Pełną parą

Łukasz Kozłowski; GN 25/2011 Świdnica

publikacja 12.07.2011 06:30

Istnieje od 1 sierpnia 2004 r. W roku 2005 r. odwiedziło je półtora tysiąca osób. Rok temu było ich już 30 tysięcy. Wniosek? Warto tam zajrzeć!

Wakacje nie muszą być czasem dalekich i kosztownych podróży. Jeśli szukamy ciekawych miejsc gdzieś daleko, a pomijamy to, co jest za miedzą, przypominamy męża, który ogląda się za kobietami, a nie umie dostrzec atrakcyjności własnej żony. To się nazywa zdrada.

Parowozy pod królewskim namiotem

Gdzie jest najstarszy węzeł kolejowy w Polsce? W Jaworzynie Śląskiej! Stacja kolejowa powstała tu już w 1843 roku i nosiła nazwę Königszelt, co znaczy „królewski namiot”. Już pod koniec XIX wieku po rozbudowie stała się jednym z największych węzłów kolejowych na Dolnym Śląsku. W 1924 roku powstała tu druga, wachlarzowa, hala parowozowni, która dzisiaj jest unikatowym zabytkiem. Parowozownia została zamknięta w 1991 roku. Wówczas powstał na jej miejscu Skansen Lokomotyw Parowych. Od upadłości uratował go prywatny inwestor Piotr Gerber (architekt i historyk architektury, pracownik Instytutu Historii, Architektury, Sztuki i Techniki Politechniki Wrocławskiej, prezes spółki EMC Instytut Medyczny SA).

- Dr Piotr Gerber to fundator i założyciel placówki muzealnej – mówi Katarzyna Szczerbińska, kierownik ds. administracji i marketingu w muzeum. - Od samego początku wierzył on, że możliwe jest utworzenie prywatnego muzeum zarejestrowanego w Ministerstwie Kultury, muzeum z ciekawymi eksponatami, będącego jednocześnie atrakcją turystyczną regionu. I miał rację – podkreśla.

Pudzian, Harley Davidson i 100-kilogramowy komputer

Muzeum zajmuje dwa i pół hektara terenu, ma 1,5 km torów kolejowych i ok. 12 tys. mkw. Powierzchni pod dachem. Zaskakujące, że zbiory są dosyć różnorodne. Jak można się spodziewać, zasadniczą część ekspozycji stanowią zabytki kolejnictwa z XIX i XX wieku (ponad 50 lokomotyw oraz prawie 50 wagonów różnego rodzaju, poza tym mnóstwo innych rzeczy związanych z kolejnictwem, jak np. oryginalna, działająca makieta kolejowa wielkości 8 na 3 metry, na której uczyli się swego czasu przyszli kolejarze).

Jednym z pracowników muzeum jest Michał Krawczyk. – Studiuję na politechnice, wcześniej wiele razy działałem tutaj jako wolontariusz, teraz jestem przewodnikiem w muzeum, wiążę z tym miejscem swoją przyszłość – opowiada z przejęciem, a nawet z pasją. Michał w przystępny sposób tłumaczy zwiedzającym zasady działania lokomotyw, dodaje do tego ciekawe anegdoty. Dlatego pewnie nawet zdystansowani do tematu turyści już po chwili z autentycznym zaciekawieniem wsłuchują się w informacje w rodzaju: – Lokomotywa spalała kilkadziesiąt ton węgla przez cały dzień, a jej obsługą zajmowały się dwie osoby: maszynista i palacz – mówi Michał. – Tak, tak, przeciętny maszynista to swego rodzaju Pudzian, bo praca na kolei w dobie majestatycznych parowozów to była robota dla strongmenów – uśmiecha się.

Oprócz lokomotyw w muzeum znalazły spokojną przystań motocykle Harley-Davidson (najstarszy pochodzi z 1924 r.), ale także urządzenia dawnej drukarni, zabytkowy komputer Odra – produkowany od 1973 roku w Zakładach Elektronicznych Elwro we Wrocławiu (ważył 100 kg i był najlepszym komputerem tamtych lat). Jest też Minimuzeum Zabawkarstwa Samochodowego, sala poświęcona historii motocyklizmu na Śląsku.

 

W sentymentalny nastrój wprawia sala ze starymi radioodbiornikami, wielu przecież pamięta obudowane drewnem diory i unitry. Muzeum dysponuje również ogromnym zbiorem ikonografii Dolnego Śląska, który liczy ok. 14 tys. pocztówek i fotografii. Zwiedzający mogą także rekreacyjnie przejechać się na miejscu drezyną oraz w weekendy w sezonie turystycznym zabytkowym czeskim szynobusem.

Muzeum, które uczy i pomaga

Muzeum to jednak nie tylko eksponaty. Na jego terenie dzieci, młodzież i dorośli mają okazję wejść także w świat zabawy i nauki. Organizuje sporo imprez okolicznościowych i stałych dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Szczególnie znane jest „Miasto dzieci” organizowane na początku sierpnia. Przez dwa tygodnie dzieci uczą się, jak funkcjonuje społeczeństwo.

Same organizują miasto, tworzą samorząd, służbę zdrowia, otwierają sklepy i świetnie się przy tym bawią. Oczywiście muzeum potrzebuje wówczas dodatkowych pracowników, w tym wolontariuszy, ale chętnych nie brakuje. Dwutygodniowe półkolonie dają wielu dzieciom szanse na twórcze spędzenie swoich wakacji poza domem, szansę na oderwanie się od telewizji i komputerów.

„Kolej łączy pokolenia” to cykl seminariów, podczas których byli pracownicy branży kolejarskiej prezentowali w 14 odsłonach swoje doświadczenie, wspomnienia i wiedzę o kolei. – Zakupiliśmy aparat cyfrowy i kamerę, aby zarejestrować te spotkania, utrwalić i udokumentować wiedzę ludzi, którzy niejednokrotnie całe swoje życie związani byli z koleją. Ocalenie pamięci o nich to nasz obowiązek – zaznacza Katarzyna Szczerbińska.

W muzeum praktyki odbywają także studenci z Wałbrzyskiej Wyższej Szkoły Zawodowej i Wydziału Historii wrocławskiego uniwersytetu. Prowadzona jest zielona szkoła dla uczniów szkół i przedszkolaków pod hasłem „Uczymy się i bawimy w zabytkach techniki”. – Organizujemy sporo akcji charytatywnych: Dzień Dziecka, spotkania świąteczne i ze św. Mikołajem – dodają pracownicy.

Przyszłość pokaże

A jakie są plany na przyszłość? – Chcemy podwoić liczbę zwiedzających. Na razie jest ich 30 tysięcy rocznie, a żeby muzeum mogło funkcjonować samodzielnie, finansowo potrzebnych jest jeszcze raz tyle. Staramy się, jak możemy, by przyciągnąć do nas zwiedzających. I tak np. od tego roku atrakcją jest jeżdżący parowóz Tkt48-18, który sprawił, że Jaworzyna jest znowu pod parą – uśmiecha się Katarzyna.

Dowiedz się więcej