GOSC.PL |
publikacja 20.08.2011 06:24
– W ciągu dwóch lat zostanie wyremontowane podzamcze, czyli pałac Marysieńki, i „koszarowiec”. Za pięć lat chcemy odnowić cały zamek – mówi Krzysztof Lisiecki, dyrektor generalny zamku w Gniewie, koordynator odbudowy.
Zamek w Gniewie
Przed zabytkiem zaczyna się rysować szczęśliwa przyszłość
ks. Sławomir Czalej/GN
Od osady do warowni
W cieniu zamku urodził się Jarosław Struczyński, dzisiaj jego kasztelan i porucznik chorągwi husarskiej marszałka województwa pomorskiego. - Jako młody chłopak widziałem pierwsze próby podźwignięcia zamku przez naszą gniewską fabrykę mechanizmów okrętowych, gdzie zaraz po politechnice sam nawet pracowałem - wspomina kasztelan. Dzisiaj są to zakłady Rolls-Royce’a, produkujące urządzenia dla statków.
Czy to Ulrich von Jungingen? Prawie...
Jarosław Struczyński gra jego rolę podczas inscenizacji bitwy pod Grunwaldem
ks. Sławomir Czalej/GN
– Zakon, już w tamtym czasie umocniony na prawym brzegu Wisły, widział w ziemi gniewskiej przyczółek do ekspansji na zachód – wyjaśnia Struczyński, który w czasie bitwy grunwaldzkiej sam odgrywa rolę mistrza Ulricha von Jungingena. Na marginesie: szybkość procesu urbanizacyjnego i sprawność organizacyjna zakonu nie miały sobie równych na świecie. – W miejscu, gdzie nie było nic, powstawały zamki, miasta, i to zaledwie w czasie kilkudziesięciu lat – podkreśla.
Czy to Ulrich von Jungingen? Prawie...
Jarosław Struczyński gra jego rolę podczas inscenizacji bitwy pod Grunwaldem
ks. Sławomir Czalej/GN
Po bitwie grunwaldzkiej zamek zajęły na kilka tygodni wojska polskie. Ostatecznie przeszedł on jednak w nasze władanie po przystąpieniu miasta w 1454 r. do Związku Pruskiego. Nastąpiło to 1 stycznia 1464 r. po półrocznym oblężeniu. Sama budowa zamku została ukończona w połowie XIV w. - Wszystko według reguł zakonnych, a więc jest i kaplica, kapitularz, refektarz i dormitorium, czyli miejsce do spania - wyjaśnia J. Struczyński. Spokój zamku został przerwany wojnami ze Szwecją. Zwłaszcza pierwszą (1626-1629), zwaną pruską z racji pierwszego zbrojnego starcia wojsk Gustawa II Adolfa i Zygmunta III Wazy. Bitwa została nierozstrzygnięta, a wokół niej samej narosło wiele nieporozumień. Miała to być pierwsza klęska husarii w polu.
– Po poważnej analizie i odkryciu nowych dokumentów wiemy dzisiaj jasno, że nie było żadnej klęski – mówi kasztelan. Z pomocą w rozwiązywaniu zagadki przyszedł dr Radosław Sikora. Ustalił on, że pod Gniewem stało 4500 husarzy, a do bitwy ruszyło zaledwie 450, czyli trzy chorągwie. – Husaria osiągnęła swój cel, biorąc pod uwagę wyjątkowo szpetny teren. Było to klasyczne uderzenie sprawdzające. Husarzy wdarli się nawet na wał – tłumaczy Struczyński. Wycofali się jednak świadomie, bo po co pchać się tam, gdzie można oberwać. Bitwa była więc nierozstrzygnięta.
Po potopie szwedzkim miasto długo nie mogło się podnieść z ruin. Pomyślne czasy nastały po 1667 r., kiedy starostwo gniewskie przejął Jan III Sobieski. Odnowił on nie tylko zamek i miasto, ale zbudował dla ukochanej Marysieńki pałac. Dzisiaj jest to hotel, gdzie odbywają się śluby (to w zamkowej kaplicy) i weselne zabawy tych, którzy chcą pamiętać do końca życia moment sakramentalnego „tak”.
Po I rozbiorze Polski w 1772 r. zamek przeszedł w ręce pruskie. W 1822 r. odsunięto od wzgórza zamkowego koryto Wisły, ratując je tym samym przed podmywaniem. Znajdowały się w nim wówczas magazyny zbożowe, a później, po przebudowie, umieszczono w zamku zakład karny. Po przejęciu miasta przez II Rzeczypospolitą w 1921 r. spłonęło ono w niewyjaśnionych okolicznościach.