publikacja 14.07.2010 21:30
Po takich posiłkach, utrzymać zdrowe serce nie pomogła nawet Niedźwiedziówka i poeta nie przeżył trzeciego zawału
Na deser Gałczyńscy, a szczególnie nastoletnia Kira, z pewnością zjadali mazurskie słodkości. Do tych tradycyjnych należą cułty, czyli kręcone bułeczki drożdżowe z
Sękacz
Thomas G. from U. / CC 2.0
Pobyt na mazurskiej ziemi, jej spokój i piękno przyrody, niewątpliwie dał poecie wytchnienie, pozwolił złapać wewnętrzną równowagę i otrząsnąć się z głębokiej depresji. Gałczyński znów zaczął pisać, a jego poezja stała się jakby łagodniejsza, bardziej harmonijna. Mazurskie weny „ułożyły rękę do pisania”. Niestety, poeta choruje, przeszedł dwa rozległe zawały, a tłuste, ziemniaczano – mączne potrawy, mało warzyw i owoców, a także cykliczne nadużywanie alkoholu, pogłębiają tylko problemy z nadwyrężonym sercem. Nawet obfitość ryb i ziół, którymi dania są przyprawiane, nie zmieniają faktu, że mazurska kuchnia do zdrowych nie należy. Nadużywanie wszelkiego rodzaju tłuszczu: śmietany, wędzonej słoniny czy masła; ciężkie mięsiwa, kaszanka i flaki, zjadane tak chętnie przez mieszkańców Mazur i ich gości, z pewnością przyspieszyły przedwczesną śmierć Gałczyńskiego. Poeta pozostawił po sobie bogaty dorobek literacki, z którego ostatnie utwory tchną nieskrywaną miłością mazurskiej krainy i zachwytem nad jej pięknem.
„chciałbym więcej ptaków,
drzew z ptakami,
więcej blasków, gwiazd, obłoków,
trzcin, kaczek na wodzie,
i uchwycić to wszystko rękami,
ucałować to wszystko ustami
i tak zajść, jak słońce zachodzi”
(Kronika olsztyńska, 1950)
Aby wiernie oddać klimat pobytu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego na Mazurach, a także zachować autentyczność kulinarnych przepisów regionu, zaglądałam TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ