Manewry obronne

„Zielone ludziki” zajmują szkołę, w której przetrzymują zakładników. Agresorom opór stawiają oddziały obrony terytorialnej. Muszą odzyskać kontrolę nad miastem i odbić zakładników.

Na szczęście to tylko scenariusz ćwiczeń, podczas których organizacje proobronne doskonaliły walkę w mieście. Zorganizowanym w Ostrowcu Świętokrzyskim ogólnopolskim manewrom w ramach tzw. obrony terytorialnej patronowało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Nie brak sceptyków, którzy nazywają to trochę sprofesjonalizowanym paintballem albo ogólnie – zabawą dla dużych chłopców. Jednak coraz więcej polityków i wojskowych przekonuje się, że z punktu widzenia państwa jest to mobilizowanie obywatelskiego potencjału, zgromadzonego głównie wokół takich organizacji jak Strzelec czy Ligi Akademickie, który może być wykorzystany przez siły zbrojne.

Centrum z prawdziwego zdarzenia

Do Ostrowca Świętokrzyskiego przyjeżdżamy w niedzielę przed ósmą rano. Ćwiczenia zaczęły się dzień wcześniej. Około 200 osób podzielonych na plutony przygotowywało się do akcji, która miała być odegrana nazajutrz. Marek Mroszczyk, szef mazowieckiej obrony terytorialnej, ekspert od strategii i wyszkolenia, mówi, że fabuła nawiązuje do tego, co w pierwszej połowie roku działo się na Krymie. Zapowiadało się więc widowiskowo. I tak też było. Według scenariusza, wróg stworzył miejsca oporu. Pilnowały ich wrogie oddziały żandarmerii. Opór agresorom stawiają oddziały obrony terytorialnej. Ich zadaniem jest odcięcie tych miejsc i przejęcie kontroli nad sytuacją, czyli zorganizowanie zasadzki i odbicie przetrzymywanych zakładników. Najpierw na terenie Wyższej Szkoły Biznesu i Przedsiębiorczości oglądamy centrum operacyjne. Firmy krajowe oraz korporacje międzynarodowe dostarczyły lotnicze i satelitarne zobrazowania terenu. Wykorzystane zostało oprogramowanie do pozyskiwania i przetwarzania materiału na potrzeby analiz rozpoznawczych i wywiadowczych, jakiego używa się w strukturach NATO. Nowoczesny sprzęt, użyte w manewrach systemy teleinformatyczne i geoinformacyjne, zrobiły duże wrażenie także na wojskowych profesjonalistach. Ćwiczenia po raz pierwszy obserwowali przedstawiciele Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz wiceminister obrony narodowej Beata Oczkowicz. A patronat nad nimi przyjął gen. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Z centrum dowodzenia operacyjnego przenosimy się w pobliże jednej ze szkół. Plutony obrony terytorialnej mają znaleźć zakładników i uwolnić ich. Widok wojskowych ubrań przyciąga uwagę. Gromadzą się obserwatorzy, robią zdjęcia telefonami. – Dobrze, że ćwiczą. Kto może nas zapewnić, że za kilka miesięcy czy lat nie okażą się potrzebni – rzuca znad miotły kobieta sprzątająca teren obok szkoły. Słychać odgłosy walki. Na szczęście tej imitowanej, a nie prawdziwej. Chociaż zagrożenie narysowane w scenariuszu jest jak najbardziej urealnione. Na początku strzały „ślepakami” albo okrzyki zamiast strzałów mogły budzić uśmiech. Tak się jednak ćwiczy. W manewrach zgrywających chodzi przecież głównie o taktykę i realizowanie pewnego scenariusza. Zalety takiego podejścia do sprawy i rozłożenia akcentów widzimy za kilka chwil, gdy jeden ze współczesnych partyzantów chce przerzucić petardę przez ścianę zieleni. Petarda odbija się od gałęzi i wybucha koło niego. – Dobrze, że to nie był granat – rzuca młodzieniec z uśmiechem oszołomienia na twarzy.

Odbudować AK

Propagatorzy obrony terytorialnej nie ukrywają, że inspirację w swoich działaniach czerpią z polskiej militarnej tradycji. Odwołują się głównie do Armii Krajowej. Chcą odtworzyć te struktury i działać tak jak funkcjonują ochotnicze jednostki straży pożarnej. Gdy pytamy młodych ludzi o powód zaangażowania się w działania grup proobronnych, słyszymy podobne odpowiedzi. Najpierw wskazują na swoje zainteresowania militariami. Potem powołują się na znaną łacińską maksymę „chcesz pokoju, szykuj się do wojny”. Michał Świostek z jednostki Strzelec w Siedlcach mówi, że już kilka lat interesuje go tematyka militarna. A taktyka, której się uczy, może się przydać, bo nie wiadomo, w jakiej sytuacji możemy się jeszcze znaleźć jako państwo i jako obywatele. – Obyśmy się nigdy nie przydali w walce i służyli tylko za „straszak”. Ale jeśli przyjdzie zagrożenie, to będzie za późno na ćwiczenia. Dlatego trzeba podchodzić do tego sumiennie – rzuca inny młody chłopak, poprawiając ciężkie wojskowe buty. Stanisław Drosio, wiceprezes stowarzyszenia Obronanarodowa.pl: – Chcemy odbudować obywatelski komponent sił zbrojnych. Wizja tego, że jesteśmy w stanie bardzo szybko z ludzi zorganizować sprawne oddziały, naprawdę może działać jako „straszak” na naszych potencjalnych agresorów – przekonuje. Często powtarza się też temat konfliktu na wschodzie Ukrainy. Zdecydował on również o charakterze ćwiczeń w Ostrowcu. – Wydarzenia ostatnich lat w naszej części Europy, sytuacja w Gruzji czy zwłaszcza na Ukrainie pokazały, że warto stawiać na przygotowania do walki w mieście. Mamy w Polsce różne organizacje paramilitarne. Jako stowarzyszenie podejmujemy próby ich jednoczenia w ramach koncepcji obrony terytorialnej. Warto to robić, bo jeśli zadbamy o ich dobre wyszkolenie i skoordynujemy działania, to w razie zagrożenia możemy mieć z nich dużo pożytku – tłumaczy Anna Siarkowska, doktorantka na Wydziale Bezpieczeństwa Narodowego Akademii Obrony Narodowej i członek stowarzyszenia Obronanarodwa.pl.

Uzupełnić wojsko

Rozmachem, z jakim przygotowane zostały te ćwiczenia, organizacje proobronne zapewniły sobie dobrą promocję. Mieszkańców miasta przyciągnęła m.in. wystawa nowoczesnego sprzętu wojskowego. Z bliska można było zobaczyć kołowy transporter opancerzony Rosomak czy zestaw rakietowy Langusta. Aktywność tych organizacji dostrzega także Ministerstwo Obrony Narodowej. Na zlecenie Sztabu Generalnego przygotowywana jest zmiana formuły działania Narodowych Sił Rezerwowych, pozwalających na formowanie zwartych oddziałów uzupełniających regularne wojsko. – Takie grupy uczą praktycznych umiejętności działania i zachowania się w sytuacjach krytycznych, w tym w czasie wojny. Przez dobrą współpracę z wojskiem mogą być np. włączone w system przygotowywania i podtrzymywania kondycji rezerw na potrzeby sił zbrojnych. W czasie kryzysu mogą włączać się we wspieranie wojska – mówi szef BBN gen. Stanisław Koziej. O jaki potencjał chodzi w tym przypadku? Obecnie poza wojskiem w posługiwaniu się bronią oraz w działaniach partyzanckich doskonali się ok. 30 tys. osób. – W przypadku wojny hybrydowej, z którą mamy do czynienia na wschodzie Ukrainy, tego typu organizacje mają do odegrania wielką rolę. Mogłyby przeciwstawić się „zielonym ludzikom” – komentuje Tomasz Badowski, szef Instytutu Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi. Zalety obrony terytorialnej dostrzegać zaczęli nie tylko polscy wojskowi, ale także… Rosjanie. Prezes zarządu stowarzyszenia Obronanarodowa.pl zwraca uwagę, że w listopadzie ub. roku w rosyjskim „Wojskowym Przeglądzie Zagranicznym” ukazał się artykuł, którego autor analizował działania i koncepcje obrony narodowej w Polsce i wskazywał na potencjał, który trzeba brać pod uwagę.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| POLSKA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie