Chuligańska gra... dla dżentelmenów

Jan Hlebowicz

GN 15/2015 |

publikacja 09.04.2015 00:15

Kopią jajo, szarżują i przepychają się w młynie. Na boisku zostawiają krew i pot. Rugby to najbrutalniejszy sport zespołowy świata, w którym najważniejszy jest... szacunek dla przeciwnika.

Chuligańska gra... dla dżentelmenów Roman Koszowski

Szatnia to miejsce bardzo intymne. Nikt z zewnątrz nie ma prawa tu wejść. Do meczu zostało 5 minut. Jedni zawodnicy nerwowo spacerują od szafki do szafki. Drudzy siedzą z zamkniętymi oczami pogrążeni we własnych myślach. Jeszcze inni intensywnie nacierają uszy wazeliną, by nie nabawić się „kalafiorów”, czyli typowego dla rugby urazu uszu. Na środku staje kapitan i motywuje swoich kolegów: – Od samego początku koncentracja! Każdy wie, co ma robić! Po co tu jesteśmy? Aby wygrać! Szatnia aż kipi od emocji. Nagle głos zabiera człowiek w koloratce i zaprasza do wspólnej modlitwy. Momentalnie robi się cicho. Chwilę później stają w kręgu, trzymając się za ramiona. Dostaję sygnał, że muszę wyjść. Zza zamkniętych drzwi słyszę krzyk współczesnych gladiatorów: Gotowi?! Tak! Gotowi?! Tak! Gotowi?! Tak! Tak! Tak!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.