Poruszenie wokół grobu

oprac. ks. Adam Sekściński

publikacja 25.04.2011 08:59

O godzinie szóstej rano kończy się szabat. Niebawem stanie się on „dniem Pańskim", symbolem wszystkich dopełnień.

Poruszenie wokół grobu

 Fragment książki "Prawdziwe życie Jezusa Chrystusa", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa M


O wschodzie słońca

O godzinie szóstej rano kończy się szabat: Pierwszego dnia tygodnia (Łk 24,1; J 20,1).
Niebawem stanie się on „dniem Pańskim", symbolem wszystkich dopełnień.

O świcie (Mt 28,1). Gdy słońce wzeszło (Mk 16,1). Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaś­cić Jezusa. A mówiły między sobą: Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu? (Mk 16,1-3 i równoległe).

Święte niewiasty u grobu

Przesunięcie kamienia przekracza możliwości kobiet, chociaż jest on zaokrąglony dla ułatwienia przetaczania. Są już na miejscu.

Gdy jednak spojrzały, zauważyły (Mk 16,4; J 20,2), że kamień był już odsunięty (Mk 16,4; Łk 24,2), odsunięty od grobu (J 20,1).

Przesunięty został w prawo i pozostawia wolne wejście.
Są zdziwione:
Przecież kamień ten „był bardzo ciężki" (Mk 16,4).
Wchodzą do grobu i nie znajdują w nim ciała Jezusa.
Są bezradne (Łk 24,4; Mk 16,4-5).
I kiedy nie wiedzą co robić,

nagle zobaczyły „młodzieńca" [z innego świata], siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg (Łk 24,4-5; Mt 28,2; J 20,11-12). Bardzo się przestraszyły (Mk I6,5),pochyliły twarze ku ziemi (Łk 24,5). Lecz on im powiedział: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?" (Łk 24,5). „Wy się nie bójcie [...] Nie ma Go tu" (Mt 28,4-5 i równoległe).

Anioł rzekł do nich:

Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał (Mt 28,2-6; Mk 16,5-6; Łk 24,4-6; J 20,11-13). Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie (Łk 24,6-7). Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział, dodają Marek (16,7) i Mateusz (28,7).

Chwila wzruszająca! Trudno się dziwić, że kolejne wypowiedzi świad­ków ukazują odmienne aspekty, nie bez różnic w szczegółach. Kiedy wybucha wielka nowina, rozbrzmiewają różne sformułowania.

One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i prze­strach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały, dodaje Marek (16,8).

Rękopis na tym się zatrzymuje, ale jest jasne, że ostatnie kartki zostały zagubione. Dalszy ciąg opowiadają dwaj inni Ewangeliści, jak zakończenie Marka (odtworzone według innych źródeł) pokazuje ich sposób uwolnienia się od początkowego przestrachu:

Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom, mówi Mateusz (28,8).

Wiadomość dla Apostołów

Łukasz powstrzymuje się od opisu ich uczuć (i strachu, i radości). Kładzie nacisk na pamięć, która w nich się ożywiła:

Wtedy przypomniały sobie Jego słowa i wróciły od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym (Łk 24,8-9).

Według Łukasza, grupa była dość liczna: obejmowała wszystkie niewiasty-uczniów, które szły za Nim i służyły Mu, kiedy był w Galilei [jak pokazuje wyżej: Łk 8,1-3; Mk 15,40].

A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi (w tym Salome, Łk 24,10; por. Mk 15,40 i 16,1).

Znajdują Jedenastu zaszytych w swoim tajemnym schronieniu. Mu­szą się kłócić, by otwarto zamki. Wreszcie:

opowiadały to Apostołom. Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary (Łk 24,10-11).

Ewangelia ukazuje oddalenie między rodzącą się wiarą tych świętych niewiast a niewiarą bardziej realistycznej hierarchii. To surowe przyjęcie wiadomości świadczy o dobrej wierze i uczciwości Apostołów. Czy ktoś z rządzących powiedziałby: „Inni widzieli jasno, a myśmy niczego nie zrozumieli"?

[Niewiasty oznajmiły] to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smut­ku i płaczącym. Ci jednak słysząc, nie chcieli wierzyć, dopowiada Marek (16,11).

Wyścig Piotra i Jana

Jan Ewangelista wspomina tylko o Marii Magdalenie i podaje nam jej słowa. Ona donosi nie o Zmartwychwstaniu, którego sobie wcale nie wyobraża. To bezpośrednie świadectwo naoczne ma podstawowe znacze­nie.
Biegnie, by powiedzieć Piotrowi i drugiemu uczniowi, którego Jezus miłował:

Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono (J 20,2).

Myśli nawet o wrogach Jezusa: może Go wykradli ci, którzy uknuli Jego śmierć?

Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę [soudarion, śmiertelną przepaskę związaną], która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu (J 20,2-10).

Egzegeta Andre Feuillet ustalił, że słowo entetuligmenon oznacza nie zwiniętą, ale zaokrągloną: zachowująca owalną formę głowy. Łaciński przekład Wulgaty zrozumiał chyba tak samo, tłumacząc przez involutum. Involutum argentum oznacza pieniądze w sztabach, w formie zaokrąg­lonej, która określa i koncentruje wartość.

Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył (J 20,4-8).

Trzeba uznać wiarę tego naocznego świadka, którym jest sam Ewan­gelista. Jan nie mówi, że również Piotr uwierzył. Czy wiara pierwszego Apostoła była bardziej powolna niż czwartego Ewangelisty, którego symbolizuje orzeł z przenikliwym wzrokiem? On wydaje się to potwier­dzać. Co do niego, to śmierć Jezusa zbiła go z tropu, ale jednak nie czekał na Jego pojawienie się, aby uwierzyć. Tym bardziej docenił naukę, jaką wyciągnie niebawem Jezus, a którą on przekaże w Ewangelii (J 20,27). Z tego pierwszego spostrzeżenia bierze natchnienie cała jego redak­cja.
Pustka grobu, pustka całunu, pustka tej przepaski, która zachowywa­ła formę głowy przemówiły do jego wiary, do pustki powstałej w jego sercu po śmierci i przebiciu Chrystusa: weszła w głęboką szczelinę, otwartą na Bożą pełnię. Jego wiara zanurza się w niej żarliwie. Teraz łączy się z Chrystusem wyzwolonym, poza znakami śmierci, które się stały znakami Jego Zmartwychwstania. Jan napisał:

Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli (J 19,35).

Co do samego Zmartwychwstania zauważa:

Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych (J 20,9).

Potem dodał tylko:

Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie (J 20,9-10).

Godna podziwu powściągliwość Ewangelii. Najpierw stawia naszą wiarę, jakże często doświadczaną, wobec pozornej pustki niewidzialnego. Dotąd nic nie mówiła o Zmartwychwstaniu.
Przedziwna pokora Ewangelistów, heroldów początkowej i zwycięs­kiej ekspansji chrześcijaństwa, gotowych na wszystko, nawet na męczeń­stwo, które niebawem sami poniosą. Nie przechwalają się. Nie ukryją swoich wątpliwości i zarzutów wobec nich ze strony Jezusa.
Ewangelia ich oskarża. Uczniowie stanowią dopiero małą przestraszo­ną grupę, ale pozostają razem. Ich wspólnotowa solidarność, ustalona przez Jezusa, to wszystko, co im jeszcze zostaje, ale strach trwać będzie dalej. Nadal z obawy zamykają się, bowiem ci, którzy zabili Jezusa, mogą także ich zabić.
Jednakże wobec Wydarzenia jeszcze niezbadanego, może nawet nie­możliwego do zbadania, Piotr, osobiście przyjąwszy przesłanie niewiast, pozostaje aktywny i odpowiedzialny. Wyruszył na spotkanie grobu bez obaw, że spotka tam żołnierzy, on, który w czwartek wyciągnął miecz i jednemu z nich odciął ucho w ogrodzie. I znów zachęcił go „drugi uczeń". W poranek Zmartwychwstania ten, który kierował swoje chwiejne kroki na miejsce procesu Chrystusa i pozwolił mu się wypłakać, a sam poszedł za Jezusem aż do końca, biegnąc pierwszy, zaprowadził go do grobu.

Śpiący świadkowie

Tylko Mateusz opowiada o żołnierzach i tym, co im się zdarzyło o świcie w dniu Paschy.

Niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: (Rozpowiadajcie tak: Jego ucznio­wie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu». Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego (Mt 28,11-15).

Domysły apokryfów

Na samym początku Ewangelii o święcie Paschy, żaden z czterech Ewangelistów nie opowiedział o samym Zmartwychwstaniu. A przecież o tym chcieli usłyszeć ich czytelnicy. Ich jednak przy tym nie było, uszanowali Tajemnicę bez świadków.
Apokryfy natomiast chętnie o tym opowiadają. Przylegając z bliska do Ewangelii autentycznych, ekstrapolują i upiększają to, co oni przekazali. Pseudo-Piotr opowiada:

I oto zebrali się uczeni w Piśmie, faryzeusze i starsi, bowiem dowiedzie­li się, iż cały lud szemrał i bił się w piersi mówiąc: Skoro takie wielkie znaki pojawiły się przy Jego śmierci [ciemności, ukazanie się zmar­łych], popatrzcie jak był sprawiedliwy! Starsi zatem się przestraszyli. Udali się do Piłata i prosili: Daj nam żołnierzy do pilnowania Jego grobu przez trzy dni, aby Jego uczniowie nie przyszli i nie wykradli Go. Lud uważal, że On powstał z martwych i może dla nas stać się niebezpieczny. Piłat dał im setnika Petroniusza wraz z żołnierzami, aby strzegli grobu. Wraz z setnikiem i żołnierzy, zatoczyli wielki kamień. Wszyscy zebrani umieścili go na wejściu do grobu. Przyłożyli siedem pieczęci, rozbili namiot i trzymali straż (Pseudo-Piotr 28,33: który wykorzystuje Mt 27,62-68; określenia przejęte od Mateusza - drukiem prostym).

Akta Piłata dostrzegają jeszcze więcej:

Piłat zatem od razu przyznał im 500 żołnierzy, którzy usiedli wokół grobu, aby go pilnować po założeniu pieczęci na kamieniu grobowym (Pseudo-Piotr 12,2).

W tak właśnie przygotowanym otoczeniu, Pseudo-Piotr odważa się opisać Zmartwychwstanie:

Podczas nocy, kiedy Pan błyszczał, podczas gdy żołnierze trzymali straż po dwóch na zmianę, rozległ się w niebie wielki szum, i zobaczyli otwarte niebo: dwóch ludzi zstąpiło w wielkich promieniach, i zbliżyło i się do grobu. Kamień, który był rzucony na wejście, sam się odtoczył i oddalił się na bok. Grób się otworzył i dwaj młodzieńcy weszli. Widząc to, żołnierze obudzili setnika i starszych, ponieważ oni również byli na miejscu, trzymając straż. A kiedy opowiadali o tym, co widzieli, ponownie dostrzegli, jak trzej mężczyźni wyszli z grobu, przy czym dwaj podtrzymywali trzeciego. Za nimi szedł krzyż, zaś głowy dwóch sięgały nieba. Lecz głowa tego, którego prowadzili [Chrystusa], była wyżej niż niebo. I usłyszeli głos płynący z nieba, który powiedział [do Chrystusa]: Czy przepowiadałeś tym, którzy śpią? I odpowiedź dała się słyszeć z krzyża: Tak. Porozumieli się więc między sobą, aby pójść i oznajmić Piłatowi, co się stało. Podczas gdy oni rozprawiali ponownie, otwarło się niebo, jakiś człowiek zszedł i wstąpił do grobu (ibid.).

Jest to dość błyskotliwa reżyseria elementów opisu ewangelicznego; dwaj aniołowie, przesadnie wyolbrzymieni, schodzą z nieba wraz z trze­cim, z Chrystusem, którego głowa wystaje ponad niebo, podczas gdy Ojciec pyta Go o zejście do piekieł. Tej zmyślonej rekonstrukcji nie brak piękna. Nie opisuje samego Zmartwychwstania. Zachowuje pewien sza­cunek dla tajemnicy, którą bardziej jeszcze uszanowały Ewangelie, ale zmierza ku zgodnej z opinią fikcji mitycznej.
Spośród Ewangelistów, tylko Mateusz próbował przywołać Zmartwych­wstanie, o wiele skromniej i bardziej dyskretnie w oparciu o zeznania kobiet, pierwszych świadków wydarzenia. Dostrzegł aniołów ukazujących się niewiastom, zanim one przybyły na miejsce:

A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli (Mt 28,2-4).

Chociaż Mateusz odważył się przywołać to, co mógł robić anioł, zanim ukazał się świętym niewiastom, powstrzymał się od opisu samego Zmart­wychwstania, które Pseudo-Piotr z megalomanią wymyślił.
Żyjemy w nocy wiary, nie widząc ani Boga, ani Zmartwychwstania, które wykracza ponad wszelkie zrozumienie. Pozostańmy wierni trzeź­wości Ewangelii, spoglądajmy na pusty grób z wiarą, ponieważ wskazuje on na pełnię miłości Bożej. Jest on szeroko otwarty, abyśmy mogli być przeprowadzeni poprzez próg śmierci do zmartwychwstania, którego skromnych świadków teraz wysłuchamy.

DALEJ:.