Władca idealny

Piotr Legutko

GN 12/2015 |

publikacja 19.03.2015 00:15

Cesarz Karol I Habsburg uważał się za pomazańca Bożego pełniącego misję, z której żaden człowiek nie może go zwolnić.

Władca idealny

Kiedy Jan Paweł II wynosił jesienią 2004 roku na ołtarze ostatniego władcę monarchii austro-węgierskiej, polecał go jako „przykład dla wszystkich, na których spoczywa ciężar odpowiedzialności politycznej w dzisiejszej Europie”. Może to brzmieć zaskakująco, mowa bowiem o cesarzu, który prowadził wojnę, i o zaborcy, który za nic nie chciał abdykować. Dopiero bliższe zapoznanie się z biografią Karola I Habsburga przekonuje, że jego beatyfikacja nie jest przypadkiem. A choć panował w zupełnie innej epoce, ideały, którymi się kierował, mogłyby odmienić świat współczesnej europejskiej polityki. Dziś kojarzonej ze wszystkim, tylko nie ze świętością.
 

W drodze do nieba

Karol Habsburg nie miał być następcą tronu, był daleko w kolejce do sukcesji. Dlatego gdy stygmatyczka i mistyczka Maria Vincenta przepowiedziała 8-letniemu chłopcu godność cesarza, w dodatku okupioną cierpieniem, wywołało to ogromne poruszenie i zaowocowało powołaniem Ligi Modlitewnej w intencji Karola. Co ciekawe, działa ona nieprzerwanie do dziś.

Wydawało się, że jego życie, zaplanowane w najdrobniejszych detalach – jak u każdego Habsburga – nie będzie obfitowało w niespodzianki. Religijna formacja, odebrana od domowych wychowawców, potem elitarna szkoła (ale bez matury, bo władcy nie wypadało konkurować z poddanymi na oceny), wojsko, aż wreszcie zgodne z polityką dynastii małżeństwo. Zyta Burbon, córka ostatniego panującego księcia Parmy, została mu wybrana, ale szybko okazało się, że była zarazem wybranką jego serca. Ojciec Zyty miał z dwóch małżeństw w sumie dwadzieścioro czworo dzieci, ona była piąta z kolei. Wychowywana w bardzo katolickim duchu, chciała, jak dwie starsze siostry, wstąpić do klasztoru. Wyszło inaczej.

Karol prosząc Zytę o rękę, wypowiedział niezwykłe jak na przyszłego cesarza słowa: „Teraz musimy pomagać sobie wzajemnie w drodze do nieba”. Jeszcze bardziej niezwykłe było to, że ich małżeństwo dokładnie tak wyglądało. Byli parą niezwykle zżytą, wspierającą się wzajemnie w trudnych chwilach. I nie jest przypadkiem ani to, że Jan Paweł II uczynił dniem wspomnienia bł. Karola 21 października, czyli datę jego ślubu, ani to, że w 2009 roku został otwarty proces beatyfikacyjny służebnicy Bożej cesarzowej Zyty.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.