publikacja 21.08.2014 00:15
Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli nie zostawili suchej nitki na procesie powstawania farm wiatrowych w Polsce.
roman koszowski /foto gość
W jednej trzeciej skontrolowanych przypadków elektrownie wiatrowe lokalizowane były na prywatnych gruntach wójtów, radnych, burmistrzów czy pracowników gminy
Zarzuty NIK-u można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to działania o charakterze korupcjogennym, a w najlepszym układzie zagrożone poważnym konfliktem interesów. Druga grupa dotyczy konsultacji społecznych, których w przypadku budowy elektrowni wiatrowych po prostu nie było. I grupa trzecia, związana z nieprecyzyjnymi przepisami polskiego prawa.
Wiatrak u wójta
„Proces powstawania farm przebiegał często w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją” – napisano w raporcie NIK. W jednej trzeciej skontrolowanych przez inspektorów przypadków elektrownie wiatrowe lokalizowane były na prywatnych gruntach należących do osób pełniących funkcję organów gminy bądź zatrudnionych w gminnych jednostkach organizacyjnych.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.