Finansowanie tłumem

Stefan Sękowski

GN 15/2014 |

publikacja 10.04.2014 00:15

Masz pomysł na biznes, ale brak Ci kapitału? Inwestorów poszukaj w internecie. Crowdfunding pomaga realizować marzenia przedsiębiorcom, wynalazcom i artystom.

Zespół Agnus Dei z samochodem kupionym dzięki crowdfundingowi Stefan Sękowski /GN Zespół Agnus Dei z samochodem kupionym dzięki crowdfundingowi

Jest ich trzydzieścioro: mają po kilkanaście, góra dwadzieścia parę lat, talent i chęć do ewangelizacji przez muzykę. A od końca marca także nowy samochód transportowy, dzięki któremu łatwiej jest im dotrzeć na koncerty. – Zanim go kupiliśmy, musieliśmy pakować instrumenty muzyczne, nagłośnienie i oświetlenie, a także samych siebie, do siedmiu samochodów osobowych. Nie każdy z nas ma własne auto, za każdym razem musieliśmy prosić o pomoc rodziców lub znajomych – mówi „Gościowi Niedzielnemu” menedżer zespołu Agnus Dei z Wolbromia Marcin Wąchal. Wielkiego żółtego samochodu nie udałoby się kupić, gdyby nie crowdfunding, czyli, z angielska, „finansowanie przez tłum”. Ludzie zbierają małe wpłaty na realizację swoich przedsięwzięć już od dawna, jednak dopiero upowszechnienie internetu doprowadziło do pojawienia się tego fenomenu. Jak on działa? Poszukujący wsparcia zakłada stronę internetową, na której prezentuje swój projekt i wyznacza sobie cel zebrania w ciągu ustalonego czasu odpowiedniej sumy. W zamian proponuje wpłacającym np. udziały w zyskach, przedsprzedaż produktu lub gadżety. Jeśli w ustalonym czasie nie uda się zebrać zadeklarowanej sumy, pieniądze wracają do ofiarodawców. Pierwsza udana akcja crowdfundingowa miała miejsce w 1997 roku, kiedy to fani szkockiego zespołu Marillion zebrali przez internet pieniądze na jego trasę koncertową po USA. To rozwiązanie nie tylko dla artystów, ale także np. początkujących biznesmenów, wynalazców i producentów, którym brakuje kapitału na rozpoczęcie działalności.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.