Tutaj rodzą się jabłonki

Marcin Wójcik

GN 19/2013 |

publikacja 09.05.2013 00:15

„Chopin” zaprezentował się dobrze, choć spodziewano się od niego więcej słodyczy.

Jan Kwaśniak z synem Piotrem, który studiował na SGGW, ale najwięcej nauczył się od ojca zdjęcia jakub szymczuk Jan Kwaśniak z synem Piotrem, który studiował na SGGW, ale najwięcej nauczył się od ojca

W Japonii kwitną wiśnie, a w Polsce na początku maja zakwitają jabłonie. Przy tej okazji warto podkreślić, że Polska to największe w Europie zagłębie szkółkarskie drzew owocowych. Niektórzy mówią, że przodujemy nawet w świecie.

Z rodowodem

Piotr Kwaśniak ma szkółkę w Boguszycach pod Rawą Mazowiecką, którą przejął od ojca. Specjalizuje się głównie w jabłoniach. Rocznie produkuje około 120 tys. drzewek. Największym nauczycielem jest dla niego ojciec. Pomogły mu też studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. – Polscy sadownicy szukają dobrego materiału szkółkarskiego. To już nie są czasy, kiedy sadziło się cokolwiek – mówi Piotr Kwaśniak. – Hoduję drzewka kwalifikowane, czyli takie, które mają coś na wzór certyfikatu jakości. Można powiedzieć, że moje drzewka posiadają „rodowód” – podkreśla pan Piotr. Szkółka „Kwaśniak” jest dobrze zmechanizowana, ma nowoczesne chłodnie do magazynowania drzewek, współpracuje z wymagającymi sadownikami. – Pamiętam sady wysokie, w których koń spokojnie mógł przejść pod gałęziami. Dzisiaj takich sadów nie ma. Jabłonie nie przerastają człowieka, a nasadzenia są gęste – mówi Jan Kwaśniak, ojciec pana Piotra. Szkółkarze nie mają problemów ze zbytem drzewek – nie tylko na rynkach zagranicznych, ale i w kraju. Przyczyniło się do tego wejście Polski do struktur UE.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.