Sztuka codziennych widoków

am

publikacja 04.03.2017 00:00

Bramy, okna, tajemnicze uchylone drzwiczki, zaułki korytarzy - z tych elementów powstaje świat mieszkańców starych kamienic w obrazach Krzysztofa Orankiewicza, prezentowanych w Muzeum Diecezjalnym.

Sztuka codziennych widoków Agnieszka Małecka /Foto Gość Płock, 02.03.2017. Wystawa obrazów Krzysztofa Orankiewicza w Muzeum Diecezjalnym

Już od wejścia do sali z nową wystawą rzuca się w oczy wielki zakaz gry w piłkę ostentacyjnie pokryty odciskami ubłoconej piłki nożnej, a z lewej strony „wita” nas ks. Jan Bosko, stojący w bramie. Autor obrazów (rocznik 92’), płocczanin, to absolwent tutejszego liceum plastycznego, a obecnie student V roku Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni prof. Stanisława Baja i dr. Arkadiusza Karapudy. Do tej pory brał już udział w wystawach zbiorowych w kraju i za granicą, a w 2014 r. zorganizował wystawę charytatywną w Płockiej Galerii Sztuki. Bo to młody twórca ze społecznym zacięciem. Jest pomysłodawcą kampanii motywacyjno - edukacyjnej „Make it different” (Można inaczej), wspierającej dzieci w realizacji ich marzeń.

Od jakiegoś czasu fascynują go bramy, jako temat prac. Powstał z nich cały cykl, który można oglądać od czwartku w Muzeum Diecezjalnym. Nieprzypadkowo pojawia się w nich też postać św. Jana Bosko. Ten cykl nawiązuje bowiem do dzieł wielkiego wychowawcy i opiekuna dzieci i młodzieży, do oratoriów, które działają w salezjańskich parafiach i służą przede wszystkim młodym mieszkańcom zaniedbanych dzielnic. - Są tu bramy z Płocka, jest jedna brama z Tolkmicka, gdzie także jest oratorium i dzieci, które potrzebują uwagi, jest brama z Warszawy. Nas nic nie dzieli, mimo różnych problemów, przekonań jesteśmy tacy sami - mówił w czasie wernisażu Krzysztof Orankiewicz.

A zatem owe bramy, fragmenty budynków z lekko już odpadającą farbą, piwniczne okienka, uchylone drzwiczki, jakaś tajemnicza kłódka, zasuwa, skrawek papieru są reprezentacją świata, na swój sposób pięknego, w jakim żyją, bawią się, rosną młodzi mieszkańcy kamienic. - Chcę pokazać piękno w tym wszystkim, ale też zwrócić uwagę na to, że warto czasem zapytać takie dziecko, które siedzi przy jakiejś kamienicy, czy wszystko jest w porządku. Tam są wspaniałe historie - opowiadał z entuzjazmem młody artysta.

Pewnie, że to świat niełatwy, czasem dramatyczny (jaką historię kryję płótno z czerwonymi smugami?) ale jest tu sporo radości i nadziei. W perspektywie niektórych bram widać światło. - W każdym z tych obrazów, nawet takich mrocznych, jest nadzieja. To jest tak, że na co dzień gdzieś biegniemy, nie zauważamy, że coś odpada, coś się zmienia i jest piękne właśnie przez ten upływ czasu. Taka firanka, którą mamy w domu, może być czymś banalnym, prostym w naszym domu, a można z tego zrobi sztukę - przekonuje K. Orankiewicz.

Płocczanin postanowił też zrobić sztukę z rzeczy znalezionych w kamienicy przy Sienkiewicza 38, m.in. tabliczki z nazwą ulicy, starej fotografii, świadectwa szkolnego, włączników światła. Niektóre z nich pojawiają się jako motyw na obrazach. Jaka jest historia tych przedmiotów, okruchów czyjego życia? - Przedmioty, które będą wyeksponowane, były znalezione w dawnych mieszkaniach w kamienicy, z której kazano się mieszkańcom szybko przeprowadzić do mieszkań zastępczych. Oni zostawili tam cały swój dobytek, świadectwa, zdjęcia, akty urodzenia. Ja nie znam tych ludzi, po prostu byłem w tym miejscu, znam dzieci, które się tam bawią. Nikt po te rzeczy już nie wrócił. a ja starałem się zrobić z nich sztukę. Myślę, że samo w sobie jest to sztuką. Sam akt urodzenia, to że się ktoś się narodził, jest historią, którą można wyeksponować - wyjaśniał autor wystawy.

Dlaczego w ogóle bramy? - XXI wiek wykreował takie pojęcie, jak "dzieci z bramy", które skazuje je już na starcie. Te dzieci mają swoją tożsamość. To jest konkretny Michał, Patryk, czy Kasia. Oni w tej bramie grają w piłkę, mimo zakazów, oni tam starają się szukać jakichś perspektyw na przyszłość. Mam nadzieję, że dzięki takiej wystawie, zobaczą, że mogą się stać częścią czegoś większego, zobaczą, że ktoś uwiecznił ich kawałek świata na obrazie - przekonuje K. Orankiewicz.

Na wystawie umieścił także osobisty akcent. - Jest jedna z moich bram… to jest wjazd do mojego domu. Ta praca powstała już pod koniec malowania tego cyklu. A dlatego tak późno, że potrzebowałem czasu, by się z tematem utożsamić, zrozumieć, że moja brama też jest wspaniała, że nie potrzebuję złoceń na tej bramie, żeby móc ją namalować. Ona jest piękna taka, jak jest, w swojej prostocie. Tu jest moja brama, bo jestem podobny do tych dzieci; też pytam, też szukam…Te dzieci pomogły mi w pewnym momencie, gdy w życiu poszukiwałem Pana Boga. To one pokazały mi Chrystusa, sens i siłę, że warto się rozwijać, inwestować swój czas - mówił ze szczerością.

Obrazy Krzysztofa Orankiewicza można oglądać w Muzeum Diecezjalnym do końca kwietnia. A już 9 marca ich autor pojawi się jeszcze raz w muzeum na koncercie Agnieszki Jezierskiej i będzie malował na żywo Pasję, do muzyki dawnych mistrzów. Wystawa malarstwa Krzysztofa Orankiewicza, jak zauważył podczas wernisażu ks. Andrzej Milewski, dyrektor muzeum, wpisuje się w pewien sposób w liturgiczny okres Wielkiego Postu, który składnia do spojrzenia w swoje serce i zobaczenia, co robimy dla drugiego człowieka.