Na dwóch kółkach

Szymon Babuchowski

GN 23/2011 |

publikacja 09.06.2011 00:15

Aby rowery mogły na dobre zagościć na polskich drogach, potrzeba nie tylko ścieżek, ale także zmiany w naszej mentalności. Na szczęście jest też dobra wiadomość: mamy w kraju mnóstwo pięknych szlaków rowerowych.

Aby rowery mogły na dobre zagościć na polskich drogach, potrzeba nie tylko ścieżek, ale także zmiany w naszej mentalności. Na szczęście jest też dobra wiadomość: mamy w kraju mnóstwo pięknych szlaków ro-werowych. fot. Henryk Przondziono Aby rowery mogły na dobre zagościć na polskich drogach, potrzeba nie tylko ścieżek, ale także zmiany w naszej mentalności. Na szczęście jest też dobra wiadomość: mamy w kraju mnóstwo pięknych szlaków ro-werowych.

Przedostając się rowerem na drugi koniec Katowic, przypomniałem sobie obrazki sprzed 8 lat, gdy tym samym środkiem lokomocji pokonywałem ulice małego niemieckiego miasteczka. Przez cały czas mogłem podążać wyznaczonym torem, a samochody ustępowały mi na skrzyżowaniach. W moim mieście taka uprzejmość ze strony kierowców to rzadkość. Nieco lepiej jest ze ścieżkami rowerowymi, których w ostatnich latach powstało  sporo. Niestety, zbyt często urywają się w dziwnych miejscach. Polska ciągle jeszcze nie jest krajem przyjaznym dla rowerów. Na szczęście powoli zaczyna się to zmieniać.

Najgorsi w Unii

Ojciec Tomasz Maniura, oblat, zjeździł na dwóch kółkach ponad 20 krajów. Z żalem przyznaje, że gorzej niż w Polsce pedałowało mu się tylko na Ukrainie. Tę obserwację potwierdzają statystyki: według raportu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad co roku na polskich drogach ginie 500 rowerzystów, a 5 tys. zostaje rannych. To najgorszy wynik w całej Unii Europejskiej, gdzie na 1 mln mieszkańców ginie rocznie czterech rowerzystów. U nas – aż 18. – Kiedy jechałem do Berlina, przy każdej drodze krajowej biegł równolegle tor dla rowerzystów – wspomina ojciec Tomasz. – U nas takie ścieżki powstają w miastach, ale najczęściej prowadzą donikąd. Urywają się po 100–500 metrach. Nie warto na nie wjeżdżać. Jeszcze gorzej jest z kulturą kierowców. Bywa, że tiry wyprzedzają się, mijając kolumnę rowerów. Także to doświadczenie zakonnika znajduje potwierdzenie w raportach policyjnych. Okazuje się, że większość wypadków rowerów powstaje z winy kierowców aut. Ponad połowa rowerzystów zostaje uderzona bokiem samochodu. Wśród głównych przyczyn wypadków wymieniane są: nieudzielenie rowerzyście pierwszeństwa przejazdu, nieprawidłowe omijanie i nieprawidłowe skręcanie.

Przyjazne prawo

Być może ta sytuacja wkrótce się zmieni, bo w życie weszła właśnie nowelizacja prawa o ruchu drogowym. Nowe przepisy są znacznie bardziej przyjazne dla rowerzystów. Do tej pory nie mogli oni np. jeździć po chodniku, z wyjątkiem sytuacji, gdy dozwolona maksymalna prędkość na ulicy przekraczała 50 km/h, a w pobliżu nie było ścieżki rowerowej. Teraz taka jazda będzie dozwolona również przy złych warunkach na drodze: gdy pada deszcz, wieje silny wiatr, panuje mgła albo ślizgawica. Rowerzysta musi jednak wówczas ustępować pierwszeństwa pieszym. Kierowca skręcający w prawo lub w lewo, przecinając drogę rowerową, będzie musiał najpierw przepuścić amatorów dwóch kółek. Rowerzyści mogą ponadto wyprzedzać auta z prawej strony w przypadku, gdy stoją one w korku albo poruszają się bardzo powoli. Do tej pory było to możliwe tylko z lewej strony. Wśród udogodnień znalazła się też możliwość przewożenia dzieci w przyczepkach połączonych z rowerem oraz jazdy ulicą dwóch rowerzystów obok siebie, o ile tylko nie utrudniają ruchu na drodze. Przy skrzyżowaniach pojawią się śluzy rowerowe, czyli specjalna przestrzeń przed linią zatrzymania dla aut. Dzięki niej cykliści staną się lepiej widoczni dla kierowców.

Gdańsk liderem

Czy dzięki nowym przepisom zmieni się mentalność kierowców, a Polska stanie się bardziej przyjazna dla rowerów? Z pewnością to krok w dobrą stronę. Przed nami jednak jeszcze sporo pracy. Także pod względem tworzenia ścieżek rowerowych, których w porównaniu z innymi państwami Unii jest u nas bardzo mało. – Istnieją właściwie tylko w miastach – ubolewa Jacek Zasadni, uczestnik wypraw rowerowych po wschodniej Polsce. Podróżując wraz z grupą przyjaciół, wybierał zwykle boczne, mało ruchliwe drogi. – To najbezpieczniejszy sposób podróży – twierdzi. Dodaje jednak, że w jego rodzinnym Krakowie jest gdzie jeździć: – Ładną trasą mogę dojechać nawet do Tyńca. Właściwie przy każdym remoncie drogi powstaje nowa ścieżka. Liderem pod względem ilości dróg rowerowych jest Gdańsk, który ma ich aż 80 km. Zasadę obowiązku budowania takich ścieżek podczas poważnych remontów wprowadziło także wiele innych polskich miast, m.in. Warszawa, Łódź, Gdynia, Radom czy Zamość. W praktyce jednak jest ona często ignorowana. Bywa też, że są one niefunkcjonalne, posiadają nieodpowiednią nawierzchnię, a czasem wręcz zagrażają bezpieczeństwu użytkowników.

Nie stój w korku

Od dróg dla rowerów należy odróżnić turystyczne trasy rowerowe, czyli oznakowane szlaki. Mogą one prowadzić zarówno po drogach rowerowych w mieście czy poza miastem, jak i po zwykłych drogach publicznych i niepublicznych. Najczęściej wiodą po malowniczych okolicach. Bardziej wprawnych cyklistów przyciągają zwłaszcza szlaki górskie, gdzie oprócz pięknych widoków czekają na nich sportowe wyzwania. Ojciec Tomasz Maniura podkreśla, że w ostatnich latach szlaków powstało w Polsce sporo. Ukazało się też niemało przewodników, które pozwalają połączyć jazdę ze zwiedzaniem. Jednak i tu pojawia się problem. – Wielokrotnie podczas jazdy rowerem po Polsce napotykałem bardzo ładne drogowskazy – opowiada nasz redakcyjny kolega Przemek Kucharczak. – Tyle że gdy skręcaliśmy we wskazaną drogę, nie znajdowaliśmy kontynuacji szlaku. Prawdopodobnie tabliczki ukradli złomiarze. Bez mapy trudno gdziekolwiek dojechać. Aby rowery na dobre mogły zagościć na polskich drogach, potrzebna jest nie tylko odpowiednia infrastruktura, ale także zmiana w naszej mentalności. Każdy krok w tym kierunku należy docenić: czy to wprowadzenie przyjaznego dla rowerów prawa, czy budowę ścieżek, czy wytyczanie nowych, ciekawych szlaków. Bo przecież trudno o bardziej ekologiczny środek lokomocji. Rower nie wydziela spalin ani nie hałasuje. Nie stoi też w korkach, a to sprawia, że w dużych miastach staje się szybszy od samochodu. Warto o tym pomyśleć, zwłaszcza że w Warszawie, Poznaniu i Krakowie mamy już więcej aut na głowę niż w Berlinie czy Wiedniu. Czy nie lepiej, zamiast więdnąć w blaszanej puszce w upalny dzień, śmigać przez park na dwóch kółkach z wiatrem we włosach?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.