DA wspólnotę ci da

Marta Deka, Krystyna Piotrowska; GN 9/2011 Radom

publikacja 23.03.2011 06:30

Na co dzień spotykają się w dwóch ośrodkach. Kilka razy w roku wyjeżdżają. Wtedy mogą się lepiej poznać i polubić.

DA wspólnotę ci da Archiwum DA/ GN Dobrze jest spędzić ferie w miłym towarzystwie.

Razem z ks. Arturem Chruślakiem, duszpasterzem akademickim, przeglądamy zdjęcia. Ośnieżone góry, młodzi roześmiani ludzie – to miła pamiątka po zimowych szaleństwach na stoku. – Kiedyś rozmawiałem z ks. inf. Jerzym Banaśkiewiczem – mówi ks. Artur. – Dał mi radę, że najważniejsze, co mogę zrobić, aby przyciągnąć studentów do duszpasterstwa, to organizować wyjazdy. Myślę, że choć wiele lat minęło od czasu, gdy ks. Banaśkiewicz był duszpasterzem akademickim, to metoda ta ma duże znaczenie w naszej pracy. Integruje ludzi, przełamuje pewne opory i bariery. Pokazuje, że duszpasterstwo to jest wspólnota ludzi, z którą można miło przeżyć czas, odpocząć, odkryć Pana Boga i bardziej poznać siebie. Dlatego organizujemy wyjazdy i będziemy nadal je organizować.

Uczeń i mistrz

„Zimowe szaleństwo na stokach Ružomberoka” to hasło tegorocznego obozu zorganizowanego przez radomskie DA. W Słowackich Tatrach wypoczywali nie tylko studenci. Było także kilku absolwentów oraz uczniowie radomskich liceów. – Bardzo ważnym punktem wyjazdu była codzienna Eucharystia, w której brali udział wszyscy uczestnicy obozu, przygotowując jej liturgiczną oprawę. Dzień rozpoczynaliśmy od wspólnej modlitwy i śniadania, aby już o 8.30 wyruszyć na stok. W czasie wolnym była możliwość spotkań integracyjnych, oglądania filmów oraz rozmowy z naszymi duszpasterzami – księżmi Markiem Adamczykiem i Arturem Chruślakiem oraz Arkadiuszem Bernatem, studentem psychologii na KUL – opowiada Tomasz Motyka z DA.

Z umiejętnością jazdy na nartach i na desce było różnie. Pięć osób uczyło się jej od podstaw. – Nie umiałam kompletnie jeździć na nartach. Pierwszy dzień był najstraszniejszy. Myślałam, że nie dam rady. A ci, którzy dobrze jeździli, już pierwszego dnia poszli na największe stoki. Dopiero piątego dnia zjechałam większą trasą. Ale nie taki diabeł straszny… Jakoś dałam radę – wspomina jedna z uczestniczek Joanna Rosochacka.

Tymi, którzy nie umieli szusować, zajął się ks. Artur Chruślak, a pomagali mu w tym już wprawieni uczestnicy wyprawy. Do historii zimowiska przejdzie opowieść o ukrytym talencie ks. Marka. Twierdził, że pierwszy raz ma na nogach narty zjazdowe. Wcześniej swoich sił próbował tylko na biegówkach. – Pokazałem mu podstawy i powiedziałem, że za chwilę do niego przyjdę. Jak wróciłem, okazało się, że on już zjechał – uśmiecha się ks. Artur. Jak przyznali inni uczestnicy obozu, gdy ks. Marek założył narty, to tak zaczął „śmigać”, że wszystkich zawstydził swoim talentem.

Zastrzyk dla ciała i ducha

Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Studenci wrócili na uczelnie, absolwenci do pracy. Pozostały miłe wspomnienia. – Wyjazd był świetnym połączeniem czegoś dla ciała – niezapomniana okazja, aby poczuć mięśnie, o których istnieniu nie miało się pojęcia – oraz dla ducha – okazja do przypomnienia sobie o sposobach działania Pana Boga w naszym życiu. To był najlepszy sposób na spędzenie ferii w świetnym towarzystwie! – mówi Kasia Marciniak. Lucynie Pietrzyk najbardziej podobało się to, że jako grupa nie spędzali wspólnie czasu tylko na posiłkach czy na Mszy św., ale że mogli razem jeździć na nartach, a wieczorami oglądać zdjęcia i filmy. Jej siostra Olga dodaje: – Byłam ze wspaniałymi ludźmi i odkryłam, ile radości może sprawiać jazda na nartach. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będą czekały na mnie nowe wyzwania. Kto wie, może nawet wybiorę się na najtrudniejszą trasę?

Dzień obozowy zaczynał się bardzo wcześnie, a kończył bardzo późno. Sporym wyzwaniem była konieczność wstawania w ferie przed siódmą rano. Choć na stoku spędzali każdego dnia 8 godzin, co było trochę wyczerpujące, po powrocie do ośrodka szybko zapominali o zmęczeniu. – W połowie obozu pojechaliśmy do aquaparku „Tatralandia”, aby zregenerować siły przed kolejnym dniem pełnym wysiłku. Aktywny wypoczynek połączony z rozwojem duchowym to dobroczynny zastrzyk przed rozpoczynającym się semestrem. Jesteśmy bardzo wdzięczni Pana Bogu za piękną pogodę, śnieg i czas, w którym mogliśmy wspólnie wypocząć w czasie ferii zimowych – mówi Tomasz.

Jesteśmy na Facebooku

Każdy z takich wyjazdów jest okazją do zintegrowania jakiejś grupy, czy nowych osób, z duszpasterstwem. Organizatorzy starają się, żeby nie był to tylko wyjazd dla wyjazdu, ale, by miał on pewien charakter, i by każdy znalazł tam coś dla ciała, ale też i dla ducha. – Wspólny wypoczynek z księżmi to dobry sposób pogłębienia swojej wiary. Łatwiej nam uświadomić sobie, że Bóg uczestniczy w naszym życiu – mówi Joanna Rosochacka. Joanna jest uczennicą liceum. To nie było jej pierwsze spotkanie z duszpasterstwem akademickim. Wcześniej była w Holandii na spotkaniu ze wspólnotą Taizé. Teraz w drodze na zimowisko już pierwszego dnia jeszcze w autokarze poznała dwójkę studentów budownictwa. A to kierunek, który ją interesuje. – Dali mi kilka cennych wskazówek . Dowiedziałam się, że studiowanie wcale nie jest takie straszne, jak się tego obawiałam. Teraz jeszcze poważniej myślę o budownictwie – mówi Joanna.

Relacje i zdjęcia nie tylko z ostatniego zimowego wyjazdu akademików można znaleźć w internecie. – Dziś o wiele bardziej niż rozwieszanie plakatów i ogłoszeń w kościele do młodych ludzi przemawia ogłoszenie na Facebooku. To powoduje, że staramy się być tam obecni. Mamy swój profil, z którego często korzystamy, poprzez który chociażby teraz na organizowaną przez nas pielgrzymkę na beatyfikację sługi Bożego Jana Pawła II kontaktują się z nami ludzie z całej Polski. Myślę, że jest to ważny element naszej ewangelizacji. Profil facebookowy prowadzą studenci. Dzięki niemu można być zorientowanym, co dzieje się w duszpasterstwie, i skorzystać z naszego zaproszenia – wyjaśnia ks. Chruślak.

W maju Rzym

W tym miejscu warto przypomnieć, że jeden z dwóch ośrodków Duszpasterstwa Akademickiego w Radomiu znajduje się przy ul. Górniczej. Codziennie o 19.00 jest tu sprawowana Msza św., a po niej spotkania tematyczne, o których informacje można znaleźć m.in. w internecie. Drugi ośrodek przy ul. Prusa zaprasza od poniedziałku do piątku na 18.15 na Mszę św.; potem jest czas na różne formy bycia razem. W tym semestrze duszpasterze chcą zwrócić szczególną uwagę na przygotowania do beatyfikacji sługi Bożego Jana Pana Pawła II. Już rozpoczęły się spotkania, podczas których rozważane jest nauczanie papieskie. Od 29 kwietnia do 3 maja organizują pielgrzymkę do Rzymu. – Są jeszcze wolne miejsca. Zależy nam, żeby pojechali na nią głównie radomscy studenci, którzy mogliby w przyszłości zaangażować się w działalność naszej wspólnoty – mówi ks. Artur.

Co do nowości, to chyba po raz pierwszy w dziejach radomskiego duszpasterstwa ma być zorganizowany kurs tańca towarzyskiego. To dla ciała, a dla ducha – choć jeszcze trochę nieoficjalnie, ale już możemy zdradzić, że trwają rozmowy z neokatechumenami na temat wspólnych spotkań dotyczących rozważania Pisma Świętego. Chcąc zaprosić wszystkich studentów do ośrodków akademickich, ks. Artur Chruślak powiedział: – Najczęściej młodzi ludzie spędzają czas przed komputerem i czują się samotni, a duszpasterstwo daje wspólnotę. Wspólnotę, która jest skoncentrowana nie tylko na jakimś zarabianiu pieniędzy, ale na czymś więcej, na poszukiwaniu sensu życia, na poszukiwaniu głębszej relacji z Panem Bogiem. Ci, którzy przychodzą do duszpasterstwa, właśnie to odkrywają. Dzisiaj w akademikach jest bilard, jest internet. Niczym innym nie jesteśmy w stanie zabłysnąć, bo nie mamy też takich środków, natomiast to, co jest niepowtarzalne, to wspólnota, którą możemy zaproponować jako formę osobistego rozwoju, pogłębienia wiary, a przede wszystkim bycia z innymi.