Lekarz całkiem normalny

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 17.09.2014 06:01

Profesor Bogdan Chazan stał się symbolem sprzeciwu wobec cywilizacji śmierci. Najnowszy wywiad rzeka potwierdza, że nie jest to przypadek. Ta spokojna rozmowa to świadectwo lekarza, który chce ratować życie, a nie odbierać je.

Książka: Bogdan Chazan, Prawo do życia. Bez kompromisu. Rozmawia Maciej Müller, właśnie trafia do księgarń (wyd. WAM, Kraków 2014) Książka: Bogdan Chazan, Prawo do życia. Bez kompromisu. Rozmawia Maciej Müller, właśnie trafia do księgarń (wyd. WAM, Kraków 2014)

Profesor Bogdan Chazan jako dyrektor szpitala im. Świętej Rodziny odmówił zabicia dziecka w łonie ciężarnej kobiety, powołując się na klauzulę sumienia. W świetle obowiązującego w Polsce prawa kobieta miała prawo prosić o aborcję, bo dziecko było nieuleczalnie chore. Sprawa stała się pretekstem najpierw do medialnej nagonki, a właściwie linczu, w efekcie którego władze miasta Warszawy, z prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele, zarządziły kontrole, których efekt był łatwy do przewidzenia – do odstrzału. Profesor został zwolniony z funkcji dyrektora. W medialnym zgiełku najczęściej nie słychać argumentów, tylko pokrzykiwania lub inwektywy. Gubi się prawda o samym przebiegu konfliktu (np. skrzętnie pomijano informację, że dziecko zostało poczęte in vitro). Znika także sama osoba prof. Chazana, to znaczy prawda o nim jako o człowieku, lekarzu, dyrektorze szpitala, katoliku, który niespodziewanie znalazł się w oku cyklonu. Wywiad rzeka, który niedawno trafił do księgarń, jest okazją, by spokojnie posłuchać, co ma do powiedzenia on sam. A ma do powiedzenia naprawdę sporo. Ta książka to z jednej strony świadectwo normalnego lekarza, który swoją misję rozumie jako ochronę życia, a nie jego pozbawianie. Znajdziemy w niej także mnóstwo kompetentnych informacji z pierwszej ręki na tak gorące tematy jak antykoncepcja, diagnostyka prenatalna czy sama aborcja. W wydawniczej zapowiedzi czytamy: „Dla krytyków – ta rozmowa jest wyjaśnieniem. Dla wspierających – podziękowaniem. Dla wszystkich – zaproszeniem do dyskusji bez uprzedzeń”. Pełna zgoda.

Nie można być za i przeciw
Uderza mnie w tej książce spokój, który emanuje z wypowiedzi prof. Chazana. Oczywiście nie wiem, jak wyglądała sama rozmowa, zapis na papierze nie oddaje wszystkich emocji. Ale w jego odpowiedziach na trudne pytania, która stawia Maciej Müller, nie ma oburzenia, zdenerwowania, pretensji. Są rzeczowe argumenty, szczerość, konsekwentna logika i właśnie ów spokój, który, śmiem twierdzić, płynie z czystego sumienia. Jako lekarz i dyrektor szpitala zrobił to, co do niego należało.

Wszystkie wypowiedzi są bardzo spójne, zarówno na poziomie intelektualnym, jak i etycznym. I dobrze, że prowadzący rozmowę dziennikarz pełni rolę adwokata diabła, czyli nie przytakuje, ale pyta momentami prawie tak ostro jak Monika Olejnik tych, z którymi się nie zgadza. Jaka była droga prof. Chazana do tego miejsca, w którym jest dzisiaj? Okazuje się, że 30 lat temu jako lekarz przeprowadzał aborcje. Co więc spowodowało tak radykalną zmianę jego poglądów, postaw? To bardzo ciekawy, najbardziej osobisty wątek rozmowy. Kiedy w 1993 roku trwały dyskusje sejmowe wokół ustawy o ochronie życia, prof. Chazan stwierdził: „Zrozumiałem, że nie można być trochę za i trochę przeciw”. Dziś nie chce jednak szukać niczego na swoje usprawiedliwienie. Popełnione grzechy w jakimś sensie nadal bolą. „Znajdowałem się na takim poziomie rozwoju duchowego, że uznawałem aborcję za dopuszczalną w niektórych przypadkach. Podchodziłem do prawa Bożego w sposób wybiórczy i uspokajałem sumienie prawem stanowionym. (…) Jako ludzie mamy skłonność do budowania własnych systemów wartości.

Czynimy to nieudolnie. Sam tak żyłem przez pewien czas. Dzisiaj wiem, że to był błąd. Chcę mieć nadzieję, że to świadectwo, które dzisiaj składam, dla części moich kolegów będzie zachętą i wsparciem. Może przemyślą swoją postawę, może nawet zdecydują się na zmianę postępowania”. W przypadku doktora Chazana nie była to gwałtowana przemiana, ale stopniowe odkrywanie prawdy o tym, czym jest aborcja. „Nie pamiętam momentu, w którym postanowiłem nie brać już więcej udziału w aborcjach. Z pewnością nie mam z nimi nic wspólnego od ponad trzydziestu lat”, wyznaje. Wspomina, że wstrząsnął nim przypadek kobiety, która po aborcji w zaawansowanej ciąży ledwo uszła z życiem na skutek powikłań. Poruszyły go także spotkania z kilkoma pacjentkami, które narażały swoje życie dla życia nienarodzonego dziecka. Wspomnienie aborcji uruchamia bolesne wspomnienia. „Tak, myślę o tych matkach i ich dzieciach… Dobrze pamiętam też atmo- sferę panującą na sali zabiegowej podczas aborcji. To była atmosfera szafotu. Muszę przyznać, że od kiedy stałem się beneficjentem Bożego Miłosierdzia, to w miłosierdzie to uwierzyłem do końca. Chociaż nie czuję się uwolniony od ciężaru przeszłości. Odczuwam wielką radość i szczęście, że Bóg mi wybaczył”, wyznaje profesor. Przyznaje, że pozostał w nim osad złych wspomnień, które czasem prowadzą do chwil zwątpienia czy nawet depresji. Z drugiej strony prof. Chazan jako lekarz dokonujący kiedyś aborcji wie doskonale, na czym polega procedura zwana niewinnie „zabiegiem”. Zapytany, opisuje stosowane obecnie metody aborcji. Przeciętnie wrażliwemu moralnie człowiekowi wystarczyłby zwykły medyczny opis, aby raz na zawsze uznać aborcję za zło przerażające i niedopuszczalne. „Nikt nie ma prawa mówić mi, że to są jakieś »bezkształtne tkanki«. To jest dziecko i nie można mieć w tym względzie żadnych wątpliwości”, podsumowuje profesor.

Jak chory jest nasz świat?
Profesor zwraca uwagę, jak niekonsekwentna i pokrętna jest argumentacja zwolenników aborcji z powodów eugenicznych. Pyta na przykład, co mogą czuć osoby niepełnosprawne. Mogą dojść do wniosku, że przyszli na świat przez pomyłkę. Dowiadujemy się, że na Zachodzie zamyka się kliniki specjalizujące się w chirurgii dziecięcej, ponieważ dzieci z wadami rozwojowymi już prawie się nie rodzą. Zostają uśmiercane przed urodzeniem. Jeśli inni mają prawo decydować, kto może żyć, życie ludzkie traci jakąkolwiek wartość. „Nie da się stopniować prawa do życia według stopnia ciężkości wady rozwojowej”, podkreśla prof. Chazan. W ustach doktora argumentacja pro life jest tak spójna, konsekwentna i w jego przypadku poparta wieloletnim doświadczeniem, że właściwie nie wiem, jak rozumny człowiek może jej nie przyjąć. Nie są to bynajmniej argumenty religijne, co czysto racjonalne, wręcz naukowe, medyczne. Redaktor Müller przytacza przykłady przeróżnych sytuacji granicznych, z którymi może spotkać się lekarz ginekolog. Profesor zna takie sytuacje ze swojej praktyki zawodowej. Pokazuje rozwiązania, przekonując, że aborcja nie jest nigdy czymś koniecznym. Owszem, zdarza się, choć dziś niezmiernie rzadko, że zagrożenie życia matki wiąże się z ciążą. Tak jest na przykład w przypadku ciąży pozamacicznej. Lekarz kieruje się wtedy moralną regułą zwaną zasadą o podwójnym skutku. Lekarz ratuje matkę, czyli w przytoczonym przykładzie wycina jajowód razem z dzieckiem, które tego oczywiście nie przeżyje. Bez tego zabiegu matka i dziecko byliby skazani na śmierć. Kilka stron rozmowy poświęconych jest problemowi klauzuli sumienia oraz rozumienia powołania lekarskiego. Profesor zwraca uwagę na niekonsekwencje aktualnych przepisów prawnych. Istota sporu nie leży jednak w udoskonaleniu prawa. „Klauzula sumienia istnieje niezależnie od tego, czy prawo ją nadaje, czy nie”, mówi profesor. I to jest sedno. Żadne państwo nie może decydować, kiedy lekarz czy człowiek wykonujący jakikolwiek inny zawód może kierować się sumieniem, a kiedy mu tego nie wolno. „Proszę zauważyć, do jakiego punktu w dyskusji o szpitalach doszliśmy. Nikt teraz nie pyta, jak szpital radzi sobie z ciężkimi zachorowaniami, jaka jest umieralność okołoporodowa. Nie słychać pytań o to, ile dzieci udało się uratować. Pytanie jest teraz jedno: dlaczego w szpitalu nie zabito dziecka?”. Lektura pobudza do wielu refleksji natury ogólnej. Co dzieje się z zachodnią cywilizacją? Spór o aborcję pokazuje, jak bardzo chory jest nasz świat. Seks bez zobowiązań okazuje się „prawem” tak „świętym”, że stawiane jest ono wyżej niż prawo do życia poczętego człowieka. Temat pokrewny: jednym ze skutków wieloletniego stosowania antykoncepcji jest to, że kiedy rodzice decydują się na dziecko, okazuje się to trudne lub niemożliwe. W takiej sytuacji mają „prawo” prosić lekarza o sztuczne zapłodnienie, ale jeśli dziecko nie będzie im odpowiadało, mają „prawo” prosić o jego zabicie. „To skutek mentalności, w której to matka nadaje dziecku prawo, by dożyło do końca ciąży”, zwraca uwagę prof. Chazan.

Kim jest (powinien być) lekarz?
Profesor Chazan odpowiada na szereg innych pytań bioetycznych, które wywołują społeczne emocje. Zwraca uwagę, że środki antykoncepcyjne nie są lekami. Dowiadujemy się także prawdy o tym, czym są w istocie badania prenatalne. Opowiada także o swojej osobistej drodze lekarza, naukowca, krajowego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa, dyrektora szpitala im. Świętej Rodziny (za jego szefowania liczba porodów w tym ośrodku wzrosła trzykrotnie. W 2013 roku było ich 4500). Ta rozmowa nie jest bynajmniej tylko zbiorem wypowiedzi na „gorące” bioetyczne tematy. Układa się ona w opowieść mądrego doświadczonego doktora o powołaniu lekarskim. Nie można sprowadzać zawodu lekarza (i w gruncie rzeczy wielu innych) tylko do technicznej sprawności, do procedur. Pamiętam jeden z pierwszych moich wywiadów w „Gościu Niedzielnym”. Rozmawiałem z nieżyjącym już dziś prof. Zbigniewem Hermanem, wybitnym farmakologiem ze Śląska. Uderzyło mnie wtedy, że porównał zawód lekarza do powołania kapłańskiego. Podobna myśl pojawia się w rozważaniach prof. Chazana. Nie chodzi tu o żadną egzaltację. Ktokolwiek był pacjentem, wie, jak ważny jest kontakt z osobą lekarza. Człowiek chory ma tendencję, by traktować lekarza jako kogoś obdarzonego wiedzą tajemną. To całkiem normalne. Pacjent oczekuje nie tylko diagnozy i recepty, ale także uwagi, dostrzeżenia jego bólu, zagubienia. Czasem sa- ma dobra rozmowa z lekarzem już poprawia samopoczucie. Profesor Chazan mówi wręcz, że medycyna to „specyficzny rodzaj apostolstwa”. W jakim sensie? „W powołanie lekarza wpisane zostało nawiązanie relacji z pacjentem, wobec którego zostaje on postawiony. Jest przewodnikiem człowieka chorego po ludzkiej nadziei, nawet wówczas, gdy przekazuje mu informację o złym rokowaniu lub o tym, że nadeszła pora, by pacjent przygotowywał się na odejście. Lekarz w jakiejś mierze oswaja człowieka z nadchodzącą śmiercią. Na porodówkach jest inaczej. Tam najczęściej zdrowa matka rodzi zdrowe dziecko. Poród jest świętowaniem życia. Ale to wyjątek w świecie medycyny. (…) Ginekolog zwykle jako jedna z pierwszych osób przekazuje wiadomość o powstaniu nowego życia. Już w tym momencie bardzo wiele zależy od niego. Czy okaże radość i złoży rodzicom gratulacje? Czy nazwie kobietę matką?”. „Leczenie prowadzone przez kogoś niezdolnego do towarzyszenia pacjentowi i wzbudzania w nim nadziei skazane jest na niepowodzenie. Człowieka trzeba postrzegać jako całość. Duszę i ciało jednocześnie”. Ta książka jest lekturą obowiązkową dla każdego, kto chce pozostać niezależny w myśleniu i nie kupuje w ciemno propagandowych haseł, którymi karmią nas świeckie media. Otrzymujemy informacje z pierwszej ręki. Jest takie greckie słowo „hypomone”, które w Nowym Testamencie oznacza „cierpliwą wytrwałość”. Chodzi o rodzaj mądrego uporu, trwania przy prawdzie, zwłaszcza w obliczu trudności czy nawet cierpienia. Pasuje ono jak ulał do postawy prof. Bogdana Chazana. Nie jest tak źle z naszą ojczyzną, skoro są w niej tacy ludzie.