Ryzyko bycia Polakiem

Piotr Legutko

GN 48/2014 |

publikacja 27.11.2014 00:15

Jan Polkowski, poeta, wydawca i prozaik, został pierwszym laureatem nowej nagrody literackiej Identitas.

Ryzyko bycia Polakiem Grzegorz Kozakiewicz

Nagroda ma wyróżniać dzieła chroniące polską tożsamość i pozwalające na nowo ją zrozumieć. Uznanie w oczach kapituły znalazła wydana w ubiegłym roku wybitna powieść „Ślady krwi” (patronat „Gościa Niedzielnego”). Nagroda zbiegła się z publikacją nowej książki Polkowskiego, zbioru esejów „Polska, moja miłość”.

– Naszej tożsamości nie zbudujemy na przykładzie Wielopolskiego, Rokossowskiego czy Gomułki, tylko Romualda Traugutta i rotmistrza Witolda Pileckiego. Dbajmy o pamięć, bo tylko wtedy, gdy będziemy wiedzieli, kim jesteśmy, staniemy się nowoczesnym narodem zdolnym do konkurowania z innymi – mówi „Gościowi” Jan Polkowski, którego biografia jest równie ciekawa jak to, co pisze.

Okno z widokiem na historię
Jego ojciec był żołnierzem AK, powstańcem wileńskim, dziadek więźniem łagrów, żołnierzem armii Andersa i londyńskim emigrantem, pradziadek – powstańcem styczniowym. Dzieciństwo Polkowskiego to Nowa Huta. Okno w bloku z widokiem na najnowszą historię. Siedmioletni chłopak oglądał przez nie dramatyczne sceny walki o krzyż.

„Widziałem jak wyłapywani i bici ludzie upychani są w ciężarówkach jak worki z ziemniakami, chociaż człowiek był w socjalizmie dobrem najwyższym, teoretycznie wyższym od ziemniaków” – pisze w swej najnowszej książce. „Miałem 24 lata, gdy po raz pierwszy modliłem się pod dachem” – wspomina, nawiązując do wieloletniej walki mieszkańców Nowej Huty o własny kościół. W tej szczególnej parafii, a zarazem wzorcowej dzielnicy socjalizmu, bez względu na porę roku odprawiano Mszę św. w prowizorycznej kaplicy, a w praktyce pod gołym niebem. Aż do 1977 r., gdy ówczesny bp Karol Wojtyła mógł wreszcie poświęcić słynną Arkę Pana, miejsce naznaczone w latach 80. walką o „Solidarność”, gdzie pamięć splata się z współczesnością.

Doświadczeniem pokoleniowym, które ukształtowało Jana Polkowskiego, był Studencki Komitet Solidarności założony w Krakowie po zamordowaniu Stanisława Pyjasa. Jest coś arcypolskiego w tym, że choć zabłysnął już wówczas jako jeden z najwybitniejszych poetów, nie wahał się podjąć ryzyka opozycyjnej działalności, a było to na długo przed 1980 rokiem. Podczas karnawału „Solidarności” wszedł w nią na tyle głęboko, że po 13 grudnia 1981 roku trafił do więzienia w Nowym Wiśniczu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.