Patrioci z II A

Przemysław Kucharczak

GN 25/2011 |

publikacja 22.06.2011 00:15

Dla Rafała Małkucha czas stalinowskiego terroru w Polsce jest równie odległy jak bitwa pod Grunwaldem. – Ale z jedną różnicą – zastrzega. – Z uczestnikami bitwy pod Grunwaldem nie za bardzo możemy się spotkać!

Patrioci z II A fot. Henryk Przondziono Rafał Małkuch, Dagmara Kubik i Maksymilian Trybuś z Rybnika opisali niezwykłą historię pani Natalii

Rafał jest jednym z nastolatków nagrodzonych w niezwykłym konkursie „Rówieśnicy”. Zorganizowało go Muzeum Historii Polski. Chodziło o to, żeby młodzi ludzie znaleźli w swoim otoczeniu jakiegoś szerzej nieznanego człowieka, który w przeszłości, gdy miał tyle lat, ile oni teraz, wziął aktywny udział w historycznych wydarzeniach.

Młodzież znalazła wiele takich historii. Uczniowie z technikum w Zespole Szkół nr 1 w Lublinie napisali o Mieczysławie Smalcu, który też uczył się w technikum w Lublinie 60 lat wcześniej. Mietek z kolegami ze szkoły założył w 1950 roku nielegalną drużynę harcerską. Chłopcy zostali za to aresztowani i skazani na wieloletnie więzienie.

Dagmara, Maksymilian i wspomniany na początku Rafał z Gimnazjum nr 3 w Rybniku-Chwałowicach napisali o emerytowanej nauczycielce Natalii Piekarskiej-Ponecie. Choć pani Natalia pracowała w budynku ich szkoły przez wiele lat (jeszcze w czasach, kiedy była tam podstawówka), to ani jej uczniowie, ani koledzy z pracy nie znali niesamowitej historii, którą przeżyła jako nastolatka. Zaczęła o niej mówić dopiero po przejściu na emeryturę w 1990 roku, kiedy w Polsce upadł komunizm. Dagmara, Maks i Rafał opisali tę historię. Mają po 15 lat.

Rówieśnicy

Ich bohaterka Natalia miała zaledwie o rok więcej, kiedy wystąpiła w obronie nazwy Katowice. Był to rok 1953. Komunistyczne władze Polski, w ramach przymilania się ZSRR, zmieniły wtedy nazwę stolicy Górnego Śląska na Stalinogród. Dorośli najczęściej nie mieli odwagi, żeby protestować. Honor katowiczan uratowały trzy nastolatki: Natalia, Zosia i Basia. Pierwsze dwie miały po 16 lat, trzecia lat 17. – Robiły ulotki i nocami wypisywały na murach hasła w obronie nazwy Katowice. Widziałam panią Natalię na zdjęciu z tego okresu. Nie przypuszczałabym, że taka delikatna dziewczyna może zrobić coś takiego. Podziwiam ją – mówi 15-letnia Dagmara Kubik, jedna z autorek pracy. – Te dziewczyny chciały zachęcić opinię publiczną, żeby zareagowała tak jak one. W areszcie pani Natalia też była wytrwała. Nie rozumiem tych ludzi, którzy ją tak dręczyli na przesłuchaniach. Nie patrzyli, ile pani Natalia ma lat, tylko ją bili – mówi z pasją.

Natalia z dwiema koleżankami w 1953 roku drukowały swoje ulotki na dziecięcej drukarence, używały też maszyny do pisania. Strasznie je bolało, kiedy np. na prośbę o bilet do Katowic tramwajarka opryskliwie odpowiadała: „Nie ma Katowic. Jest Stalinogród”. Czuły, że nie mogą tego tak zostawić, nie mogą zachowywać się, jak gdyby nic się nie stało.

Pani Natalia wspomina, że jeden z przygotowanych w trójkę plakatów powiesiły po zmroku na drzwiach... Urzędu Bezpieczeństwa w Chorzowie. W archiwach IPN-u odnalazły się opisy ich namierzania przez UB. „Dnia 9 marca 1953 między 23.00 a 24.00 w Chorzowie pojawiły się 4-ry plakaty przyklejone na murach o wrogiej następującej treści: »Precz z nauką Stalina«, »Precz z bandą komunistyczną«, »Młodzieży broń naukę i pracę przed jarzmem komunistycznym«” – napisał w raporcie podporucznik UB Stanisław Brzytwa. – „W/w plakaty były malowane na zwykłym papierze od pakowania, farba szkolna koloru kawowego, oraz jeden plakat czarnym zwykłym ołówkiem”. „Sprawcy rozklejenia powyższych afiszów dotychczas nie zostali ujęci” – raportował.

Nago w karcerze

Nastolatki pisały w nocy na murach „Precz ze Stalinogrodem” i „Komuna to zaraza”. Rzucały też ulotki w tramwajach. Pasażerowie chowali ulotki do kieszeni, a dziewczyny wyskakiwały na następnym przystanku. Niestety, półtora tygodnia później zostały aresztowane. Ubek tak mocno i niespodziewanie uderzył Natalię, że do dzisiaj odzywa jej się ból w uchu. Podrzucili jej rewolwer do kasetki szkolnej, a potem pokazywali zdjęcia nieznajomych mężczyzn, wrzeszcząc na nastolatkę: „On ci to dał? Ilu was było? Mów! Ty k..., mów!”. Gdy zasypiała, budzili ją chluśnięciem wody w twarz. Była już półprzytomna. Najdłuższe z jej przesłuchań trwało 7 dni i nocy. Raz trafiła nago do karceru, do wody sięgającej połowy łydek. Długo stała, trzymając się krat, aż w końcu osunęła się do śmierdzącej wody. Nie pamięta, jak długo to trwało. Z akt IPN wynika, że jedną dobę.

Ubekom nie mieściło się w głowach, że tak młode dziewczyny mogły zaprotestować przeciw działaniom komunistów spontanicznie, sądzili, że ktoś nimi kierował. – Na mnie zrobiło wrażenie, że pani Natalia była wierna swoim koleżankom, nie obciążała ich – mówi Maksymilian Trybuś, jeden z gimnazjalistów, który odkrywał ślady pani Natalii. – Brała na przesłuchaniach jak najwięcej na siebie i nie zdradziła swojego miasta i kraju. Nauczyła mnie, że w życiu nie należy się poddawać – podkreśla.

Kuba się myli

Nawet w czasie ciężkich przesłuchań Natalia okazywała młodzieńczą buntowniczość. W odróżnieniu od ubeków mówiła spokojnie i bez przekleństw, ale i tak doprowadzało ich to do wściekłości. Chorąży UB Ed-ward Pasiciel na-pisał w raporcie: „Zawiadamiam ob. Naczelnika, że w sobotę 4 kwietnia w godzinach wieczornych w czasie przesłuchania aresztowaną Piekarską Natalie, zwróciła ona mi uwagę na sposób przesłuchiwania jej podniesionym głosem, mówiąc ordynarnie »po co pan się wydziera«. W dalszym przesłuchaniu powiedziałem jej, że chyba za jej bohaterską działalność postawią jej pomnik z gnoju, na co odpowiedziała mi, że »my wam postawimy taki pomnik«”.

Po śledztwie Basia poszła do więzienia, a Zosia i Natalia do poprawczaków. Natalia jednak z poprawczaka uciekła. Przez rok ukrywała się u rodziny, a potem poszła do Technikum Wychowania Fizycznego na drugim końcu Polski, w Gdańsku-Wrzeszczu. UB namierzyło ją tam dopiero pod koniec roku szkolnego 1954/55. Dwóch ubeków zawiozło ją zwykłym pociągiem przez całą Polskę do poprawczaka w Zabrzu. – Czy musieli mnie przypinać kajdankami do ławki jak zbrodniarza? Przyszli po mnie przed obiadem, jechałam głodna, a oni jedli kanapki. W jednym w końcu obudziło się sumienie i dał mi kanapkę – wspomina pani Natalia.

Wtedy zdawało jej się, że przegrała, zwłaszcza  gdy po drodze na dworcu w Katowicach usłyszała płynący z megafonów głos: „Tu stacja Stalinogród!”. Jednak rok później haniebna nazwa Stalinogród została zniesiona i powróciła nazwa Katowice. A Natalia spotkała wkrótce wspaniałych pedagogów, którzy mimo jej antykomunistycznej przeszłości, pomogli jej skończyć szkoły i zostać nauczycielką. Wyszła za mąż, ma dwóch synów, dwóch wnuków i wnuczkę.

Już w wolnej Polsce, w 2004 roku, za jej postawę władze Katowic wręczyły jej symboliczny złoty klucz do bram miasta. – Ja do dzisiaj jestem nieraz bardzo zbuntowana wobec tego, co dzieje się w Polsce, wobec pazerności, chytrości i agresji, zwłaszcza w polityce. Ale młodych ludzi lubię i powtarzam im: miejcie uszy i oczy otwarte, nie dajcie się czarować. Wysłuchujcie zawsze jednej i drugiej strony, ale zostańcie sobą, nie dajcie się prowadzić jak barany i bądźcie odważni. Szanujcie Polskę, bo gdziekolwiek na świecie się znajdziecie, to zawsze będzie w was to miejsce, w którym wydaliście pierwszy krzyk – mówi.

Dagmara, Rafał i Maksymilian byli zachwyceni rozmową z nią. W ramach nagrody w konkursie „Rówieśnicy” nakręcą o niej etiudę filmową. – Ona mnie nauczyła, że trzeba być w życiu wytrwałym. Nie można się bać, tylko trzeba stawiać czoła przeciwnościom – mówi Dagmara.

Dorośli, choć młodzieży nie znają, często z góry zakładają, że patriotyzm się dla niej nie liczy. Kuba Wojewódzki mówił w ostatnim wywiadzie dla Newsweeka: „W tej chwili w świecie nie liczą się blizny, ordery, powstania czy nawet Monte Cassino. (...) Myślę, że dla młodego pokolenia większym patriotą jest dość szpetny fizycznie założyciel Facebooka niż nasz Kościuszko, który, jak wszyscy wiemy, lubił wypić... Niestety, świat uciekł do przodu, a my wciąż tkwimy w krainie moli historycznych”.

– Ja jestem patriotką. Żyjemy w pokoju, ale gdyby trzeba było pomóc krajowi, ja też bym walczyła. Choć nie wiem, czy miałabym aż tyle odwagi co pani Natalia – podkreśla Dagmara Kubik. – Nie mogę mówić za absolutnie wszystkich ludzi z całej szkoły, ale w naszej klasie wszyscy są patriotami – mówi z przekonaniem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.