Mamy własny projekt

GN 24/2016 |

publikacja 09.06.2016 00:00

O sporach w sprawie karalności kobiet oraz projekcie całkowicie zakazującym aborcji autorstwa Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia mówi dr Paweł Wosicki.

Mamy własny projekt tomasz gzell /pap

Bogumił Łoziński: Czy podpisał się Pan pod obywatelskim projektem całkowicie zakazującym aborcji?

Paweł Wosicki: Nie podpisałem się.

Dlaczego? Przecież celem organizacji, na czele której Pan stoi, jest obrona życia.

Projekt ten powstawał wspólnym wysiłkiem przedstawicieli wszystkich organizacji broniących życia w Polsce. Spotykaliśmy się od stycznia tego roku pod patronatem Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin. W pewnym momencie grupa związana z Fundacją PRO – Prawo do Życia i Instytutem „Ordo Iuris”, wbrew stanowisku większości obrońców życia (także tych zrzeszonych w Federacji), wprowadziła nowy zapis. Przewiduje on kary dla kobiet, które dopuściły się aborcji. To jest nowość. Według obowiązującego prawa kara za zabicie nienarodzonego dziecka jest przewidziana dla lekarzy, personelu pomocniczego i osób do tego namawiających. Kobieta jest traktowana jako druga ofiara aborcji i od kary zwolniona.

Według autorów projektu istniejąca obecnie zasada automatycznej bezkarności kobiety oznacza, że pod względem prawnym traktujemy inaczej dziecko przed urodzeniem i po narodzinach. Zgadza się Pan na taką nierówność wobec prawa?

Nie zgadzam się z takim rozumowaniem. Niekaralność kobiet nie powoduje osłabienia ochrony prawnej nienarodzonego dziecka. Ja osobiście i Federacja dążymy do całkowitej ochrony dziecka poczętego bez żadnych wyjątków. Obecnie, poza trzema wyjątkami, aborcja jest nielegalna i grożą za nią sankcje karne. Wyłączenie karalności kobiet nie oznacza odebrania podmiotowości prawnej poczętemu dziecku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.