięcie z mapy trzech miejscowości. Niby to ponad 400 km od Wrocławia, a jednak Raszyn jest tuż za rogiem.

Wioski widma ks. Rafał Kowalski/ GN Pustostany to standard w miejscowościach oddalonych kilkadziesiąt kilometrów od metropolii.

Powód? Marylówka, Konopka i Wolice istniały tylko na papierze. Nikt w nich nie mieszkał. Usunąć miejscowość z mapy może jedynie Minister Spraw Wewnętrznych na wniosek rady gminy. Czy w najbliższych latach na biurku w ministerstwie pojawią się podobne petycje z Dolnego Śląska? Problem zdaje się nie dotyczyć gmin leżących w pobliżu dużych miast, ale gdy odjedziemy już kilkadziesiąt kilometrów od Wrocławia…

Stukot butów i rozmowy
Prowadzona przez chrystusowców ziębicka parafia pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła swoim zasięgiem obejmuje część miasta oraz wieś Lipa. Aktualnie liczy 1647 mieszkańców, z czego 102 osoby mieszkają na wsi. – W większości są to ludzie starsi – mówi proboszcz ks. Zbigniew Kutnik, dodając, że według jego wyliczeń, na cztery osoby należące do parafii jedna jest w wieku poniżej 25. roku życia. – Ta statystyka obejmuje także dzieci, które kończąc naukę lub studia, najczęściej opuszczają Ziębice – zaznacza. Powód wydaje się oczywisty: brak pracy i niewielkie perspektywy na rozwój.

Obecnie za granicą mieszka i pracuje 120 parafian ks. Zbigniewa. Najczęściej wybierane kierunki emigracji to Wielka Brytania i Niemcy. Z samej Lipy wyemigrowało 12 osób, czyli co 10 mieszkaniec. Nie ma już w Ziębicach rodziny, która by nie miała kogoś poza granicami ojczyzny. – Od kiedy jestem proboszczem, czyli od roku 2004, liczba parafian zmniejszyła się o 200. Kart kolędowych 9 lat temu mieliśmy 710. Dziś jest ich 665 – podkreśla, dodając, że jedna karta to jedna rodzina. – Czasem na dom przypadały dwie karty: rodzice i ich dziecko ze swoim współmałżonkiem. Niestety, młodzi wyjechali, starsi umarli i dziś dom stoi pusty. To nie znaczy, że on do nikogo nie należy. Ktoś jest jego właścicielem, ale mieszka we Wrocławiu lub Opolu i o powrocie do Ziębic raczej nie myśli. W całej gminie można spotkać takie pustostany. Proboszcz zwraca także uwagę na rosnącą liczbę gospodarstw jednoosobowych. W 2004 r. było ich ok. 150. Dziś jest 179. – Dawniej to było miasto, do którego ludzie przyjeżdżali za pracą. Dziś staje się siedzibą emerytów i rencistów.

Burmistrz Ziębic Antoni Herbowski wspomina czasy, kiedy codziennie o godz. 6 miasto ożywało. – Ulice nie były tak dobrze oświetlone jak dziś, ale słychać było stukot butów o bruk i ciche rozmowy. Ludzie szli do pracy. Dziś jest cisza – mówi i podkreśla, że sam sentyment do miejsca urodzenia to za mało. – Potrzeba chleba i nie ma się co dziwić, że wielu młodych wyjeżdża. W 2006 r. w gminie Ziębice mieszkało prawie 20 tys. ludzi. Dziś jest niewiele ponad 18 tys. W tej różnicy są osoby, które wyemigrowały, bo liczby urodzeń i zgonów mniej więcej się równoważą – wyjaśnia burmistrz.

Wymazać – nie wymazać?
Pomimo tych danych A. Herbowski jest optymistą. – Mam świadomość, że wielu z tych, którzy wyjechali, nie wróci do Ziębic, jednak sam wiem, jako że mieszkałem wiele lat w USA, co to znaczy emigracja. Wprawdzie miałem dobrą pracę, a córka zachwycona była szkołą, ale żona nie wyobrażała sobie pozostania tam na stałe. To pozwala mi mieć nadzieję, że ci, którzy dziś zarabiają na życie poza Ziębicami, kiedyś tutaj powrócą – mówi. Zwraca także uwagę, że w kwietniu gminę odwiedzą przedstawiciele Niemieckiej Izby Przemysłowej. – Jesteśmy już po wstępnych rozmowach i wierzymy, że ta wizyta zaowocuje nowymi miejscami pracy. Wskazuje przy tym na mapę nowej inwestycji podjętej przez gminę. – To największe przedsięwzięcie po wojnie. Chcemy skanalizować większość wiosek, co na pewno poprawi atrakcyjność tego terenu. Wyludnienie nam nie grozi – przekonuje.

Inaczej na problem patrzy Zbigniew Stuczuk, burmistrz Wąsosza. Na terenie zarządzanej przez niego gminy znajduje się wieś Ostrawa. Aktualnie mieszka w niej… siedem osób. – To typowy przykład wyludniania się miejscowości – mówi, przekonując, że do obecnej sytuacji nie tyle doprowadziła sytuacja ekonomiczna, ile dwa pożary, które zniszczyły zabudowania, oraz zagrożenie powodziowe. – Pomimo tak niewielkiej liczby mieszkańców w ostatnim czasie zwodociągowaliśmy Ostrawę, inwestując ponad 270 tys. zł, oraz wybudowaliśmy drogę. Na pytanie, czy nie ma obaw, że kiedyś będzie musiał wykreślić wieś z mapy, odpowiada: – Jest to bardzo realne. Jednak i w tym przypadku świta nadzieja, ponieważ kilka posesji w Ostrawie zostało zakupionych przez mieszkańców Wrocławia, którzy spędzają tu weekendy i dni wolne od pracy.

Podobnie sytuacja wygląda w okolicach Wąsosza. – Wyludnianie się gminy jest zauważalne, tym bardziej że mamy ujemny przyrost naturalny – mówi burmistrz Z. Stuczuk, zwracając uwagę, że od trzech lat podejmuje działania, by zatrzymać mieszkańców. W jaki sposób? – Są tylko dwie drogi: mieszkania i praca. Inwestujemy zatem w budowę nowych bloków i staramy się przyciągnąć przedsiębiorców – wyjaśnia. Nie ukrywa, że ratunkiem jest dla gminy bliskość Rawicza. – Tak się dzieje, że mniejsze miejscowości stają się sypialnią dla ludzi pracujących w większych miastach. U nas wielu mieszkańców pracuje na terenie Wielkopolski – zauważa.

Miasta widma nie są nowością na mapie świata. Wspomnieć można jedynie cypryjską miejscowość Warosza lub polskie Borne Sulinowo czy Kłomino. Czy kiedyś do tego katalogu dołączą dolnośląskie wsie? Matematyka jest tutaj nieubłagana i pozostaje tylko ufać, że życie to zdecydowanie coś więcej niż statystyki.

To musi się zatrzymać
Ks. Zbigniew Kutnik TCHr, proboszcz parafii pw. Świętych apostołów Piotra i Pawła w Ziębicach
– Pamiętam lata 80. XX w., kiedy nasza parafia liczyła ponad 3 tys. mieszkańców. Pracowałem tu wówczas jako wikariusz. Kiedy o godz. 15 ludzie opuszczali miejscowe zakłady pracy, widać było tłumy na ulicach Ziębic. Spotykam parafian, którzy codziennie ze względu na pracę dojeżdżają do Wrocławia, Kobierzyc, a nawet do Legnicy. Nie ma się co dziwić, że przy obecnych cenach paliwa wielu woli zmienić miejsce zamieszkania. Wierzę jednak, że ten trend w pewnym momencie będzie musiał się zatrzymać i raczej nie grozi nam to, że znikniemy z mapy.

Antoni Herbowski, burmistrz Ziębic
– Uchwaliliśmy plany zagospodarowania przestrzennego, które mają pomóc nam przyciągnąć inwestorów. Nie możemy liczyć na to, że wrócą czasy świetności słynnych w Ziębicach: ceramiki i cukrowni. Dlatego staramy się zainteresować naszym terenem inne branże. w ostatnim czasie staliśmy się zagłębiem kukurydzianym. Działają firmy, które już dają pracę mieszkańcom. Jestem przekonany, że nasze działania zaowocują stworzeniem nowych stanowisk.