Mieszanie w bałkańskim kotle

Jacek Dziedzina

Gość Niedzielny 41/2016 |

publikacja 06.10.2016 00:00

Bałkany były i są tykającą bombą. Mimo to powojenne rany „jakoś” się dotąd goiły. Niedawne referendum u bośniackich Serbów może je znowu rozdrapać. Komuś ten względny spokój na beczce prochu wyraźnie przeszkadza.

Mieszanie w bałkańskim kotle

Bośnia i Hercegowina. Niegdyś część federacji tworzącej wielką Jugosławię. Dziś sama jest federacją różnych narodowości i administracyjnych podmiotów. Federację tworzą Boszniacy (Muzułmanie – pisani wielką literą, bo to synonim narodowości boszniackiej), bośniaccy Chorwaci (katolicy) i bośniaccy Serbowie (prawosławni). Ci ostatni mają swoją autonomię na północnym wschodzie kraju – Republikę Serbską ze stolicą w Banja Luce. W bezpośrednim sąsiedztwie z Serbią. To bośniaccy Serbowie 9 stycznia 1992 roku ogłosili powstanie niepodległej Republiki Narodu Serbskiego w ramach Bośni i Hercegowiny, pozostającej wówczas formalnie częścią składową Jugosławii. Kilka miesięcy później rozpoczęła się ludobójcza wojna, która do dziś stanowi wyrzut sumienia dla patrzącego na to świata. Teraz ci sami bośniaccy Serbowie, dążący do oderwania się od BiH, przeprowadzili referendum, w którym prawie wszyscy opowiedzieli się za ustanowieniem 9 stycznia Dnia Republiki Serbskiej. Bardziej czytelnej prowokacji nie można było wymyślić.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.