Kultura nas definiuje

publikacja 15.02.2016 06:00

Z Piotrem Franaszkiem, dyrektorem CSK w Lublinie, o spotkaniu kultur, planach na przyszłość i pszczelich ulach na dachu rozmawia ks. Rafał Pastwa.


– Chcemy pokazywać, odczytywać i definiować kulturę naszej części Europy
– mówi dyrektor CSK ks. Rafał Pastwa /Foto Gość – Chcemy pokazywać, odczytywać i definiować kulturę naszej części Europy
– mówi dyrektor CSK

Ks. Rafał Pastwa: Czym jest Centrum Spotkania Kultur w Lublinie?


Piotr Franaszek: To platforma spotkania, instytucja wizyjna, nowa. Często mówimy, że to bardziej idea niż instytucja, która ma tworzyć obszar dialogu i ciekawości. Z jednej strony mamy profesjonalne narzędzia w postaci sali operowej, baletowej. Jest tu też aleja kultur, gdzie pojawią się multimedialne ekspozycje poświęcone kulturom świata.


Opera, balet… brzmi elitarnie.


O kulturze myślimy jako o przestrzeni, która definiuje człowieka i jego codzienną aktywność. W związku z tym chcemy, aby w tym miejscu przebywali ludzie, ucząc się, rozwijając, spotykając i spędzając przyjemnie czas. Chcemy, aby kultura mogła być też rozrywką, była modna.


Ludzie oczekują rozwoju infrastruktury, a z drugiej strony mówią, że potrzebują kultury…


CSK łączy te wątki. Z jednej strony mamy rozbudowaną infrastrukturę, a z drugiej stawiamy na jakość, przestrzeń intelektualną i miejsce spotkań. Ten wehikuł jest właśnie po to.


To nadal jest miejsce w budowie…


Inwestycja trwała dość długo, to jest niejako świadectwo epoki. Budowa teatru rozpoczęła się w 1974 r. Ówczesne władze miały idée fixe – budowy w Lublinie największej obrotowej sceny operowej w Europie. Budowa stanęła dziesięć lat później, naznaczając centrum miasta stygmatem nieskończonego obelisku i absurdalnej niemocy. Mieszkańcy ochrzcili to miejsce nazwą „Teatr w budowie”. Część budynku udało się wykończyć, powstał teatr muzyczny i filharmonia. Dopiero w 2008 r. podjęto inicjatywę, dzięki porozumieniu ponad podziałami – aby ta budowa ruszyła. Nie obyło się oczywiście bez środków unijnych. Do końca 2015 r. udało się budowę oficjalnie ukończyć. Bryła budynku została oddana do użytku.


Jednak…


Trwa proces żmudny, mało widoczny i mało spektakularny, czyli wyposażanie wnętrza i rozbudowa infrastruktury służącej do pracy. Przygotowywana jest sieć obsługi widza, wystaw i sprzedaży. Mamy kilka miesięcy na wyposażenie, bo otwarcie już w maju.


Czy CSK nie będzie stanowić konkurencji dla istniejących już instytucji kultury w Lublinie?


Takie obawy się oczywiście pojawiają, bo oferta kulturalna w Lublinie jest bardzo dobra. Ja natomiast nie obawiam się konkurencji, bo wychodzę z założenia, że siła jest właśnie w synergii. CSK ma inny profil od pozostałych instytucji kultury, bazujący także na infrastrukturze, której kultura lubelska nie miała do tej pory. Lubelska przestrzeń zyskała salę mieszczącą tysiąc widzów. Chcemy, aby inne ośrodki mogły wystawiać u nas swoje spektakle i realizować festiwale dla większej publiczności. Chociażby filharmonia czy teatr muzyczny.


A co z mieszkańcami Lubelszczyzny? Bo poza dużymi miastami oferta kulturalna jest o wiele skromniejsza.


Chcemy stać się instytucją globalną. Uruchomić cały region lubelski, zapraszając gości, także dowożąc do nas na wydarzenia osoby starsze i młodzież. Obecnie współpracujemy z ponad 140 instytucjami kultury w województwie lubelskim. Naszą funkcją nie jest realizowanie kultury wyłącznie dla mieszkańców Lublina. Chcemy być transmiterem między Europą Środkowo-Wschodnią a Zachodnią. Pragniemy pokazywać, odczytywać i definiować kulturę tej części Europy. Chodzi o pokazanie naszego bogactwa.


Jakie kultury będą się spotykać w tym miejscu?


Zależy nam na pokazaniu aspektów złożonego ludzkiego istnienia, a nie tylko na prowadzeniu dyskursu ideologicznego. Dlatego będziemy pokazywać kultury etniczne. Chcemy się interesować m.in. językami.


A współczesność?


Myślimy nie tyle o kulturze współczesnej, ile o kulturze współcześnie. Dotyczy to procesu postrzegania tego, co nas definiuje, z perspektywy człowieka XXI w. Oprócz pokazywania kultur świata będziemy przybliżać rzeczy powszechne, jak chociażby przemysły kultury, designu. Interesuje nas również aktywność okołokulturowa, często na pograniczu sztuki.


A co z dachami?


Do dyspozycji i zagospodarowania przez odbiorców naszej oferty będzie nie tylko plac Teatralny, ale również dachy, które staną się miejscem rozwoju ekologii. Zakładamy tam ule, w projektach edukacyjnych zaprezentujemy kulturę pszczelarską całego świata. Na dachu będą także ogrody warzywne. Chcemy, aby powstały u nas ekologiczne place zabaw. Ale to, co dla nas jest najważniejsze, to dialog i rozmowa.


85 proc. funduszy na realizację CSK to środki unijne. Czy oznacza to realizację programu narzuconego z góry?


Nie ma takiego powiązania. Mamy realizować przede wszystkim misję instytucji kultury. Kultura powinna być ponad polityką czy ideologią. Naszym zamiarem jest stworzenie atmosfery, gdzie przełamiemy granice snobizmu i każdy będzie mógł przyjść do nas na włoską operę czy balet.