Solen i inne tajemnice

Justyna Liptak

publikacja 12.12.2016 06:00

Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku ma w swoich zasobach niecodzienne obiekty. Tyle tylko, że znajdują się... na dnie Zatoki Gdańskiej, a obejrzeć można je na ekranie komputera czy smartfona.

Modele wraków można oglądać nie tylko w komputerze, ale również w smartfonach, a także używając urządzeń do poruszania się w wirtualnej rzeczywistości typu Google Cardboard czy Oculus DK1 i DK2. Justyna Liptak /Foto Gość Modele wraków można oglądać nie tylko w komputerze, ale również w smartfonach, a także używając urządzeń do poruszania się w wirtualnej rzeczywistości typu Google Cardboard czy Oculus DK1 i DK2.

W październiku 1969 r., podczas prac przy budowie Portu Północnego w Gdańsku, natrafiono na pozostałości wraku żaglowca, który następnie zidentyfikowano z dużym prawdopodobieństwem jako „Solen”. Zachowała się część denna, pozbawiona jednak dziobu, przykryta kamieniami wykorzystywanymi na galeonie jako balast. Wrak leżał na głębokości 15 metrów, w odległości 3 mil morskich na północny wschód od wejścia do gdańskiego portu. – „Solen” to szwedzki XVII-wieczny galeon, zatopiony podczas bitwy pod Oliwą. Został przebudowany na okręt wojenny i uzbrojony, a następnie jesienią 1627 r. wraz z eskadrą został wysłany w rejon Zatoki Gdańskiej, by blokować port gdański w ramach toczącej się wojny polsko-szwedzkiej – wyjaśnia Iwona Pomian, kierownik Działu Badań Podwodnych NMM.

28 listopada 1627 r. „Solen” został zaatakowany przez dwa polskie okręty („Wodnik” i „Biały Lew”). Kiedy walka zaczęła przybierać niekorzystny obrót dla Szwedów, szwedzki szyper wysadził „Solena” w powietrze, podpalając dziobową komorę prochową i powodując wybuch oraz natychmiastowe zatonięcie okrętu. – Przez kolejne lata wydobyto z wraku ponad 6 tys. przedmiotów. Były to m.in. lufy armatnie, muszkiety, monety szwedzkie, części garderoby i drobne przedmioty użytkowe – wylicza I. Pomian.

Zabytki wydobyte z „Solena” znajdują się obecnie w NMM, a część z nich zobaczyć można na wystawie głównej muzeum w spichlerzach na Ołowiance. Obecnie, dzięki najnowszym zdobyczom techniki, można także – bez wychodzenia z domu – obejrzeć zatopiony wrak. – W roku 2015 rozpoczęliśmy realizację projektu „Wirtualny Skansen Wraków Zatoki Gdańskiej” – wyjaśnia dr Tomasz Bednarz, archeolog podwodny, autor i pomysłodawca projektu. Efektem żmudnej pracy grupy m.in. archeologów, płetwonurków, nurka i fotografa jest strona internetowa, na której znajdują się modele 3D wraków z Zatoki Gdańskiej z dokładnymi opisami. – Prezentowane obiekty są wiernym odwzorowaniem rzeczywistego wyglądu wraków zalegających na dnie. Tak właśnie widzą je archeologowie podwodni podczas swojej pracy, chociaż... nie do końca – mówi dr Bednarz. To, co można oglądać na ekranie komputera, prezentuje się zdecydowanie lepiej niż zatopiony oryginał. – Nurek najczęściej musi borykać się z małą przejrzystością wody, która nie pozwala widzieć dalej niż na 2–3 metry. Natomiast na naszej stronie „zwiedzający” może spokojnie objąć wzrokiem cały wrak – podkreśla pomysłodawca.

To pierwszy tego typu projekt w Polsce. Realistyczne modele powstały dzięki tysiącom wykonanych pod wodą zdjęć, inaczej fotogramów, które zestawione w jedną całość dają trójwymiarowy obraz. – Fotogrametria ma wieloletnią tradycję w historii badań podwodnych prowadzonych przez NMM – wyjaśnia dr Bednarz. Pomysłodawca podkreśla, że przy tworzeniu skansenu liczyło się coś więcej niż tylko zaprezentowanie wraków szerokiemu gronu odbiorców. – Taka dokumentacja jest także skutecznym narzędziem do monitorowania oraz ochrony podwodnego dziedzictwa kulturowego – tłumaczy. W ewidencji podwodnych stanowisk archeologicznych (EPSA), prowadzonej przez Dział Badań Podwodnych NMM, odnotowano 49 wraków znajdujących się na obszarze Zatoki Gdańskiej i stanowiących zabytki archeologiczne. – Poza nimi są tam też wraki współczesnych jednostek pływających oraz wraki z okresu II wojny światowej – mówi Janusz Różycki, archeolog podwodny, będący współautorem metody wykonywania dokumentacji 3D wraków.

Czy autorzy nie obawiają się, że skansen może być konkurencją dla wystaw rzeczywistych? – Wirtualne muzeum nigdy nie zastąpi obcowania z prawdziwymi zabytkami, jednakże zawsze może stać się początkiem przygody z archeologią morską. W zamyśle skansen ma pokazywać wraki, upowszechniać wiedzę o nich i stanowić z jednej strony uzupełnienie wystaw muzealnych, a z drugiej – zachętę do odwiedzenia muzeum dla osób, które najpierw trafiły na stronę internetową – podkreśla J. Różycki.

W najbliższych latach projekt ma się rozrosnąć. – Do końca roku zaplanowaliśmy umieszczenie w WSW 13 wraków z zatoki. W następnych chcemy powiększyć ekspozycję o kolejne modele 3D – stworzyć dokumentację wszystkich dotychczas rozpoznanych wraków, zarówno drewnianych, jak i metalowych, znajdujących się na dnie zatoki – podkreśla dr Bednarz. – Przypuszczamy, że wraków będących zabytkami archeologicznymi jest bardzo dużo i wciąż czekają na odkrycie – dodaje J. Różycki.