Trzcinę opatrzyć

Agata Combik; GN 18/2011 Wrocław

publikacja 19.05.2011 06:30

Do sali obok piętrowych łóżek obwieszonych ubraniami schodzą się mieszkańcy placówki i ich przyjaciele - wśród nich ludzie z gitarą i biskup Andrzej. Razem są na Mszy św., razem na agapie. Dziś to bezdomni zapraszają do stołu.

Trzcinę opatrzyć Agata Combik/ GN Eucharystia w noclegowni

Z osobami z noclegowni mamy kontakt od około dwóch lat – mówi Darek z Diakonii Miłosierdzia wspólnoty Hallelu Jah. – Najpierw zapraszaliśmy ich na kolacje do naszej poradni, która mieści się przy ul. Prądzyńskiego. Z czasem to my zaczęliśmy przychodzić do nich. Co miesiąc odprawiana jest tutaj Eucharystia, specjalne spotkania odbywają się w Adwencie, Wielkim Poście czy przy takich okazjach, jak peregrynacja relikwii św. Alberta Chmielowskiego. Odwiedzamy również ośrodek interwencji kryzysowej dla kobiet przy ul. Pomorskiej. Do naszej wspólnoty należy kilka osób, które bardzo mocno doświadczyły ubóstwa. Chcemy być blisko takich ludzi.

Rany i nadzieje

Osoby, które wytrwale pokazują bezdomnym, gdzie szukać siły do prostowania zawiłych życiorysów, wiedzą, co mówią. Andrzej wraca pamięcią do śmierci ojca, który zginął w wypadku spowodowanym przez pijanych żołnierzy sowieckich, i swój późniejszy wypadek, po którym został kaleką; wspomina łapczywe szukanie przyjemności, doświadczenie pustki, samobójcze plany i... nieoczekiwane spotkanie z Bogiem. Jędrek przywołuje pamiętne chwile w czasie powodzi w 1997 r., gdy niespodziewanie poruszyły go skierowane do młodzieży słowa Jana Pawła II usłyszane w telewizji, Janusz mówi m.in. o doświadczeniu bliskości Boga, jakie przeżył kiedyś pod rozgwieżdżonym niebem.

– Powiedz mi, chłopie, dlaczego ja mam w to wszystko wierzyć!? Kiedy nie mam co jeść, gdzie spać, nie mam znikąd słowa otuchy – wykrzykuje ktoś z końca sali, gdy Andrzej mówi o Chrystusie. Po chwili ktoś inny chce zacząć dyskusję o... inkwizycji i „złych księżach”.

Spotkania w noclegowni nie zawsze bywają łatwe. Jej mieszkańcy noszą w sercu głębokie rany. Niewiele mówią o swoich przeżyciach. Ale oto pan w niebieskiej bluzie chętnie rozmawia z biskupem o tym, na czym polega „intencja Mszy św.”, panowie z tyłu podchwytują pieśń uwielbienia, a w czasie agapy pan Krzysztof – choć ma na sprawy wiary swoje własne, specyficzne spojrzenie – debatuje o Jezusie i końcu świata.

Serce obwiązane

– To się może zdarzyć, gdy powiedzą komuś: nie chcę cię, jesteś do niczego, lepiej, żeby cię nie było – mówi na Mszy św. bp Andrzej Siemieniewski, pokazując złamane trzciny znad stawu w Trestnie i mówiąc o słowach, które mogą straszliwie ranić. Gdy dojdzie do tego strata rodziny, domu, alkohol... Złamane serce, „nadłamane” życie stają się faktem. Człowiek, którego Blaise Pascal nazwał „myślącą trzciną”, jest kruchy. Czy, raz przygnieciony, może się „wyprostować”? – Jezus jest tym, który nigdy trzciny nie dołamie, który został posłany, by opatrywać rany serc złamanych – mówi bezdomnym biskup.

Gdy po chwili na oczach słuchaczy owija razem z Darkiem złamaną łodygę grubą taśmą klejącą, okazuje się, że jest mocniejsza niż przed złamaniem. – Może stać się filarem – zauważa Darek. O każdą uszkodzoną trzcinę warto zabiegać.

Do kogo się zwrócić
Krzysztof Pawłuszko, opiekun w noclegowni

– Przychodzą do nas ludzie z Hallelu Jah, ostatnio często osoby z DA „Maciejówka”; przychodzi biblista z PWT ks. Ryszard Zawadzki. Dla mieszkańców noclegowni – których obecnie jest 160 –180 – na pewno bardzo ważna jest obecność ludzi z „zewnątrz”. Staramy się, by comiesięcznym mszom św. towarzyszyły też inne wydarzenia – np. agapa, projekcja filmu czy prezentacja multimedialna.

Czasem jest potrzebny sakrament chorych, czasem modlitwa o uwolnienie. Nie widać tu raczej jakichś spektakularnych nawróceń, trudno zajrzeć ludziom do serc, żeby zobaczyć, co się tam dzieje. Myślę jednak, że dzięki takim spotkaniom może przynajmniej zapadnie im w świadomość, do kogo mogą się zwrócić w trudnych chwilach, w godzinie śmierci.