Sprawiedliwe karanie

Pewien złodziej miał 27 wyroków, ale wszystkie w zawieszeniu, przebywał więc na wolności i nadal kradł. Rząd przygotował zmiany, które mają położyć kres takim absurdom polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce ograniczyć wymierzanie kar pozbawienia wolności w zawieszeniu, które stanowią ponad połowę wyroków. W zamian proponuje częstsze stosowanie kary ograniczenia wolności, np. prace społeczne albo grzywny. W ten sposób zamierza skończyć z sytuacją, gdy przestępcy po wyroku w większości przypadków pozostają na wolności. Przepisy wprowadzające nowe rozwiązania znajdują się w projekcie zmian kodeksu karnego, który niedawno został przedstawiony w Sejmie.

Kara za siedem ryb
Nasz wymiar sprawiedliwości słusznie jest poddawany ostrej krytyce. Zwykli obywatele doświadczają opieszałości sądów. Sprawy, w których ewidentnie doszło do przestępstwa, kończą się wyrokami uniewinniającymi, gdyż np. prokurator nie był w stanie przedstawić dostatecznego materiału dowodowego, jak w przypadku procesu mafii pruszkowskiej. Z drugiej strony zapadają wysokie wyroki z powodu błahych wykroczeń, np. dla rencisty-inwalidy, który za to, że we własnym oczku wodnym złowił siedem ryb, został skazany na 30 godzin prac społecznych i tysiąc złotych grzywny.

Rząd przedstawił w Sejmie projekt zmian kodeksu karnego (KK). – Jest to zasadnicza nowelizacja, którą można nazwać wielką reformą. Jej celem jest przede wszystkim skończenie z fikcją karalności za popełnione przestępstwa, jaka dzisiaj ma miejsce poprzez nadużywanie wyroków w zawieszeniu – tłumaczył wiceminister Michał Królikowski, prezentując projekt w Sejmie.

Punktem wyjścia do zmian KK jest krytyczna diagnoza niewłaściwej struktury orzekanych sankcji. Chodzi o nadużywanie kar pozbawienia wolności w zawieszeniu. Takie wyroki zapadają w ponad 60 procentach spraw, podczas gdy bezwzględnego pozbawienia wolności tylko w 9,6 procentach (dane z 2011 r.). Dla porównania w takich krajach jak Niemcy, Wielka Brytania czy Holandia wyroki w „zawiasach” stanowią znacznie poniżej 20 procent.

Do tego sankcje w zawieszeniu mogą być stosowane wobec tego samego sprawcy wielokrotnie. Wspomniany na wstępie złodziej to lider tej niechlubnej statystyki, ale nie jest to przypadek odosobniony, a liczba skazanych, wobec których sąd orzekł dwa lub trzy razy karę w zawieszeniu, wynosi ok. 400 tys. osób.

Wyrok, po którym skazany pozostaje na wolności, nie spełnia swojej podstawowej funkcji – skutecznego zniechęcenia do ponownego popełnienia przestępstwa. A przecież celem kary jest też aspekt wychowawczy, tymczasem przy wyroku w zawieszeniu zarówno skazany, jak i społeczeństwo nabierają przekonania, że można popełnić przestępstwo i nie ponieść kary. Potwierdzają to statystyki, które pokazują, że osoby otrzymujące wyroki w zawieszeniu bardzo często ponownie łamią prawo. Przykładem może być tu znany z pierwszych stron gazet przypadek szefa Amber Gold Marcina P., który mimo siedmiu wyroków skazujących, dzięki temu, że były w zawieszeniu, wciąż mógł prowadzić swoją działalność.

Szczególnie bulwersującą praktyką jest zróżnicowanie wydawania wyroków w „zawiasach” za to samo przestępstwo w zależności od regionu, bowiem obecnie obowiązujący KK pozwala na dość swobodne ustalanie wysokości kar. Na przykład za jazdę samochodem po spożyciu alkoholu sądy w okręgu słupskim wydawały wyroki w zawieszeniu jedynie w 10 procentach przypadków, a w bielskim w prawie 90. Na tej podstawie można dojść do absurdalnego wniosku, że lepiej jechać po pijanemu w okręgu bielskim, bo prawie na pewno dostanie się karę w zawieszeniu, a zupełnie to się nie opłaca w słupskim.

Łagodniej, ale nieuchronnie
Według nowelizacji KK, sposobem na uzdrowienie tych nieprawidłowości jest zmiana struktury orzekania kar. Rząd proponuje, aby ograniczyć wyroki w zawieszeniu, a w zamian orzekać tzw. kary wolnościowe, czyli takie, które skazany odbywa, będąc na wolności. Chodzi o karę grzywny albo ograniczenia wolności, np. prace społeczne, potrącenie z wynagrodzenia, zakaz zbliżania się do ofiary czy dozór elektroniczny. Sankcje wolnościowe wydają się łagodniejsze niż pozbawienie wolności, jednak to one będą orzekane bezwzględnie, co znaczy, że skazany zawsze zostanie w jakiś sposób ukarany. Dlatego autorzy nowelizacji uważają, że będą one bardziej odstraszające i dolegliwe niż kara w zawieszeniu.

Ograniczenie stosowania „zawiasów” ma polegać m.in. na tym, że będzie można je orzekać tylko w przypadku wyroków pozbawienia wolności do jednego roku, obecnie to dwa lata. W praktyce przy przestępstwach, za które grozi kara od 2 do 12 lat, a takim jest np. obcowanie płciowe z osobą nieletnią, orzeczenie wyroku w zawieszeniu nie będzie możliwie. Do tego „zawiasy” nie będą zasądzane, jeżeli sprawca w czasie popełnienia czynu był już skazany na karę pozbawienia wolności.

Takie ograniczenia mają doprowadzić do odwrócenia struktury kar, aby najczęściej orzekaną była grzywna lub ograniczenie wolności. Trzeba jednak podkreślić, że kary wolnościowe mają być stosowane wobec tzw. średniej przestępczości, natomiast w stosunku do ciężkiej będzie można orzekać nawet surowsze wyroki niż obecnie. Na przykład za przestępstwa zagrożone do tej pory karą 15 lat pozbawienia wolności można będzie dostać 20 lat.

Prześledzimy zmiany na konkretnym przykładzie. Wśród przestępstw zagrożonych karą więzienia od roku do 10 lat jest kradzież z włamaniem. Obecnie za takie przestępstwo aż 72 procent kar jest orzekanych w zawieszeniu, co oznacza, że skazany pozostaje na wolności i może nie ponieść żadnej kary. Po nowelizacji nie będzie możliwości orzeczenia „zawiasów”, ale zostanie wprowadzony znacznie większy katalog sankcji za to przestępstwo. Sąd będzie mógł skazać winnego na karę grzywny lub ograniczenia wolności do lat dwóch, karę mieszaną – na przykład bezwzględną karę więzienia na kilka miesięcy, a potem ograniczenia wolności, a w szczególnie drastycznych sytuacjach bezwzględną karę pozbawienia wolności nawet do 15 lat. Ten przykład pokazuje, że przestępca w żadnym przypadku nie uniknie kary, ale sąd ma możliwość dostosowania jej wysokości proporcjonalnie do stopnia winy.

Liberalne czy surowe
W czasie pierwszego czytania projektu zmian kodeksu karnego poza Prawem i Sprawiedliwością wszystkie kluby i koła poselskie opowiedziały się za skierowaniem nowelizacji do dalszych prac w komisji. PiS zarzucał nowelizacji, że karę grzywny będą mogli zapłacić tylko bogaci, a ci, których na to nie stać, trafią do aresztu. Zdaniem tego ugrupowania proponowane zmiany mają tak szeroki zakres, że lepiej byłoby opracować całkiem nowy kodeks karny. A jednocześnie PiS zapowiedział, że aktywnie włączy się w prace nad projektem w komisji, bo zgadza się, że zmiany są potrzebne.

Ze strony środowisk prawniczych pojawiły się sprzeczne głosy krytyczne. Zwolennicy zaostrzania sankcji karnych zarzucają nowelizacji, że jest zbyt liberalna, bowiem wprowadza możliwość orzekania łagodniejszych kar niż obecnie. Z kolei zwolennicy liberalizacji prawa karnego zarzucają projektowi, że zaostrza sankcje, np. podnosząc górną granicę pozbawienia wolności do lat 20. Zdziwienie może budzić ostra krytyka projektu ze strony Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, która prawie do ostatniego momentu pracowała nad nowelizacją. Komisja m.in. krytykuje ograniczenie stosowania kar w zawieszeniu czy wprowadzenie nowych środków zabezpieczających, związanych z bezterminowym pozbawieniem wolności szczególnie groźnych przestępców, np. z zaburzeniami osobowości.

W czasie sejmowej debaty posłowie postulowali, aby do dalszych prac nad projektem w Komisji Nadzwyczajnej do Spraw Zmian w Kodyfikacjach zaprosić przedstawicieli różnych środowisk prawniczych. Wyrażali też wolę, aby intensywnie pracować nad projektem, gdyż – jak zgodnie podkreślali – zmiany są konieczne.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| POLSKA, PRAWO

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie