Żyć życiem Trójcy -O wspólnocie, komunii i niebie

Zapis czatu z prof. Anną Świderkówną, 24.6.2007

publikacja 24.06.2007 00:01

Po raz kolejny prof. Anna Świderkówna

[19:00] ksiadz_na_czacie7: Witam na ostatnim przedwakacyjnym (choć tak właściwie to już wakacyjnym) spotkaniu z Panią Profesor Anną Świderkówną. Temat dzisiejszy brzmi: „Żyć życiem Trójcy - O wspólnocie, komunii i niebie” Zapraszam zatem do rozmowy i czekam na pytania :-)

[19:01] baranek: Czy tajemnica Trójcy Świętej może mieć jakieś znaczenie dla życia człowieka?

[19:01] Anna_Swiderkowna: Wydaje mi się, że to jest prawda. która została przez nas w pewnym sensie zepchnięta, bo jest zbyt trudna. Kiedy zaczynałam pisać swoją książeczkę "Bóg Trójjedyny w życiu człowieka" zastanawiałam się, jak zacząć temat. Uznałam wtedy, że trzeba zacząć od początku, czyli od Pisma Świętego. Przez wieki tajemnica Trójcy była co najwyżej przedmiotem bardzo mądrych rozważań, a to jest tajemnica dla wszystkich. Nam się czasem zdaje, że apostołowie po śmierci Chrystusa wszystko wiedzieli, tymczasem oni wiedzieli jedynie, że w jakiś niepojęty sposób Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym, a Duch Święty wiódł ich coraz głębiej w tajemnicę Jezusa i coraz lepiej pojmowali, że ta tajemnica stopniowo wyjaśni całe ich życie. Uczniowie i my z nimi powinniśmy sobie przypominać, co Jezus nam mówił o sobie: „Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. (...) A ten, który Mnie posłał, jest ze Mną, nie pozostawił Mnie samego, bo ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba” (J 5, 30a; 8,29). Trzeba też pamiętać, że obok tych wyznań całkowitej zależności i posłuszeństwa w wypowiedziach Jezusa znajdujemy stwierdzenia, które zdają się temu zaprzeczać, jak np "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30). Sprzeczność jest jednak tylko pozorna i wynika z tego, że nam się wydaje, iż posłuszeństwo to jest jakieś poniżenie. Tymczasem każda godna tego miana miłość dąży zawsze przede wszystkim do zjednoczenia woli. Miłość nie jest uczuciem - miłość jest postawą woli. Nieraz w przyjęciu tej postawy pomaga nam uczucie, ale to tylko łaska Boga, która ma pomóc człowiekowi, a nie sama miłość.

[19:11] Anna_Swiderkowna: Kochając człowieka w pragnieniu tego, co on trzeba zachowywać ostrożność: człowiek może pragnąć zła dla siebie czy innych. Z Bogiem nam to nie grozi. Tak więc posłuszeństwo Syna jest po prostu doskonałym wyrazem Jego miłości i doskonałej jedności z Ojcem. Tutaj warto zajrzeć do 14 rozdziału Ewangelii Jana. Pada tam prośba Filipa: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy” (J 14,8). Wydaje się, że jest to prośba bardzo pobożna... Tymczasem Jezus mówi ze smutkiem: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? (...) Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie?” (J 14, 9,10). Co to znaczy? Tu mogą nam pomóc słowa Jezusa z Modlitwy Arcykapłańskiej Jezusa (J 17, 10): „Wszystko co moje jest twoje, a twoje jest moje.” W tym momencie znaczy to nie tylko "wszystko co mam", ale także "wszystko, czym jestem". Taka wspólnota życia i miłości nazywa się po grecku koinonia, po łacinie communio. Po polsku nie ma innego słowa niż komunia. Pojecie komunii nam się zawęziło, a tymczasem trzeba pamiętać, że przyjęcie Komunii Świętej to wejście do tej wspólnoty miłości Bożej. I dlatego będziemy mówić o komunii, jako o takiej wspólnocie osób, w której wszystko, co moje, twoje jest, a twoje jest moje. Pozostaje pytanie - jak to się dzieje, że ta komunia Ojca i Syna może i nas dotyczyć. Otóż została ona otwarta dla każdego człowieka z chwilą przyjścia na świat Jezusa, a ostatecznie z chwilą Jego śmierci i zmartwychwstania.

[19:20] baranek: „Wszystko bowiem moje jest Twoje a Twoje moje”. Czy w ogóle możliwa jest taka wspólnota, w której wszyscy stanowiliby jedno? Co to znaczy „być jedno”?

[19:20] Anna_Swiderkowna: Na to jest bardzo prosta odpowiedź. To zawsze jest wspólnota tego rodzaju, w której każdy jest otwarty bez zastrzeżeń dla drugiego. Dlatego, jak mówił J. Guillet: „Jezus nie zachowuje dla siebie swojej wyłącznej relacji z Ojcem. Przyszedł właśnie po to, żeby objawić tę prawdę wszystkim ludziom i żeby nam pozwolić wejść w tę tajemnicę i jasność”. Ale żeby zrozumieć choć trochę tajemnicę komunii, trzeba, żebyśmy spojrzeli na Jezusa i posłuchali tego, co Jezus mówi do swoich uczniów w wieczerniku na kilka godzin przed swoją śmiercią.

[19:23] Anna_Swiderkowna: Tak, jak nie rozumiemy słowa posłuszeństwo, tak nie rozumiemy i miłości. Miłość jest postawą woli, która chce największego dobra dla drugiej osoby. Miłość to nie uczucie, uczucia nie można przecież nikomu nakazać. W 14 rozdziale Ewangelii św. Jana Jezus mówi do uczniów o miłości w taki oto sposób: „Jeśli mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje polecenia (to ważne, miłość wyraża się w posłuszeństwie). Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Wspomożyciela da wam, aby z wami był zawsze. Ducha Prawdy, którego świat nie widzi ani nie zna, ale wy go znacie, bo w was mieszka.” Można sobie wyobrazić, że uczniowie musieli się tym bardzo zdziwić, że znają Ducha Św. i że Duch u nich mieszka. Mało tego, to właśnie Duch Święty ma przed nimi otworzyć całą komunię, stanowiącą tajemnicę życia Boga. Jezus wiedząc, jak trudno jest to zrozumieć człowiekowi, wraca jeszcze raz do definicji miłości, od tej miłości zależy dalsze objawienie Boga: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który mnie posłał, Ojca” (J 14,23-24).

[19:30] Anna_Swiderkowna: To znaczy to samo, co słowa wypowiedziane kiedyś przez Jezusa: Moim pokarmem jest pełnić wolę Ojca. Jak może czyimkolwiek pokarmem być pełnienie czyjejś woli? W 6 rozdziale Ewangelii św. Jana padają słowa: „Jako mnie posłał żyjący Ojciec, a ja żyję przez Ojca i dla Ojca, tak i ten, kto Mnie pożywa, żyć będzie przeze Mnie i dla Mnie” (J 6,56-57). Nasze przekłady piszą zazwyczaj tylko "przez Ojca" i "przeze Mnie". W języku greckim mamy tam słówko dia, które znaczy zarówno przez, jak i dla. To przez znaczy, że Jezus jest całkowicie otwarty dla Ojca, żyje w każdej chwili tym, co Ojciec mu daje, a to dla znaczy że jest bez reszty dla Ojca, oddany Ojcu. Nazbyt często w śmierci Jezusa widzimy tylko cierpienie, tymczasem jest to właśnie ostateczne otwarcie, owo przez Ojca i dla Ojca, doskonałe przyjęcie i oddanie. Jeśli my spróbujemy żyć podobnie jak On, przez Niego i dla Niego, zostaniemy również włączeni w tę miłość. Bóg stworzył nas przecież na swój obraz, abyśmy całym swoim człowieczeństwem dążyli do nieustannego przyjmowania i dawania, które jest odwieczną radością Trójjedynego Boga.

[19:37] angua: Szczęście wieczne ma polegać na tym, że będziemy widzieli Boga twarzą w twarz... Biblia mówi o „uczcie niebieskiej”... Na czym właściwie polega ta wspaniałość i szczęście?

[19:38] Anna_Swiderkowna: Żeby to zrozumieć, trzeba najpierw powiedzieć jedno. Czasem zastanawiamy się, dlaczego w świecie jest tyle zła i niewiary, a tymczasem jest tak dlatego, że jesteśmy jeszcze bardzo daleko od Jezusowego wzoru i ciągle nam się niemądrze zdaje, że dając możemy coś stracić albo że poniżamy się przyjmując i zapominamy przy tym o słowach Jezusa - jego przestrodze - że kto za wszelką cenę chce zachować życie, ten łatwo może je stracić, czyli zmarnować. Otóż tu może warto przypomnieć słowa, które słyszymy na każdej Mszy Św.: „Miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi”. To jest zdanie zaczerpnięte z 2 Listu do Koryntian (13,13). Mamy tam modlitwę - prośbę: "Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi". W tekście oryginalnym "dar jedności" to właśnie komunia.

[19:44] Anna_Swiderkowna: Tutaj św. Paweł życzy nam tego, co zwykliśmy nazywać zbawieniem. Zbawienie jest bowiem właśnie komunią. Chrystus umarł po to, by wprowadzić ludzi w komunię Ducha Świętego, w tę wspólnotę życia i miłości Boga, w której każdy może powiedzieć o sobie: „wszystko co twoje jest moje a co moje twoje”. My najczęściej myślimy o szczęściu wiecznym jako wizji uszczęśliwiającej - spotkaniu z Bogiem twarzą w twarz - i słusznie tak myślimy. Jak mówi św. Paweł w 13 rozdziale 1 Listu do Koryntian (12 werset): „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno, wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany”. Gdy słyszymy słowo "poznanie", traktujemy to jako pojęcie dotyczące poznania czysto intelektualnego - nabycia pełnej wiedzy. W tym kontekście poznanie jest czymś większym, znacznie wspanialszym. Poznać Boga to uczestniczyć w Jego życiu, tajemnicy Ojca, Syna i Ducha Świętego. I tu z pomocą przychodzi nam właśnie jeden obraz z Pisma Świętego - obraz eschatologicznej uczty zbawienia. Autorzy Starego Testamentu (np Iz 25, 6-9) widzą w niej ostateczne dopełnienie Przymierza.

[19:51] Anna_Swiderkowna: Takie wzmianki spotykamy też w Nowym Testamencie, ale nie bardzo je rozumiemy. Choćby w tym momencie, gdy Jezus - zachwycony wiarą pogańskiego setnika - woła: „Powiadam wam, wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem Izaakiem i Jakubem”. Widzimy w tych słowach zazwyczaj tylko zapowiedź zbawienia wielu narodów, a nie zastanawiamy się nad słowem uczta w królestwie niebieskim. Dalej, w Ewangelii Łukasza, w czasie ostatniej wieczerzy Jezus mówi: „Ja przekazuję wam królestwo [...] abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole.” Jak rozumieć te słowa? Obraz uczty - uczty weselnej - pojawia się często także w przypowieściach, np. w przypowieści o sługach czekających w pełnej gotowości na powrót swego pana z uczty weselnej. Jezus mówi: "Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających. Zaprawdę powiadam wam: przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał.” To z pewnością obraz uczty niebieskiej, a panem z przypowieści jest Ten, który w czasie ostatniej wieczerzy umywa nogi swoim uczniom. Z ucztą spotykamy się zresztą znacznie częściej. Na Mszy Św. słyszymy słowa: „Błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka”. To cytat z 19 rozdziału Apokalipsy "Alleluja, bo zakrólował Pan Bóg nasz, Wszechmogący. Weselmy się i radujmy, i oddajmy Mu chwałę, bo nadeszły gody Baranka, a Jego Małżonka się przystroiła.” I nieco dalej: „Błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę godów Baranka", czyli na ucztę weselną. Tak więc naprawdę słyszymy na Mszy Świętej zaproszenie na wielką ucztę weselną w Królestwie Niebieskim, a jej zadatkiem jest przyjmowanie Ciała Chrystusa.

[19:59] Anna_Swiderkowna: Obraz uczty jest szczególnie dobrze dobrany, gdyż może nam pomóc wniknąć w tajemnicę Boga. Dzisiaj zatraciliśmy już w znacznej mierze sens takiej uczty - wspólnego posiłku - gromadzącej wielu wokół jednego stołu. Na szczęście pozostała jeszcze wieczerza wigilijna. To taki moment, kiedy wszyscy jesteśmy razem, naprawdę razem, i kiedy jesteśmy otwarci na siebie wzajemnie. Jeśli ktoś byłby w naszym gronie smutny, lub - gorzej - obrażony, odczujemy to wszyscy. Tym bardziej wszystkim udziela się radość. Ta wieczerza, to właśnie przyjmowanie i dawanie, przyjmowanie drobnych prezentów, przyjmowanie podawanych smakołyków i przekazywanie ich sąsiadom, przyjmowanie tych, którzy obok nas siedzą i dawanie im samych siebie. Radość wszystkich jest tu radością każdego i radością samego Boga, a radość każdego z osobna i radość Boga jest radością wszystkich. A jest to jedynie niezmiernie odległy i niedoskonały obraz tego, co może oznaczać nasze uczestnictwo w życiu Boga.

[20:03] elka_: Myślę, że jednak ludzie intuicyjnie wyczuwają wielką wagę, jaką niesie wspólny posiłek dla wspólnoty ludzkiej - przecież zaleca się wspólny spokojny posiłek choć jeden raz dziennie dla jedności rodziny :) dla jej dobra

[20:04] Anna_Swiderkowna: Coraz częściej nam to umyka :-)

[20:04] Anna_Swiderkowna: A wracając - otóż właśnie Komunia Ojca i Syna w Duchu Świętym i ta radość wszystkich i radość Boga jest zbawieniem. Dojrzewajmy więc do tej Komunii powoli, pozwalając się prowadzić Duchowi Prawdy, otwierając się nieustannie na przyjmowanie i dawanie, a wtedy - jak mówi list do Rzymian - wszystko będzie nam pomagać do dobrego. Kiedy natomiast w godzinie śmierci przyjdzie nam spotkać się z Panem, będzie to najpełniejsze otwarcie na wieczne przyjmowanie i dawanie. Obyśmy usłyszeli wówczas w ust Bożych: "Wszystko co Moje, twoje jest, a co twoje Moje". Zbawienie jako poznanie Boga takim, jakim jest i będzie dla nas to jest to samo, to właśnie to wzajemne otwarcie. Bóg jest zawsze otwarty dla nas, my niekoniecznie, i właśnie chodzi o to, byśmy uczyli się od Jezusa żyć dla Boga, i cieszyli się życiem przez Boga, byśmy zostali wciągnięci w to, co jest naprawdę miłością. Chwilami może to wydawać się trudne, ale spróbujmy, a przekonamy się, że to co trudne, staje się zadziwiająco łatwe, a to co ciemne staje się jasne. Trzeba tylko jednego - otwarcia się na Boga, bo On jest zawsze otwarty dla nas i na nas. To także nauka miłości bliźniego, bo Bóg nas uczy otwierania się na drugiego człowieka, a każdy kto do nas przychodzi przynosi nam ze sobą Jego łaskę, tylko musimy ją przyjąć.

[20:12] angua: Czy dawanie siebie „aż do końca” nie jest niezdrowe i niebezpieczne?

[20:12] Anna_Swiderkowna: To trzeba spróbować :-)

[20:12] Anna_Swiderkowna: I poza tym pozostaje pytanie, komu się dawać? Jeśli dajemy się drugiemu człowiekowi, dajemy się Bogu. Jak już mówiłam, człowiek może pragnąć czegoś, co nie jest dobre, z Bogiem nie ma tego problemu. Tymczasem On przychodzi do nas przez drugiego człowieka i chce, żebyśmy byli przede wszystkim dla ludzi. To wynika bardzo wyraźnie ze słów Jezusa, a także ze słów proroków, ale Jezus jest nam bliższy... Jezus zachęca nas do oddania się całkowitego. My mówimy, że Bóg jest daleko, tymczasem On jest bardzo blisko, przychodzi do nas w każdym, kto czegoś od nas potrzebuje, nawet jeśli o nic nas nie prosi, ale my widzimy, że możemy się otworzyć na tego człowieka i na Boga w tym człowieku.

[20:16] Anna_Swiderkowna: Jedną z głównych pomyłek dawnej teologii było rozdzielenie tajemnicy Trójcy od naszego stosunku do drugiego człowieka. Tymczasem my od Boga uczymy się otwierać na innych. Czy to może być niebezpieczne? Może, ale wtedy, gdy będziemy to robić bez Boga. I jeszcze jedno, bardzo ważne: pamiętajmy, że Bóg tego chce i czeka na nas na progu swego domu i puka do naszych drzwi, a jeśli ktoś posłyszy i otworzy, to - jak mówi Jezus - będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. To obraz właśnie przyjmowania i dawania, to nasza szkoła. W tej sposób widzimy jak bardzo tajemnica Trójcy Świętej uczy nas miłości bliźniego, tej czynnej - bo inna nie jest miłością. Mało tego - są takie momenty, kiedy jesteśmy na granicy pomyłki... Jeżeli się naprawdę otworzymy na Boga, to nic nie będzie dla nas groźne. Nam się czasem wydaje, że doskonałość duchowa, to jakaś super doskonałość ludzka, tymczasem chodzi właśnie o otwarcie się na Boga. Ludzie, którzy wydają się nam doskonali, to ludzie często tacy sami jak my, ułomni, ale ci, którzy zrozumieli, że Bóg zawsze jest z nimi, choćby nawet zdawało im się, że o nich zapomniał.

[20:22] Anna_Swiderkowna: W przypowieści o synu marnotrawnym ojciec mówi do starszego, obrażonego syna: „Dziecko moje, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko co moje twoje jest.” To ostatni werset 15 rozdziału Ewangelii św. Łukasza. „Zawsze” to znaczy: także wtedy, gdy ci się wydaje, że mnie nie ma. Warto zwrócić uwagę: to te same słowa, które wypowiada Jezus przed swoją śmiercią. To słowa ważne dla każdego z nas. Nawet wtedy, gdy mamy ochotę obrazić się na Boga, nawet wtedy, gdy tego nie czujemy, mamy słowa ojca „dziecko moje, ty zawsze jesteś ze mną”. Przełóżmy na nasze ciemności i trudności te słowa: "ty zawsze jesteś ze mną, i wszystko co moje, twoje jest". A zobaczymy, że tajemnica Trójcy może nas uczyć miłości bliźniego nawet wtedy, gdy nie widzimy żadnego innego powodu do tej miłości niż ten, że to jest mój brat, że jesteśmy dziećmi jednego Ojca i że chcemy żyć tak, jak On tego od nas oczekuje - żyć przez Niego i dla Niego - tak jak nam wskazuje to Jezus: „Jak ja żyję dla Ojca i przez Ojca, tak ten, kto spożywa Ciało moje będzie żył przeze mnie i dla mnie”. Jak mówi Merton: tacy ludzie - prawdziwi miłośnicy Boga - zawsze się modlą, nawet wtedy, kiedy się nie modlą, zawsze pragną tylko Jego woli, a każde ich życzenie Bóg spełnia. To jest właśnie ta tajemnica, która nas prowadzi w samo serce naszego zbawienia, przez Tego, który nas stworzył dla siebie, bo nas pokochał kiedy nas jeszcze nie było, tylko dla Niego czas jest czymś zupełnie innym niż dla nas...

[20:31] elka_: Wierzymy w Trójcę Najświętszą, a czy czasem Duch Święty nie jest trochę "zaniedbywany"? Jest tyle nabożeństw do Maryi czy Jezusa, modlimy się do Ojca - Ojcze nasz, a czy Ducha nie zostawiliśmy z boku?

[20:32] Anna_Swiderkowna: Rzecz w tym , że to jest właśnie to, czego Duch Św. sobie życzy. Jeśli jest mowa, to o Ojcu, często o Jezusie, to oczywiste, On jest nam najbliższy, bo był człowiekiem. Duch Święty chciał, byśmy się otworzyli na tę tajemnicę. Duch Święty jest pokorą Boga, a pokora nigdy nie chce, by się nią wiele zajmować. Ale jeśli jest potrzebny, to jest zawsze, jeśli się na Niego otworzymy. Nie można oddzielać Ojca od Syna i Ducha Świętego. Pamiętajmy, że liczbą Boga jest jeden, nie można czcić Boga nie czcząc Syna czy Ducha. To ten sam Bóg, tyle, że Duch Święty jest dla nas najmniej uchwytny. Jezus jest nam najbliższy, bo jest człowiekiem, ale nie można dzielić Boga...

[20:39] ksiadz_na_czacie7: To było już ostatnie pytanie dzisiaj - mam nadzieję, że spotkamy się ponownie 30 września. Informacja jak zwykle zostanie podana na stronie czatu. Dziękuję Pani Profesor za poświęcony nam do tej pory czas, za dzielenie się z nami nie tylko swoją wiedzą ale przede wszystkim wiarą.

[20:39] Anna_Swiderkowna: I ja również dziękuję

[20:40] ksiadz_na_czacie7: Dziękuję tym, którzy przyczynili się do naszych rozmów i dziękuję Wam wszystkim za obecność i pytania :) Życzę wszystkim dobrego wypoczynku :)