Mistrzowska szkoła

ks. Roman Tomaszczuk

publikacja 21.07.2015 06:00

Tylko ten, kto ma to „coś” w sobie, może przekonać, że Wałbrzych jest miastem turystycznym.

 Bogda i Mieczysław Janusowie, a za nimi cała biblioteka map, przewodników i atlasów Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość Bogda i Mieczysław Janusowie, a za nimi cała biblioteka map, przewodników i atlasów

Właśnie uruchomili sobotnie wycieczki po Wałbrzychu i okolicy. Mają nadzieję, że razem ze swoimi przyjaciółmi pomogą odkryć miasto zarówno samym mieszkańcom, jak i gościom.

Sprawdza się autobus

– To inicjatywa Koła Przewodników – zastrzega Bogda Janus. – Mamy bardzo dobrą komunikację miejską, za symboliczne kwoty możemy nie tylko dojechać na drugi koniec miasta, ale także dostać się do bardzo atrakcyjnych miejsc w okolicy: Walim, Rzeczka, Andrzejówka, Golińsk, Zagórze, Jedlina-Zdrój czy Mieroszów – wylicza.

I tak po sobocie poświęconej Wałbrzychowi i jego zabytkom teraz kolej na pieszą wycieczkę pt. „Sobota z Piastami” (25 lipca, pięć godzin, trasa średnio trudna), kolejna, 8 sierpnia, to trzygodzinny spacerek po Szczawnie-Zdroju, tydzień później trasa dla wytrwałych, bo wspinać się trzeba na szczyty Gór Kamiennych i na koniec wakacji przewodnicy zapraszają na czterogodzinną wyprawę w wałbrzyskie górki. – Mam nadzieję, że przekonamy do naszego pomysłu samych wałbrzyszan – dodaje Mieczysław Janus, mąż Bogdy. Rozmawiamy w ich mieszkaniu na skraju Parku Zdrojowego w Szczawnie. W tle po wysokiej ścianie wspinają się półki wypełnione przewodnikami, mapami, atlasami. Wszystkie opisane regionami, tak, by w razie potrzeby łatwo było odszukać właściwy zestaw. Są tego setki, jeśli nie tysiące.

Ocalić wolne weekendy

Ponad 40 lat temu spotkali się na potańcówce. On, zapalony szachista, był na turnieju w Polanicy i wieczorem wybrał się „na miasto”, żeby się zabawić. Ona, z samej Polanicy, tego dnia z mamą ruszyła w to samo miejsce z tego samego powodu. On, gdy ją zobaczył, nie mógł się oprzeć wdziękowi nieznajomej, poprosił ją do tańca i tak zdobył jej serce. Miłością do turystyki, gór, wędrówek i przygód dopełnił reszty. Mają troje dzieci. Te z kolei turystkę mają nie tylko w genach, ale i w doświadczeniu, i to od poczęcia. Nie dziwi więc, że jedna, po rodzicach, jest przewodnikiem, druga studiowała na wydziale turystyki, a syn… Tylko on się wyłamał i jest prawnikiem. – Ale żartuje, że prawnik w rodzinie zawsze się przyda – dopowiada Bogda.

Bogda jest pielęgniarką, Mieczysław inżynierem elektrykiem. – Bo z bycia przewodnikiem wyżyć nie można, dlatego nasza pasja to raczej hobby, a jeśli są z tego jakieś pieniądze, to traktujemy je jako bonus do tego, co i tak byśmy robili – wyjaśniają. Tak! – miłość do turystyki miała bardzo realny wpływ na ich życiowe wybory. Ona zdecydowała nie tylko o tym, z kim spędzą resztę swego życia, ale także jakiej pracy się poświęcą. – Ja 9 lat byłam gospodynią domową i wychowywałam dzieci, a Mieczysław poszedł uczyć zawodu, tylko dlatego, żeby wolne były weekendy – uśmiecha się Bogda. – W ten sposób moje grafiki dyżurów i jego grafiki, jakiekolwiek, nie przeszkadzały w planowaniu wypraw – mówi.

Serce ważniejsze

Swoje zamiłowanie do ziemi wałbrzyskiej przekazują ludziom, którzy nie kojarzą Wałbrzycha z terenami godnymi zwiedzania. – A przecież to jedno z najbardziej zielonych miast Polski – mówi Mieczysław. – Miasto zieleni i gór, i zarośniętych hałd – dopowiada, a na dowód swojej tezy przypomina, że tylko w Wałbrzychu, w centrum miasta, znajduje się górskie schronisko turystyczne („Harcówka” w parku Sobieskiego). – A wędrując w granicach miasta, można zdobyć brązową odznakę górską PTTK, bo tyle mamy tu górskich szlaków turystycznych – dorzuca, gdyby wciąż były jakieś wątpliwości. Bogda, jako instruktorka podczas kursów przewodnickich, zaraża profesjonalnym podejściem do turystyki. Wielu jej słuchaczy łapie bakcyla i dzięki temu w regionie nie brakuje młodych, dobrze wykształconych, ale przede wszystkim wewnętrznie ustawionych przewodników. – Chodzi bowiem nie tylko o wiedzę czy bezpieczeństwo podczas wycieczki, ale także o nawiązanie relacji z jej uczestnikami, bo tylko wtedy godziny spędzone na szlaku naprawdę zapadają w pamięci i w sercu, i wtedy chce się wracać w to samo miejsce, bo spotkało się w nim nie tylko przyrodę, ciekawostki historyczne czy kulturalne, ale przede wszystkim wspaniałego człowieka – wyjaśnia swoją filozofię.

Sprawdza się ona jeszcze w jednych okolicznościach, podczas krajoznawczych spotkań rodzinnych. – Raz na kwartał każdy, kto chce, dołącza do nas i jedziemy na weekend gdzieś w Polskę. Są zwiedzanie, wędrówka, wieczór przy piosence, ale przede wszystkim jest klimat, dzięki ludziom, którzy lubią aktywność i lubią innych ludzi – zachęca i podaje stronę: www.krajoznawcy.com.pl. – Tam znajdzie się potrzebne informacje i wspomnienia – dodaje.

Zamkowe okolice

  • Średniowieczny zamek Nowy Dwór (prowadzi tam żółty szlak, początek przy Dworcu Głównym)
  • Stary Książ (zielonym od Palmiarni)
  • Książ (ze Starego Książa szlakiem ułańskim ponad wąwozem Pełcznicy)
  • Na ul. Zamkowej – zamek renesansowy
  • Zamek Cisy
  • Grodno w Zagórzu Śląskim
  • Z Andrzejówki albo na Rogowiec, albo na Radosno

Wałbrzych zaskakujący

  • Rynek (z pl. Magistrackim i kolegiatą)
  • Kaplica MB Bolesnej i Muzeum Ceramiki
  • Spacerowo po parku Sobieskiego (rośnie tam „herbowy” dąb, a dokładnie jego następca; ciekawostka: młody dąb z ronda na ul. Wrocławskiej nieoficjalnie nazwany został „Roman”, na cześć prezydenta miasta Romana Szełemeja)
  • Muzeum Techniki
  • Aqua-Zdrój