Polka w dirndl

– Zajmuję się tym, co dla Austriaków jest heilige, czyli święte – ich strojami regionalnymi – mówi Krystyna Suchodolski. – Miejscowi radzą się mnie, mieszkającej na obczyźnie, jak się ubrać. A kiedy pytają, skąd pochodzę, odpowiadam: „Jestem Polką”.

W Dolnej Austrii trafiła na Saharę. Prawie nikt tu nie sprzedawał i nie szył strojów ludowych. – Przedtem była posucha, teraz tu bije źródło – mówią o firmie „Trachten@Leder Suchodolski” klienci. W 1998 r. Krystyna Suchodolski z mężem Franciszkiem w Ganserndorf, 30 minut od Wiednia, otworzyła jeden z największych sklepów z tym asortymentem w Austrii. – Nie ma recepty na sukces – mówi. – Ale trzeba znaleźć się we właściwym czasie we właściwym miejscu. Tym właściwym miejscem stało się dla niej 3,5-tysięczne Ganserndorf, czyli miasto gęsi. Kiedy w latach 80. budowali tu swój dom wśród posesji rodowitych Austriaków, zapalonych myśliwych i rolników, wyczuwali dużą rezerwę. 80 km stąd, w Brauna, urodził się Hitler, a to promieniuje. Krystyna pomyślała wtedy: „Zobaczycie, jeszcze do mnie przyjdziecie”. Dziś nie tylko przychodzą do niej kupować stroje wyróżniające ich ziemię, ale są też dumni, kiedy Suchodolscy biorą udział w ich urodzinach i polowaniach jako honorowi goście. Ganserndorf leży na granicy dwóch regionów Dolnej Austrii. Marchfeld – zwanego spichlerzem kraju – i Weinviertel, gdzie uprawia się winorośl. Kolory i symbole tych ziem można zobaczyć na dirndl, czyli tradycyjnej austriackiej sukni z mocno dopasowanym gorsetem, bluzką, spódnicą i zawiązanym na niej fartuchem, a także na męskich spodniach i marynarkach zaprojektowanych przez Krystynę i jej 30-letniego syna Filipa. Chłopak z rozpędu wszedł w rodzinny biznes. W dzieciństwie z bratem Tomkiem jeździł na rowerku w zakładzie kuśnierskim taty Franciszka, dobrze prosperującym w Wiedniu od 1975 r. To on wymyślił wzornictwo i zaprojektował guziki z kłosami i kolorami tej ziemi do najnowszej kolekcji Marchfeld tracht. – Ta sukienka ma dopiero 10 dni – pokazuje Krystyna. – Stoją za nią 23 gminy, których burmistrzowie chcieli mieć rozpoznawalny strój. Na gorsecie i spódnicy widać barwy marchewki, groszku, zbóż, a szarość jest synonimem rodzinnej, urodzajnej ziemi. – Za tydzień będziemy mieć guziki z laserowym znakiem firmy i etykietki – mówi. Nie zmienili swojego nazwiska. – Trześniewscy od ponad 100 lat z powodzeniem podbijają Wiedeń słynnym sloganem reklamowym: „Trześniewski jest niewypowiedzianie dobry”. Oni mają hasło: „Tradycja z przyszłością”. Bardzo się sprawdza, kiedy Krystyna wychodzi w swoich ubraniach regionalnych na ulice Ganserndorfu i Wiednia. – Dzisiaj rano wpadłam do stolicy i przechodnie patrzyli na mnie z zaciekawieniem – opowiada. Jak żywa reklama firmy podróżuje pociągiem do Warszawy, do rodziny. – Jak mogłaś przyjechać tak ubrana? – zapytała ją ostatnio zdziwiona siostra pracująca w ministerstwie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie