Moje powołanie

Maciej Kalbarczyk

GN 25/2016 |

publikacja 16.06.2016 00:00

Choruje od dziecka. Pomimo to nie traci pogody ducha. Wierzy, że Bóg ma wobec niej swój plan.

– Myślę, że moim zadaniem jest pokazywanie innym, że świat niepełno-sprawnych wcale nie jest taki straszny – mówi Kasia Wasiak. Jakub Szymczuk /foto gość – Myślę, że moim zadaniem jest pokazywanie innym, że świat niepełno-sprawnych wcale nie jest taki straszny – mówi Kasia Wasiak.

Uniwersytet Warszawski, budynek byłego Centrum Informatycznego. Na ścianach wiszą plakaty przedstawiające zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny. Pewnie wspiera się na łokciach, mocno zaciskając pięści. Widać w tym jakąś nieprawdopodobną energię, parcie do przodu mimo wszelkich przeciwności. Nad fotografią znajduje się napis: „Miss Polski na wózku. Głosowanie 2016”. Można wysłać esemesa. Na plakacie kandydatka zapewnia, że wiadomość kosztuje mniej niż kilogram cukru, a nie powoduje tycia.

Przypominam sobie, jak poznaliśmy się na uczelni. Była wczesna wiosna zeszłego roku. Po zakończonych zajęciach musiała czekać aż trzy godziny na busa, który zawiezie ją do akademika. Pewnym głosem poprosiła mnie o pomoc. Siedziała zwrócona przodem do ściany. Chciała, żeby najzwyczajniej w świecie ktoś ją obrócił o 180 stopni, by widzieć, co się dzieje. Być bliżej innych.

Wzloty i upadki

– Chciałabym, żebyście patrzyli na mnie nie jak na chorą, tylko po prostu jak na osobę na wózku – mówi Katarzyna Wasiak. W kwietniu skończyła 23 lata. Ma krótkie, ciemne włosy i spokojne oczy. Może mówić godzinami, trudno wejść jej w słowo. Pewnie dlatego na studiach wybrała specjalizację radiową. Dziennikarstwo od zawsze było jej marzeniem. W jego realizacji nie przeszkodziła choroba.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.