Post na trudne czasy

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 12.02.2013 17:59

Jak pościć? Wbrew pozorom nie chodzi o listę potraw nakazanych i zakazanych.

Post na trudne czasy Jakub Szymczuk/Agencja GN

Żywiący się szarańczą i miodem Jan Chrzciciel? Karmiony przez kruka święty Antoni? Dosypujący do jedzenia popiół święty Franciszek? To nie dla mnie, powie większość czytelników. Tym bardziej w tak trudnych czasach.

Z pierwszą częścią można się zgodzić. Tak radykalny post być może nie dla każdego jest przeznaczony. Być może, bo znajdą się pracujący ciężko fizycznie, a jednak poszczący o chlebie i wodzie. Ich świadectwo prowokuje, by postawić dwa ważne pytania.

Jakie czasy są trudne?

Najczęściej mamy w zanadrzu dwa argumenty. Powtarzane zwłaszcza na usprawiedliwienie spożywania pokarmów mięsnych w piątki. Są nimi bezrobocie i malejące dochody. Komentować trudno, zwłaszcza gdy nie wiemy nic o naszych rozmówcach. Nie ulega wątpliwości, że w ustach części z nich takie stwierdzenia brzmią wiarygodnie i nie powinny podlegać krytyce. Natomiast należy zastanawiać się, czy wspomniane bezrobocie i malejące dochody wyczerpują temat trudnych czasów.

Pomińmy odniesienia historyczne i zatrzymajmy się tu i teraz. Co jest większą trudnością: nie zjeść w piątek wędliny czy na imprezie w akademiku przyznać się do abstynencji? Zrezygnować ze słodyczy czy stanąć w obronie szkolnego katechety? Wyłączyć w Wielkim Poście telewizor czy przyznać się publicznie do uczestnictwa we Mszy świętej nie tylko w niedzielę, ale i w tygodniu? Ograniczyć gry komputerowe czy stanąć w obronie lżonych i wyszydzanych?

Powtórzone kilka razy „czy” nie jest literacką retoryką. Ono ma uświadomić skalę trudności. W ich perspektywie odkrywamy, że trudnością jest nie tylko materialny poziom życia. Są sprawy trudniejsze. Należą do nich dylematy moralne i decyzje jakie człowiek musi podejmować. Bez względu na miesiąc, wiek i rok. Zarówno przed miesiącem, rokiem czy wiekiem. Jak i w odległej przyszłości. W tym sensie każdy czas jest trudny. Bez względu na ilość zapasów w lodówce i pieniędzy na koncie.

Być może teraz łatwiej będzie znaleźć odpowiedź na kolejne pytanie.

Dlaczego i jak pościć?

Po ludzku, tak najzwyczajniej, chodzi najpierw o zwykłą stopniowalność trudności. Taką, jaką  obserwujemy na sportowych treningach. Albo w procesie rehabilitacji. Alpinista nie zaczyna od K2, skoczek narciarski od Wielkiej Krokwi, a osoba po złamaniu otwartym uda od biegu na tysiąc metrów. Na początku są proste ćwiczenia. Z czasem zwiększa się stopień trudności. Mistrzostwo przychodzi po długim czasie zmagania się z sobą. Ta stopniowalność wpisana jest w logikę Ewangelii. „Byłeś wierny w drobnych sprawach nad wieloma cię postawię.”

Odniesienie do słów Jezusa pozwala nam odpowiedzieć na drugą część pytania. Czyli jak pościć? Wbrew pozorom nie chodzi o listę potraw nakazanych i zakazanych. Jeżeli drogowskazem jest Ewangelia ta odpowiedź może być jedna. Pościć z wiarą i miłością.

Z wiarą, to znaczy z głębokim wewnętrznym przekonaniem, że post – jak mówi liturgia pierwszej niedzieli Wielkiego Postu – jest danym przez Boga lekarstwem na grzech. Czymś, co jest w stanie przeobrazić serce człowieka, pomóc mu w nawróceniu. W sposób radykalny przemienić rzeczywistość, w której jesteśmy zanurzeni. Nie bójmy się użyć tego określenia – narzędziem do walki ze złym duchem.

Post bez miłości zatrzymuje nas na poziomie zawodnika marzącego o rekordzie świata, podporządkowującego sukcesowi wszystkich i wszystko. Jest jak zwietrzała sól. Bez smaku. I jak nieurodzajne drzewo figowe. Bez owoców. Więc miłość Boga, bliźniego i siebie samego.

Pierwsza jest niczym innym jak tylko pragnieniem zjednoczenia się z Jezusem w tajemnicy Jego Męki, towarzyszenia Mu w chwilach ogołocenia i osamotnienia, zwłaszcza w godzinie Jego konania na Krzyżu. Druga dłonią wciągniętą do bliźniego. Uwikłanego w grzech, zranionego i raniącego. Trzecia troską o to, by – jak mówi liturgia chrzcielna – godność dziecka Bożego zachować nieskalaną aż po życie wieczne.

Trzy świadectwa

Anonimowy górnik na pielgrzymce Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. „Gdy otrzeźwiałem postanowiłem dwa razy w tygodniu pościć w intencji otrzeźwienia mojej rodziny. Najpierw pomyślałem, że będę tak musiał pościć do końca życia. Ale dałem Panu Bogu słowo. Jakież było moje zdziwienie, gdy najbliżsi zaczęli trzeźwieć. Brat, ojciec, matka…”

Maria Winkowska, autorka wspomnień z Ravensbruck „Zwyciężyły wartości”. W miejscu nazywanym przedpiekłem piekła grupa kobiet postanowiła pościć w Wielkanoc „na intencję nawrócenia swoich prześladowców”.

Lanza del Vasto, lider ruchu walki bez przemocy. Kiedyś postanowił odbyć pielgrzymkę o chlebie i wodzie. „Drugiego dnia zacząłem tracić siły. Kręciło mi się w głowie. Chciałem się wycofać. Trzeciego dnia doświadczyłem cudownej jasności umysłu…”


 

TAGI: