Nie jesteśmy montownią Europy

GN 51/2016 |

publikacja 15.12.2016 00:00

O innowacyjnym biznesie i perspektywach wzrostu polskiej gospodarki mówi prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Marcin Chludziński.

Nie jesteśmy montownią Europy Dariusz Iwanski /arp

Maciej Kalbarczyk: W ostatnich latach pojęcie patriotyzmu gospodarczego stało się bardzo popularne. Jak w tzw. globalnej wiosce można stworzyć modę na polskie produkty?

Marcin Chludziński: Patriotyzm gospodarczy powinien być obowiązującą strategią w postępowaniu każdego państwa, które chce się skutecznie rozwijać. Potęga krajów europejskich wynika z tego, że postawiono na budowę narodowych marek. We Francji dzięki dużym, infrastrukturalnym projektom szybkiej kolei wyrosły firmy, które dziś dostarczają pociągi dla całej Europy. Z kolei w Hiszpanii na bazie inwestycji drogowych powstały potężne przedsiębiorstwa budowlane. Jeżeli chcemy, by patriotyzm gospodarczy działał, musimy mieć dobre i konkurencyjne produkty. Kluczowe znaczenie mają też duże zakupy dokonywane przez rząd oraz państwowe i prywatne firmy. Pamiętajmy o tym, że za granicą polski produkt zostanie kupiony dopiero wtedy, kiedy ktoś zobaczy, że sprawdza się w naszym kraju.

Czy mamy takie produkty na naszym rynku?

Dobrze rozwija się sektor infrastruktury kolejowej. Produkujemy świetne składy i lokomotywy, którymi jeździmy na co dzień i sprzedajemy je w Europie. Osiągamy także bardzo dobre wyniki w budownictwie, gdzie naszą szczególnie mocną stroną są elementy stolarki okiennej i chemia budowlana. Dobrze radzimy sobie w sektorze automotive. W Polsce ukształtował się mit, że w tej branży jesteśmy tylko wielką montownią. Tymczasem wyprodukowane u nas samochody są eksportowane. Dzięki inwestycjom w automotive powstały firmy produkujące m.in. tłoki, elementy karoserii i elektroniki, a także systemy GPS i telefonii komórkowej. Polskie firmy dostarczają zagranicznym inwestorom coraz bardziej zaawansowane produkty.

Jeżeli chodzi o środki transportu, przed Polską stoi kolejna szansa – elektryczny autobus. Czy ten produkt podbije kiedyś Europę?

W tej dziedzinie wszystkie kraje są na podobnym poziomie rozwoju, więc mamy dużą szansę na wygranie rywalizacji o klienta. Jest jeden warunek: jak najwięcej elementów składających się na produkt końcowy musi być wytwarzanych w Polsce. ARP aktywnie wspiera realizowany przez Polski Fundusz Rozwoju program e-Bus. Szacuje się, że udział sprzedaży autobusów elektrycznych w globalnej sprzedaży wzrośnie z 1 do 6 proc. do 2020 roku. W Europie udział ten ma wynosić za cztery lata 8 proc., co przełoży się na 1200 sztuk pojazdów. Elektryczne autobusy produkują już Solaris i Ursus. Głównym kupującym są obecnie samorządy, które dostrzegają w nich szansę na redukcję hałasu i zmniejszenie poziomu zanieczyszczenia. Jestem przekonany, że polskie autobusy elektryczne mogą z powodzeniem konkurować z pojazdami wytworzonymi w innych regionach Europy. Obecnie pracujemy nad rozwiązaniami prawnymi i instrumentami finansowymi, które powinny umożliwić powodzenie tego projektu.

Jednym ze sposobów wspierania przedsiębiorczości są specjalne strefy ekonomiczne. W jaki sposób przyczyniają się do rozwoju gospodarki?

Specjalne strefy ekonomiczne to narzędzie, które ma tylu przyjaciół, ilu wrogów. Sam jestem ich wielkim zwolennikiem. Dlatego cieszy mnie, że w tych zarządzanych przez ARP znacząco rośnie liczba wydanych w tym roku zezwoleń. Do tej pory w TSSE Euro-Park Wisłosan wydaliśmy 21 zezwoleń, z czego aż 14 polskim firmom. W SSE Euro-Park Mielec na 36 zezwoleń aż 28 otrzymały firmy polskie. A zadeklarowane nakłady inwestycyjne wynoszą ponad 2,3 mld złotych. Te liczby świadczą o potencjale naszych stref.

Przedsiębiorców przyciągają nie tylko ulgi podatkowe. Zapewniamy również infrastrukturę: drogi, dostęp do wody i gazu, możliwość transmisji danych. Obserwujemy także zjawisko inwestycji spin-off – polskie firmy lokują się w strefach po to, by współpracować z przedsiębiorstwami, które już tam działają. Coraz więcej z nich stawia na innowacyjne branże, np. technologię cyfrową, automatykę przemysłową czy elektronikę.

Eksperci powtarzają jak mantrę, że nie ma dobrego biznesu bez innowacji. Jak zachęcać przedsiębiorców do tego, żeby ciągle szukali nowych rozwiązań?

ARP kojarzy nowoczesne, działające na rynku firmy z dużymi spółkami Skarbu Państwa, które kupują od nich np. software i systemy oszczędzania energii. Oferujemy także pomoc finansową w postaci pożyczek czy wejść kapitałowych – w tym roku wydaliśmy na takie działania 116 mln złotych, a za pomocą Platformy Transferu Technologii umożliwiamy płatną wymianę patentów. Angażujemy się również w sektor gier komputerowych, którego wartość w 2017 r. ma osiągnąć 2,4 mld zł. Uruchomiliśmy akcelerator, który na wstępnym etapie pomaga młodym twórcom stworzyć projekt biznesowy i zrealizować go w Polsce.

Wszyscy pamiętamy sukces „Wiedźmina”, ale pod względem wartości Polska zajmuje na światowym rynku gier dopiero 19. miejsce. Co jeszcze można zrobić, żeby wygrywać wyścig o klienta?

Przede wszystkim trzeba dać młodym ludziom możliwość rozwoju. Wykorzystujemy rozwiązania, które z powodzeniem sprawdzają się na Zachodzie. Ktoś mówi: „mam pomysł”, więc umożliwiamy mu wejście do inkubatora i dajemy przestrzeń do wypracowania wersji demonstracyjnej. Jeśli produkt spodoba się na rynku, staramy się o dofinansowanie na jego rozwój. Najważniejsze, żeby twórcy mieli szansę realizowania swoich projektów w Polsce. Musimy zapobiegać sytuacjom, w których z powodu braku środków pomysł jest sprzedawany za granicę. Istotna jest także opieka mentorów z branży, którzy pomagają początkującym zaistnieć na rynku. Temu wszystkiemu służy nasz akcelerator w Cieszynie. Jeżeli młodzi twórcy wytworzą dobre produkty, to ten sektor bardzo szybko ich wchłonie. Dalej już nie musimy im pomagać, bo bez problemu dają sobie radę z marketingiem i sprzedażą.

Dwa lata temu powstała Polska Agencja Kosmiczna. Niektórzy wyśmiali ten pomysł, uznając, że nasze państwo nie jest gotowe na działalność w tym sektorze. Co Pan o tym sądzi?

W chwili akcesji Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej zarejestrowanych mieliśmy ok. 40 polskich podmiotów w przetargach ESA. Obecnie jest ich ponad 300. To pokazuje, jak wiele firm i instytucji chce działać w tym sektorze. Branże przyszłości są ściśle związane z rozwojem technologii kosmicznych. Opracowana przez Ministerstwo Rozwoju Polska Strategia Kosmiczna zakłada, że do 2030 roku 3 proc. ogólnych europejskich obrotów w tej sferze będzie wypracowywane przez polskie firmy. Warto podkreślić, że dzięki badaniom nad kosmosem pojawia się wiele nowych produktów tutaj, na Ziemi, np. takie, które można zastosować także w przemyśle „cywilnym” – transporcie czy automatyce.

Jakie produkty związane z tą branżą wytwarzamy w naszym kraju?

Polski sektor firm kosmicznych jest na początkowym etapie rozwoju. Nie produkujemy jeszcze satelitów ani statków kosmicznych. Wytwarzamy natomiast elementy elektroniki, systemy mocowań oraz systemy hydrauliczne i robotyczne. Zajmują się tym wspaniali inżynierowie, którzy wiedzę zdobywali m.in. podczas udziału w projektach badawczych NASA i Boeinga. Jako przykład mogę podać sukcesy firmy Creotech, która produkuje elementy oprogramowania i hard­ware dla branży kosmicznej. Na przestrzeni ostatnich lat przedsiębiorstwo znacząco zyskało na wartości. Firma planuje szybki rozwój w tempie 200 proc. rocznie w następnych 2–3 latach. Warto podkreślić, że Creotech został wyróżniony w 16. edycji rankingu Deloitte Technology Fast 50. Zestawienie to obejmuje najszybciej rozwijające się firmy technologicznie innowacyjne w Europie Środkowej. Jako państwo potrzebujemy w tym sektorze zdolnych kadr, dlatego agencja pomaga w zdobyciu wiedzy młodym specjalistom poprzez uruchomienie ze Związkiem Pracodawców Sektora Kosmicznego programu stażowego. Staże są odbywane bezpośrednio w firmach z sektora kosmicznego.

Wielu twierdzi, że nasza gospodarka jest oparta na węglu, a ten fakt świadczy o braku innowacyjności. Czy Pana zdaniem ten surowiec może być materiałem wykorzystywanym w nowoczesny sposób?

Węgiel wcale nie jest obciążeniem naszej gospodarki. Wręcz przeciwnie: można go przetwarzać w ekologiczny sposób, produkować energię, jednocześnie przestrzegając europejskich norm stężenia dwutlenku węgla w powietrzu. Polscy naukowcy mają na tym polu spore osiągnięcia i coraz więcej firm zajmuje się tymi zagadnieniami. Widząc ten potencjał, ARP zaangażowała się w Forum Innowacyjnego Węgla. Polska powinna efektywnie wykorzystywać swoje zasoby, dlatego tak istotna jest innowacyjna transformacja naszego sektora wydobywczego.

Jaka jest recepta na rozwój polskiej gospodarki w najbliższych latach?

Recepta powstała w listopadzie 2015 r. To tzw. plan Morawieckiego, który z sukcesami jest wdrażany. Przykładem jest sektor automotive. Nad Wisłą swoje zakłady będą miały takie firmy jak: Daimler, Toyota, Fiat, General Motors, LG Chem czy Volkswagen. Wzrost wartości dodanej w motoryzacji o 1 dolara kreuje zwiększenie wyników gospodarki o 3 dolary. Stąd taka determinacja w rozbudowie tego sektora gospodarki. Musimy wytwarzać jak najwięcej produktów końcowych. Powinniśmy doskonalić się w tym, co już robimy dobrze, ale przede wszystkim rozwijać się w innowacyjnych sektorach, które dopiero wzrastają, gdzie startujemy z podobnego poziomu co nasi konkurenci. Trzeba stwarzać szanse polskim przedsiębiorcom, którzy chcą i potrafią osiągać sukcesy w automatyce, robotyce, elektromobilności, sektorze technologii obronnych, kosmicznych czy gier komputerowych. Musimy więcej inwestować w innowacje i jednocześnie cały czas wzmacniać branże, w których już zdobyliśmy stabilną i silną pozycję. Istotne jest także budowanie bezpieczeństwa ekonomicznego Polaków i aktywny udział państwa w gospodarce. Stąd decyzja Polskiego Funduszu Rozwoju i PZU o zakupie Banku Pekao za ponad 10,59 mld zł. Dzięki temu udział kapitału polskiego w sektorze bankowym wynosi obecnie 52 proc.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.