„Reakcja” odkłamana

Bogumił Łoziński

GN 50/2015 |

publikacja 10.12.2015 00:15

„Reakcja”, „wrogowie ludu”, „rewizjoniści” – do dziś te określenia komunistycznej propagandy kojarzą się negatywnie. Tymczasem w ten sposób stygmatyzowani ludzie to często cisi bohaterowie, którzy nie poddali się komunizmowi.

Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie, 21.01.1953 roku. Pokazowy proces czterech księży i trzech osób świeckich, oskarżonych bezpodstawnie o szpiegostwo Zygmunt Wdowiński /PAP Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie, 21.01.1953 roku. Pokazowy proces czterech księży i trzech osób świeckich, oskarżonych bezpodstawnie o szpiegostwo

Losy zwykłych ludzi, którzy po II wojnie nie zaakceptowali systemu komunistycznego, to jedna z białych plam naszej historii. W okresie PRL byli wyrzucani poza nawias życia społecznego. Jeśli pojawiali się w przestrzeni publicznej, to jako „wrogowie ludu”, których należy zniszczyć. Po odzyskaniu wolności w 1989 r. przywracana jest o nich pamięć. Na razie historycy wypełniają przede wszystkim nieznane karty historii tzw. żołnierzy wyklętych, czyli niepodległościowego podziemia, które po zakończeniu wojny walczyło zbrojnie z sowiecką okupacją. Tymczasem prawie nieznane jest codzienne życie zwykłych „ludzi wyklętych”, którzy odrzucili marksizm. Próbę opisu tej grupy podjął publicysta Piotr Semka w książce „My, reakcja. Historia emocji antykomunistów 1944–1956”. Bez przesady można powiedzieć, że powstało dzieło wybitne, napisane przez człowieka, który posiada olbrzymią wiedzę. Na blisko 900 stronach znajdziemy szeroką panoramę losów Polaków walczących z komunizmem. Nie należy jednak zrażać się objętością, bowiem książka napisana jest publicystycznym językiem. Autor dotarł do licznych źródeł, przytacza wypowiedzi wielu osób, pokazuje uwarunkowania międzynarodowe. W pracy znajdziemy olbrzymią liczbę faktów i postacie, którym Semka przywraca pamięć. Czytając książkę „My, reakcja”, nasuwają się pewne wnioski natury ogólnej.

Przytoczone dokumenty i analiza celów oraz działań niemieckich okupantów jednoznacznie wskazuje, że koncepcje rewizjonistyczne, np. zawarte w książce Rafała Ziemkiewicza „Jakie piękne samobójstwo”, są kompletnie chybione. Natomiast opis okresu sowieckiego pokazuje wszechogarniający charakter nowego systemu, który unicestwiał, łamał i skazywał na marginalizację niepokornych, a innych przerabiał na aktywistów nowego ładu. Przyjrzyjmy się bliżej kilku wybranym zagadnieniom, które opisuje Semka.

Kiedy Polak stał się wrogiem

W tytule książki pojawia się pojęcie „emocje”, które raczej rzadko jest domeną zainteresowania historyków. Semka podejmuje ten problem, analizując np. przemianę świadomości po zmianie okupanta z niemieckiego na sowieckiego. Przytaczając „Zdobycie władzy” Czesława Miłosza, opowiada o oficerze politycznym armii kościuszkowskiej. Parę dni po zajęciu Lubelszczyzny przez Rosjan i rozpoczęciu łapanek AK-owców spacerował on po pewnym miasteczku i spotkał małego chłopca. Spytał go, gdzie mieszka. Ten pokazał dom i powiedział, że mieszka tam z mamą. Gdy oficer spytał, co z tatą, chłopiec odpowiedział: „Mój tata musi się ukrywać. Przychodzi czasem w nocy”. Dla dziecka żołnierz mówiący po polsku nie był wrogiem, przed którym ukrywał się jego tata. Musiał minąć czas, aby zrozumiał, że tak nie jest. Propaganda sowiecka była skuteczna. Mieszkańcy miasteczka szybko zaczęli wytykać malca i mówić, że jest „synem bandyty”. Metoda była wyrafinowana. Autor pokazuje to na przykładzie prostych żołnierzy, którzy przybyli do Polski z Armią Ludową. Propagandziści zachowywali pozory, pozwalali Polakom chodzić na Msze, świętować 15 sierpnia (razem z sowieckimi oficerami, co zakrawało na surrealizm), a potem kazali ścigać oddziały niepodległościowej partyzantki i strzelać do nich. Postawy wobec takich praktyk nowej władzy były różne: niektórzy dezerterowali, inni przyłączali się do AK-owskiej partyzantki, ale też część zatracała się w nienawiści do„reakcji” i mściła za zastrzelonych kolegów. Na przykład przechodzili do Urzędu Bezpieczeństwa, gdzie torturowali więźniów. Według Semki to typowy dla komunizmu syndrom ofiary, którą system zmusza do roli oprawcy. Jako symbol takiej postawy wskazuje Wojciecha Jaruzelskiego – „najsłynniejszy ocalony z Sybiru zdrajca pozujący na patriotę” – ocenia mocno.

Zwichnięta psychika

Aby zrozumieć postawy powojenne, Semka wnikliwie analizuje stan psychiczny Polaków. Wśród elementów, które go kształtowały, wymienia m.in. miliony ludzi, którzy stracili kogoś bliskiego, połowę narodu, która musiała opuścić miejsce dotychczasowej egzystencji na Kresach, stratę dorobku materialnego czy konieczność ukrywania resztek majątku przed komunistami. Na to nakładało się poczucie upadku państwa w postaci, które istniało przed wojną, do tego nowa władza niszczyła wszelkie symbole „starego świata”. Ucieczką przed smutkiem i zwątpieniem stały się huczne zabawy i nadużywanie alkoholu. Miłosz tak opisuje to zjawisko: „Strach, wstyd przeszłości i wstyd przyszłości były u wszystkich jakby owinięte miękką powłoką, nie należało przez nią sięgać do wnętrza. Ludzie poruszali się, ogarnięci somnambulizmem życia, pierwszej wiosny po wojnie, zieleni, ulicznego ruchu. Kłamstwa prasy i oficjalnych przemówień przyjmowali już jako rzeczy zewnętrzne i bez znaczenia. (…) Pito wiele alkoholu, kobiety były łatwe, jakby nauczone, że ciało ludzkie jest zbyt zniszczalne, aby warto było ograniczać jego zachcianki normami moralności”. A jednocześnie – jak zauważa Semka – „obok ludzi łaknących zabawy krążyły ludzkie wraki o psychice zdruzgotanej przez katownie bezpieki i sowieckie łagry”. Po wojennej traumie wielu musiało uczyć się na nowo nawiązywania relacji z innymi. Głównym tematem spotkań ze znajomymi były rozmowy o tym, kto zginął i jak się ulokowali w nowej rzeczywistości ci, którzy przeżyli. Uczestnicy takich rozmów szybko nauczyli się, aby nie wspominać publicznie tych, którzy zginęli z rąk Sowietów. To był temat tabu. Efektem wojny były nienormalne zachowania – obsesyjne chowanie chleba, panika wywołana skojarzeniem z jakimś zdarzeniem z lat wojny, histeryczne reakcje na języki niemiecki lub rosyjski. Załamania nerwowe lub kalectwa spychały ludzi w strefę nędzy i wyobcowania.

Sowieci nie wybaczają

Według autora skuteczność Sowietów we wprowadzaniu nowego systemu wynikała m.in. z odmiennego systemu wartości. Komuniści uważali, że chrześcijańska moralność była burżuazyjnym przesądem, a człowiek dokonuje wyborów w zależności od uwarunkowań ekonomicznych. Stąd na przykład odrzucali chrześcijańską koncepcję „wybaczenia”, traktując ją jako objaw słabości, który osłabia „rewolucyjną czujność”. W sowieckiej mentalności nawet jeśli wrogowie przyznali się do winy, należało ich unicestwić, a mniej groźnych próbować reedukować przez pracę. Wyjątkiem były sytuacje, w których z jakichś powodów wróg był potrzebny – wówczas należy go objąć dokładną inwigilacją. Mechanizm ten widać na przy- kładzie dwóch amnestii, które przeprowadzili w latach 1945 i 1947. Amnestia była odbierana jako gest dobrej woli władzy, która chce dać szansę na włączenie się w odbudowę kraju.

Większość nie zakładała, że służy zupełnie innym celom. Tymczasem ze wspomnień Józefa Światły, wysokiego oficera UB, który uciekł w 1953 r. na Zachód, wynika, że była ona planem rozprawienia się z niepodległościowym podziemiem. Światło brał udział w specjalnej odprawie, podczas której wiceminister bezpieczeństwa gen. Roman Romkowski miał stwierdzić: „Trzeba poczekać, aż się AK w pełni ujawni, i wtedy dopiero będziemy mogli przeprowadzić całkowitą likwidację”. Plan się powiódł. Według oficjalnych danych w pierwszej amnestii ujawniło się ponad 30 tys. żołnierzy. Większość została aresztowana, a reszta zaewidencjonowana, przez co pozostawała pod kontrolą. Po drugiej amnestii w 1947 r. w oddziałach leśnych pozostało jedynie ok. 2 tys. osób.

Socjalistyczne społeczeństwo

Po jednostkach i grupach nowa władza zajęła się działaniami na skalę powszechną. Autor opisuje metody władzy służące skomunizowaniu życia społecznego. Nasilenie takich działań przypada na lata 1949–1955. „Stalinizm w swojej najbardziej wszechogarniającej fazie bardzo szybko wymył wszystkie formy pluralizmu. Dziesiątki instytucji unifikowano i nadawano im sowieckie oblicze” – diagnozuje autor. Po doświadczeniach pierwszych lat społeczeństwo wiedziało, że musi okazywać akceptację nowego porządku pod groźbą represji. Dla komunistów wyrazem zdyscyplinowania społeczeństwa był udział milionów Polaków w socjalistycznych wiecach w obronie pokoju, pochodach pierwszomajowych czy akademiach z okazji urodzin Stalina. Stworzono mechanizmy, które utrzymywały w strachu i niepewności. Na przykład kadrowi kazali pisać ludziom starającym się o pracę życiorysy, co wielu stawiało przed dylematem – czy zataić „niesłuszne” pochodzenie krewnych i żyć w ciągłym strachu, że zostanie to odkryte, czy też napisać prawdę i zostać bez zajęcia.

Semka przytacza tekst Marka Nowakowskiego, który opisuje tę metodę upadlania ludzi. Kadrowy „sprawdzał to, co człowiek o sobie napisał, miał połączenie służbowe z milicją, bezpieką, odpowiednimi wydziałami rad narodowych i w ten sposób zgłębiał wiedzę o przyszłym pracowniku. Brano w rachubę jego pochodzenie społeczne, poglądy, przynależność partyjną, postawę obywatelską, kwalifikacje zawodowe. Dopiero całość tych elementów składała się na pełną charakterystykę obywatela starającego się o pracę”. Możliwości „obejścia” socjalistycznego porządku były niewielkie. Można było unikać imprez, które nie były oficjalnie nakazane, czy nie zapisywać się do organizacji, do których przynależność nie była obowiązkowa. Gdy nie było to możliwe, niektórzy wstępowali do komunistycznych organizacji, zakładając, że zbytnio się nie ubrudzą, a nawet – co było naiwne – że zmienią je od wewnątrz. Byli też tacy, którzy nie chcieli iść na żadne kompromisy, starali się żyć poza oficjalnym życiem społecznym, kultywując tradycje i prawdę w domu za cenę marginalizacji, a często biedy i szykan. Przytoczone tu przykłady analiz Semki to tylko mała część olbrzymiej pracy, jaką wykonał. „My, reakcja” z pewnością należy do najwybitniejszych prac polskiej eseistyki historycznej. Piotr Semka, „My, reakcja. Historia emocji antykomunistów 1944–1956”, wyd. Zysk i S-ka

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.