Ufać sobie i państwu

Piotr Legutko

GN 45/2014 |

publikacja 06.11.2014 00:15

O solidarności i indywidualizmie ze Zbigniewem Derdziukiem, prezesem ZUS, rozmawia Piotr Legutko

Zbigniew Derdziuk jakub szymczuk /foto gość Zbigniew Derdziuk
w latach 1998–1999 oraz 2005–2006 był sekretarzem stanu w kancelarii premiera, w latach 2007–2009 ministrem bez teki, od 2009 jest prezesem ZUS

Piotr Legutko: ZUS powstał 80 lat temu, ale dlaczego trwało to aż 18 miesięcy?

Zbigniew Derdziuk: Polska po zaborach miała trzy odmienne systemy emerytalne. W 1933 roku wprowadzono powszechne ubezpieczenia, ale zajmowały się tym samodzielne fundusze, z których każdy miał swoją centralę. Po 18 miesiącach, nie zmieniając nic w dobrze pomyślanym systemie, postanowiono jedynie połączyć 4 fundusze w jeden Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Tamten ZUS prowadził sanatoria, inwestował, zarabiał, uczestniczył w budowie Gdyni. Część jego majątku udało się w czasie ewakuacji wywieźć. Po wojnie to, co zostało, znacjonalizowano i wprowadzono model sowiecki. W 1955 roku nawet rozwiązano ZUS. Żeby zbliżyć ubezpieczenia do mas ludowych, powierzono to zadanie… Centralnej Radzie Związków Zawodowych. W 1960 ZUS reaktywowano i przez kolejne dekady – dzięki korzystnej demografii – składki były wyższe niż wydatki!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.