Gaz się ślimaczy

Stefan Sękowski

GN 11/2015 |

publikacja 12.03.2015 00:15

Gazoport w Świnoujściu miał wzmocnić nasze bezpieczeństwo energetyczne. Tymczasem mija 9 lat od podjęcia decyzji o rozpoczęciu budowy i nadal kontenerowce nie mogą przybić do polskich brzegów. Najwyższa Izba Kontroli obwinia za tę sytuację rząd.

Gaz się ślimaczy Marcin Bielecki /epa/pap

Spiesz się powoli – najwyraźniej to hasło przyświeca rządowi i podległym mu spółkom Skarbu Państwa przy budowie gazoportu w Świnoujściu. W tym roku minie 9 lat od podjęcia decyzji o rozpoczęciu inwestycji, a nie jest ona jeszcze ukończona. Co więcej, oddanie jej do użytku było już dwukrotnie przesuwane i nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy gazoport ostatecznie powstanie. Premier Ewa Kopacz liczy na lipiec 2015 roku, wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński kryguje się nawet przy odpowiedzi na pytanie, czy realny jest czwarty kwartał bieżącego roku, a minister skarbu stwierdza, że „nie jesteśmy zakładnikami terminów”. Tymczasem od budowy gazoportu zależy nasze bezpieczeństwo energetyczne.

Ośmioletnie zaniedbania

Najwyższa Izba Kontroli miała dość czekania i postanowiła powiedzieć „sprawdzam”. Wyniki swojej kontroli zaprezentowała w informacji opublikowanej na początku marca. Wynika z niej, że zarówno dwie państwowe spółki (Gaz-System oraz Polskie LNG) odpowiedzialne za budowę gazoportu, jak i nadzorujące je Ministerstwo Skarbu nie dopilnowały budowy. Choć decyzja o rozpoczęciu inwestycji zapadła jeszcze w 2006 roku (za rządów PiS–Samoobrony–LPR), rządząca od 2007 roku koalicja PO–PSL początkowo ignorowała sprawę. Być może gdyby na początku 2009 roku Rosja nie zakręciła kurka z gazem Ukrainie – a przy okazji nie zmniejszyła dostaw paliwa do Polski – budowa gazoportu nadal leżałaby odłogiem. Jak podkreśla NIK, dopiero w kwietniu 2009 roku Sejm uchwalił ustawę umożliwiającą budowę gazoportu, a w lipcu 2010 roku wyłonił w przetargu wykonawcę robót – konsorcjum, czyli grupę firm, pod wodzą włoskiej spółki Saipem. Gazoport miał być gotowy w lipcu 2014 roku. To ogromna i kosztowna inwestycja, za którą zapłacimy ok. 2,5 mld zł. Dzięki budowie infrastruktury portowej, terminalu regazyfikacyjnego i gazociągu Świnoujście–Szczecin olbrzymie gazowce z całego świata będą mogły przywozić skroplony gaz ziemny, który na miejscu będzie ogrzewany, by wrócił do swojego uprzedniego stanu skupienia, a następnie przepompowywany do systemu gazociągów i rozprowadzany na całą Polskę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.