Spotkania na drodze

Joanna M. Kociszewska

publikacja 15.03.2013 00:15

Po co ryzykujesz? Droga Krzyżowa.

Spotkania na drodze Józef Wolny/Agencja GN

I. Jezus przed Piłatem

- Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy słucha mojego głosu.
- Cóż to jest prawda?

Prawda. Nie ma prawdy, albo jest ich wiele. Trwają, póki podtrzymuje je jakaś władza. Ktoś, kto je narzuca. Ktoś, kto może ją głosić wystarczająco szeroko, by dotarła do wielu. Prawda to coś, co można kupić. Przynajmniej na chwilę. Ale dawać jej świadectwo? Za cenę pozycji, a może i życia?

Jesteś niewinny. Zbyt jesteś naiwny, by zagrozić Cezarowi. Umierać dla prawdy, też coś! Ale ja dla Ciebie nie zaryzykuję.

Większy grzech ma ten, który mnie wydał tobie.

 

II. Jezus bierze swój krzyż

Po co to robisz? Nie musisz. Przecież nie musisz! Cóż Ci mogą zrobić? Zabić wcześniej, tu, na dole? A co za różnica? Po co się na to zgadzasz? Niech kto inny się męczy! Ty naprawdę nie jesteś już w stanie nieść tego drewna! I to jeszcze pod górę!

Po co to robisz? Po co bierzesz na siebie to jeszcze?

Czy nie mam pić kielicha, który mi dał Ojciec?

 

III. Jezus upada pod krzyżem

Tak niedaleko. Tak szybko. Czy to może być kielich, który pochodzi od Ojca? Bóg nigdy nie daje krzyża, którego nie można udźwignąć! A trzeba Ci było tylko kilka kroków... Nie masz siły! To, że trzymasz się na nogach, to cud! Nie dasz rady!

Po co wstajesz? Chcesz iść dalej? Oszalałeś?

Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.

 

IV. Jezus spotyka Matkę

- Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. - usłyszałaś. I już widać realizację tej obietnicy. Idzie. Królewskiej purpury nie widać. Została korona. Z cierni. A tron? Czy to tron niesie na plecach? To ci obiecano, Maryjo? To ci obiecano, matko? Warto było przeżyć tyle lat, by takie królowanie zobaczyć?

Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego.

 

V. Szymon Cyrenejczyk pomaga Jezusowi nieść krzyż

Ale pech! Gorzej już być nie mogło! W przeddzień największego święta! Już za kilka godzin rozpocznie się przecież Pascha. Najważniejszy dzień w roku, dzień, który rozpoczyna wszystko, dzień wyzwolenia. I na kilka godzin przed...

Spieszy im się. Jasne. Z daleka widać, że ten skazaniec daleko sam nie zajdzie. Ale dlaczego ja?! Zatrzymałem się tylko na chwilę, by popatrzeć...

Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, nie utraci swojej nagrody.

 

VI. Weronika ociera twarz Jezusowi

Dziewczyno, po co ci to? Po co się narażasz? Po co wybiegasz z tłumu? Chcesz pomóc, w porządku, ale Jemu pomóc się już nie da! Cóż mu z tej otartej z krwi i potu twarzy? To tylko gest. Nie uratujesz go tym. Po co ryzykujesz?

Cokolwiek byście chcieli, by ludzie wam czynili, i wy im czyńcie.

 

VII. Jezus upada po raz drugi

Byłeś wściekły, Szymonie? Ja bym była. To nie jest pomaganie biednemu, który cierpi, to jeszcze można by przełknąć. Nawet w takiej chwili. To jest skazaniec, przeklęty, chłostany przez Boga! Przeznaczony do powieszenia na drzewie! Jeszcze tylko tego brakowało, by ktoś cię z Nim powiązał.

Najłatwiej skupić gniew na tym, który się bronić nie może. I który w ludzkich oczach jest skreślony. Na zawsze.

Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie.

 

VIII. Jezus spotyka płaczące niewiasty

Okazać żałość, litość umierającemu. Ewentualnie podać mu znieczulający napój. To szlachetny gest z naszej strony. Bardzo szlachetny.

- Nie płaczcie nade mną, płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! - mówi skazaniec. Coooo? Jak śmiesz??! Ani nas ani naszych dzieci nigdy nie dotknie taka kara! Sprawiedliwa kara!

Jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?

 

IX. Jezus upada po raz trzeci

Przynieśli Go na miejsce Golgota – napisano o Tobie. Już nie miałeś siły iść. Szymonowi przypadła rola dźwigania krzyża i – być może – wleczenia Ciebie za nim. Czy daleko było jeszcze na górę, gdy upadłeś po raz trzeci? Udręczone ciało odmawiało posłuszeństwa. A jednak wola podniosła je po raz kolejny, by choć próbować iść. Na górę.

Dlaczego to robisz? Dlaczego tak?

Życie moje oddaję za owce. Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję.

 

X. Jezus odarty z szat

Nie oszczędzono ci obnażenia. To element kary. Odarcie z szat jak odarcie z godności. Odarcie z człowieczeństwa. A przy okazji... Szaty są niezłej jakości, zwłaszcza tunika. Szkoda porwać taką rzecz. Ale chętnych jest czterech, a tunika jedna... Słuchajcie, losujmy! A skazaniec? Co z nim?

- A co ma być? Przecież jemu to już niepotrzebne, a nam się przyda!

Podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię los rzucili. To właśnie uczynili żołnierze. - napisał Ewangelista. Patrzyłeś na nich z wysokości krzyża, zmagając się o każdy oddech. Dla nich już nieistniejący...

Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią...

 

XI. Jezus przybity do krzyża

Fachowo, szybko i sprawnie. Doskonale znali miejsca, gdzie trzeba wbić gwóźdź, by ciało utrzymało się na wysokości wiele godzin. By mięśnie i ścięgna nie pozrywały się pod ciężarem. Nie myśleli zapewne wyginając stopy i rozrywając stawy, by ułożyć je w sposób odpowiedni dla wbicia gwoździa. Co czuli wbijając w Twojej nadgarstki i stopy, w szczeliny między kośćmi, grube pręty?

A co mielibyśmy czuć? To nasza praca. Wykonujemy ją fachowo i zgodnie z rozkazem. Wszelkie pretensje są nieuzasadnione!

Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią...

 

XII. Jezus umiera na krzyżu

- Innych wybawił, niechże sam siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem! - Jeśli ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie! - Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, byśmy zobaczyli i uwierzyli – drwili. Tę pokusę – okazania własnej mocy - zwyciężałeś się już wielokrotnie. Ale między tymi szyderstwami pada najgorsze z najgorszych. Nie wiadomo, czy wypowiedziane na serio, czy też w charakterze drwin. Uderzające w samo serce. Zaufał Bogu, niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje!

Jeśli... miłuje... Czy słusznie ufałem? Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Czy ta sytuacja to dowód, że Bóg zawiódł? Czy ciemność może być jeszcze ciemniejsza?

Nie czekałeś na odpowiedź. Na przyjście Eliasza, by Cię wybawił. Wykonało się.

Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Wszystko co moje Twoje jest.

 

XIII. Ciało Jezusa zdjęte z krzyża

Ciało Syna. Umęczone. Przebite włócznią. Martwe.

Ja jestem Drogą, i Prawdą, i Życiem – mówił. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Teraz Jego martwe, stygnące ciało leży na Twoich kolanach. Słuchałaś. Rozważałaś każde słowo. Uwierzyłaś, że się spełni. Na Twoich kolanach leży dowód klęski. Najbardziej namacalny z możliwych. Martwe życie.

Zobaczyłaś klęskę na własne oczy i wierzyłaś, że nią nie jest. Bóg jest wierny.

Mam moc oddać [życie] i mam moc je znów odzyskać – powiedział.

 

XIV. Jezus złożony do grobu

Ostatnia powinność. Złożenie do grobu. Choć tyle możemy dla Niego zrobić. Nie mogliśmy Go ocalić. A może mogliśmy, ale zabrakło nam odwagi? Tak czy inaczej to już ostatnia szansa. Ostatni uczynek miłosierdzia. I może nadzieja, że można bez słów powiedzieć: przepraszamy, że nas z Tobą nie było. Że milczeliśmy, gdy trzeba było mówić. Że przychodziliśmy potajemnie w nocy, zamiast za dnia, otwarcie. Że zabrakło nas pod krzyżem.

To jeszcze możemy zrobić. Zanim wrócimy do domów.

Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi.
Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się,
ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się.