Tajemnice Kopnej Góry

Mariusz Majewski

GN 48/2014 |

publikacja 27.11.2014 00:15

Pasjonaci historii z Supraśla odkryli mogiłę z 46 polskimi żołnierzami poległymi podczas powstania listopadowego. Teren uporządkowano i urządzono jedyny w Polsce cmentarz wojenny, na którym powstańcy listopadowi leżą w oddzielnych, choć bezimiennych grobach.

Cmentarz wojenny w Kopnej Górze koło Supraśla kryje prochy 46 powstańców listopadowych Piotr ejsmont Cmentarz wojenny w Kopnej Górze koło Supraśla kryje prochy 46 powstańców listopadowych

Idąc na cmentarz, zabłądzić praktycznie nie sposób. Kopna Góra to malutka miejscowość, położona w odległości 12 kilometrów za Supraślem w stronę nadgranicznej miejscowości Krynki. Nekropolia znajduje się na zboczu lasu, zaraz obok drogi, z której bezpiecznie można zjechać na niewielki parking. Uwagę od razu zwraca 46 jednakowych nagrobnych kamieni. Każdy z krzyżem i orzełkiem. Nad cmentarzem powiewa biało-czerwona flaga. Między rzędami grobów schody prowadzą do dużego symbolicznego kamienia z większym krzyżem. Na kamieniu napis: „Tu spoczywa 46 powstańców listopadowych z oddziału płk. Józefa Zaliwskiego poległych w walce o niepodległość Rzeczpospolitej w bitwie nad rzeką Sokołdą 7 lipca 1831 r. Cześć ich pamięci”. Bardzo ładne i położone w pięknej, naturalnej scenerii godne miejsce, a co najważniejsze, powstało ze środków Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przy współpracy z władzami gminy Supraśl i regionalną dyrekcją Lasów Państwowych.

Wyjściowa notatka

Na cmentarzu wojennym w Kopnej Górze spotykam się z dwójką wspomnianych pasjonatów: samorządowcem i doktorem historii Radosławem Dobrowolskim oraz z leśniczym Krzysztofem Łaziukiem. A także z ks. Andrzejem Chutkowskim, proboszczem parafii Świętej Trójcy w Supraślu, który pomagał przygotować uroczystości pogrzebowe ekshumowanych powstańców. Ich opowieść pokazuje, że historia to nie przykurzone nudy, ale przygoda.

Radosław Dobrowolski zainteresował się kilka lat temu genealogią swojej rodziny. Jeździł po okolicznych parafiach, gdzie kiedyś mieszkali jego bliscy, i szukał w dostępnych dokumentach śladów ich obecności.

– W parafii w Szudziałowie w księdze zmarłych trafiłem na notatkę ks. Piotra Andruszkiewicza, który opisywał wydarzenia z 25 czerwca 1831 roku – opowiada R. Dobrowolski. Była ona na tyle interesująca, że historyk od razu zrobił jej kopię i schował do swoich dokumentów.

„Rano we wsi Sokołdzie wojsko polskie w przechodzie na spoczynku rozlokowane, napadnięte przez wojsko rosyjskie, w części pobite, w części potopione w rzece Sokołdzie. Wojsko polskie pobite, grzebane było bez żadnej zwłoki zaraz w różnych miejscach wsi Sokołdy przez sołdatów wojska rosyjskiego. Jednemu tylko żołnierzowi polskiemu ciężko ranionemu uprosiłem pozwolenia dać ostatnią absolucyją i namaszczenie Oleju Świętego jako przypadkowo idący do chorego i tamże w Sokołdzie zachwycony. Potopieni żołnierze w liczbie pięćdziesiąt sześciu pochowani zostali w innej mogile na tej stronie rzeki przed groblą do rzeki, idąc po prawej stronie pod górą. Niech odpoczywają w pokoju” – notował ks. Andruszkiewicz.

Niespokojna dusza

– W tym czasie istniało już nasze stowarzyszenie kulturalne Collegium Suprasliense. Spróbowaliśmy zweryfikować, czy istnieje mogiła, o której pisał dawny proboszcz z Szudziałowa, i odtworzyć historię, o której, jak się wydawało, w okolicy nikt nie wiedział. Stał krzyż poświęcony powstańcom styczniowym, ale o listopadowych nikt nie mówił – opowiada dalej R. Dobrowolski. Mniej więcej w tym samym czasie poznał Krzysztofa Łaziuka, którego opisuje jako leśniczego z zacięciem archeologiczno-historycznym. Ustalili, że w wolnych chwilach spróbują się dowiedzieć, czy ich tereny nie skrywają jakichś historycznych tajemnic. Szybko okazało się, że są też inne zapisy wydarzeń z 1831 roku.

– Obaj bardzo dobrze się uzupełniali. Pan Dobrowolski jako historyk znał metodologię, wiedział, jak postępować, organizował kolejne badania związane z odkrywaniem i upamiętnianiem tego miejsca. Pan Łaziuk z kolei wziął na siebie ciężar związany z dokumentowaniem tego nieznanego dotąd wątku lokalnej historii. Skrzętnie gromadził zapiski mówiące o wydarzeniach nad rzeką Sokołdą. Wynajdywał różne pamiętniki, przeglądał monografie i archiwa cyfrowe. Kolejne dokumenty sprowadzał z archiwów z Białegostoku i Krakowa – mówi ks. Chutkowski, który też interesuje się historią i od początku z bliska obserwował wysiłki pasjonatów. Najpierw trzeba było zrekonstruować wątek lokalnej historii o poległych na tych terenach żołnierzach, którzy walczyli pod komendą płk. Józefa Zaliwskiego, nazywanego jedną z bardziej niespokojnych dusz powstania listopadowego.

Był głównym konspiratorem w szkole podchorążych, dowodził atakiem na warszawski Arsenał w noc listopadową. Jako jeden z pierwszych dowódców organizował działania partyzanckie w czasie wojny polsko-rosyjskiej 1831 roku. Od naczelnego wodza dostał zadanie, żeby prowadzić podjazdową walkę przeciwko „liczniejszemu nieprzyjacielowi między Bugiem a Narwią”.

– Po bitwie ostrołęckiej w maju 1831 r. Zaliwski wyruszył na Litwę. Miał podtrzymywać i rozszerzać tamtejsze powstanie. Wziął udział w ataku na Wilno, ale nie powiadomiony w porę o odwrocie został odcięty od głównych sił. Próbował przedostać się jeszcze z liczącym ponad 1200 żołnierzy oddziałem do Warszawy. W pościg za nimi ruszyły jednak dwa pułki rosyjskiej kawalerii – opowiada K. Łaziuk.

– Przez Puszczę Augustowską zdołali się przedostać do Puszczy Knyszyńskiej. Wiemy o tym, bo w uroczystość Bożego Ciała weszli oni do Szudziałowa, co barwnie opisał nieoceniony ks. Andruszkiewicz. Trzy dni później oddział stanął na nocleg w pobliskiej Sokołdzie. Prawdopodobnie zdradził ktoś z miejscowych. Zawiedli ludzie Zaliwskiego, którzy najprawdopodobniej nie wystawili czatów. Atakujący przed świtem Rosjanie zaskoczyli Polaków we śnie – wyjaśnia leśniczy z zacięciem historyczno-archeologicznym.

Uczcić bohaterów

Gdy na przełomie 2006 i 2007 r. R. Dobrowolski i K. Łaziuk połączyli siły i według wskazówek ks. Andruszkiewicza wytypowali obszar, gdzie mogą leżeć ciała powstańców, wiedzieli, że nie obędzie się bez georadaru, wykrywaczy metalu i innych specjalistycznych urządzeń.

– Gdy zastanawialiśmy się, jak zdobyć sprzęt, podjechał nadleśniczy Bogdan Kolenda. Po naszych opowieściach zaproponował, że wyłoży prawie 3 tys. zł na sprowadzenie georadaru – opowiada R. Dobrowolski. W 2007 r. w Kopnej Górze pracowali już archeolodzy z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Sprawdzanie kolejnych wytypowanych miejsc nie dawało rezultatu.

– Przełom nastąpił w 2009 r., gdy przyszła nam do głowy myśl, żeby przebadać dodatkowo ziemię koło krzyża na Kopnej Górze, poświęconego powstańcom styczniowym – wyjaśnia K. Łaziuk. I dodaje, że była to myśl natchniona, bo właśnie tego miejsca szukali przez kolejne miesiące. Tłumaczy, że nie wzięli pod uwagę tego, że leśnicy stawiający przed wojną krzyż mogli się pomylić, poświęcając go powstańcom styczniowym.

Od dziesiątków lat przekazy ustne mówiły o powstańcach pogrzebanych w okolicach Kopnej Góry. Wraz z latami zacierały się szczegóły, a po czasie automatycznie połączono to z powstaniem styczniowym i tak zostało. Leśnicy nie wiedzieli, jacy dokładnie powstańcy zginęli pod Sokołdą. Opierając się na przekazach miejscowej ludności, krzyż poświęcono pamięci powstańców styczniowych. Znalezione w grudniu 2009 r. przedmioty pozwoliły na przypisanie ich do czasu powstania listopadowego, a wydobyte szczątki 46 osób zostały zidentyfikowane jako polegli polscy żołnierze.

Rok później odbył się uroczysty pogrzeb powstańców. Ekshumowanych żołnierzy strzelcy i harcerze w świetle pochodni przenieśli do kaplicy na cmentarzu w Supraślu. We wrześniu 2013 r. powstańcy, po Mszy św. odprawionej przez metropolitę białostockiego, spoczęli już na specjalnym cmentarzu wojennym. Każdy z nich w oddzielnym grobie, do czego lokalni pasjonaci przekonywali Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która proponowała zbiorową mogiłę.

– Chcieliśmy przywrócić pamięć i honor polskich żołnierzy. Godny pochówek – tyle mogliśmy przecież dla nich zrobić. I trzeba było to zrobić, przecież to nasi bohaterowie – tłumaczą zgodnie R. Dobrowolski i K. Łaziuk. Chcą, żeby Kopna Góra spełniała funkcję symboliczną i patriotyczną, ale żeby miała też walor edukacyjny.

– Pracujemy nad rozwijaniem lokalnego muzeum Puszczy Knyszyńskiej. Chcemy też znaleźć pozostałe mogiły. Mamy przekazy, że po starciu z Rosjanami na łąkach pod Sokałdą pozostało 100–200 polskich żołnierzy. Praktycznie wszyscy zginęli. Odnaleźliśmy prawie 50. Reszta musi więc spoczywać gdzieś w naszej okolicy – mówią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.