• E.
    20.04.2015 22:15
    Uff, nareszcie ktoś w mądry sposób staje po stronie nauczycieli, w sposób zniuansowany podchodząc do kwestii edukacji (punktując także wady systemu oceniania). A już myślałem, że w dyskusji o polskiej edukacji stosuje się tylko publicystyczne karabiny. Autor zwraca uwagę na kapitalny problem, z którym w szkołach zmagamy się na co dzień: neoliberalne sprowadzenie szkoły do kolejnego zakładu usługowego, nauczanie mierzone ekonomiczną efektywnością, gdzie wiedza jest jak lokata, która ma przynieść zysk (dostanie się na studia). A jak nie przyniesie, to winni są wszyscy, tylko nie źle inwestujący (uczeń i rodzic). Obecnie dominujące społeczne wymagania wobec edukacji można podsumować tak: dajcie naszym dzieciom najlepszą edukację, czyli przygotujcie ich standardowo do wykonywania standardowych ról społecznych. I to jest kompletna klęska nauczania humanistycznego.
  • Mol
    21.04.2015 11:34
    Mol
    Uczniowie wyraźnie nie rozumieją zasady naboru na studia na podstawie wyników matury. Jeśli np. na dany kierunek jest 100 miejsc, to te miejsca otrzymuje stu kandydatów z najwyższym wynikiem punktowym z matury. Próg punktowy ustalany jest na wysokości wypełnienia limitu miejsc, tj. zgodny z liczbą punktów uzyskaną przez ostatniego ze stu najlepszych. O przyjęciu lub nieprzyjęciu na studia decydują często ułamki punktów. A to nie oznacza, że pani Kinga mając kilka punktów więcej(różnica kilku punktów to różnica kilkudziesięciu lub kilkuset osób w rankingu!) dostałaby się na studia. Jeśli więcej kandydatów miałoby wyższy wynik, to automatycznie próg punktowy jest wyższy. Ponieważ matura w tej chwili jest nic nie warta, proponuję przyznać wszystkim wyniki 100% - wówczas nie będzie listy rankingowej na podstawie punktów z matury i wracamy do egzaminów wstępnych.
    • damian
      21.04.2015 11:59
      No właśnie, skoro różnica jednego punktu na maturze może przesunąć kogoś o kilka miejsc w rankingu na daną uczelnię to jest tym bardziej prawdopodobne, że dzięki temu punktowi pani Kinga mogła zamiast na sto pierwszym wylądować na setnym miejscu w tym rankingu :)

      Odnośnie jeszcze rankingów, to też jest istotna sprawa, że uczelnie często robią dodatkowe nabory, które nic wspólnego z rankingami nie mają (oczywiście dotyczy to mniej popularnych kierunków)
  • dojrzały
    21.04.2015 21:15
    Być może bardziej sprawiedliwy byłby egzamin wstępny na studia? Dobrze pamiętam czasy, kiedy na niektóre kierunki (np. prawo, medycyna) nie sposób było się dostać tylko dlatego, że egzamin wstępny mogły zdać jedynie osoby chodzące wcześniej na korepetycje do wykładowców akademickich. O cenach takich "korepetycji" nie wspomnę.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie