Magister to za mało

Przerażenie rodzi się nie tam, gdzie jest miłość, ale tam, gdzie jest niewiedza.

Gdy urodziła się Ania, było wiadomo, że coś jest nie tak. Nie wiadomo tylko, jak bardzo i czy na pewno w kierunku wady genetycznej. – Otrzymaliśmy skierowanie na badania genetyczne do Wrocławia – mówi Janusz. – Oczekiwanie na wynik to trudna próba. Źle wspominamy lekarzy i pielęgniarki, którzy się nami zajmowali. Ich obojętność, czasami litość i dystans do nas bardzo bolały. Gdy było już pewne, że Ania ma wadę genetyczną, skończyło się na suchym komunikacie i przedstawieniu całej listy chorób, na które będzie chorować. To było bardzo smutne doświadczenie – wraca do bolesnych wspomnień.

Powrót do domu z niecodzienną wiadomością o Ani to kolejna próba. Tym razem dla rodzeństwa. Nastolatka przyjęła siostrę z lekką tremą. W końcu nie dość, że to taka kruszynka, to jeszcze z genetyczną niespodzianką. Brat wyjątkowej siostry bał się tylko, żeby nie umarła. Musiało upłynąć trochę czasu, żeby dał się przekonać, że siostrzyczce nic nie grozi. Zespól Downa okazał się też sitem, którego próby nie wytrzymało wielu znajomych. – Nie oskarżam ich. Staram się zrozumieć – zapewnia Janusz i znowu na chwilę milknie, bo Ania domaga się ojcowskiej uwagi. – Niewiedza, brak kontaktu czy stereotypy na temat jakiejkolwiek niepełnosprawności bardzo obciążają nasze społeczeństwo – wyrokuje. – Zresztą sama ulegałam podobnym opiniom, zanim urodziłam Anię – przyznaje Jolanta obsypywana uściskami przez córkę. – Nasze słońce! – zwraca się do córki.

Owoce życia smakować

Julianna tuliła do swego serca Anię. Już rozumiała jej słowa i już była gotowa przyjąć czułość. Więcej – cieszyła się jej intensywnością. Żadne z pozostałych siedmiorga wnucząt nigdy nie kochało jej tak jak ta najmłodsza. Pewnie dlatego z wdzięcznością patrzyła na swego syna, Janusza. – Mój Boże, przecież ja go urodziłam, gdy miałam 42 lata! – mruczała, zerkając w stronę obrazu Serca Jezusowego. On jednak nie kochał jej nigdy tak gorąco jak Ania. – Bo nie był wybrany tak jak ta pieszczoszka – tłumaczyła sobie, a w głosie pobrzmiewała nutka pretensji do Stwórcy.

 Jezus jest tu

– Trochę żałuję, że Ania nie urodziła się jako pierwsza – wyznaje Jolanta. – To dziecko nauczyło nas tak wiele, że teraz zupełnie inaczej patrzymy nie tylko na życie, ale i na innych ludzi – zapewnia obściskiwana przez córeczkę. – Tyle czułości, ile od niej otrzymujemy, nigdy nie dały nam pozostałe dzieci. Tak szybko zajęły się sobą, a koledzy i koleżanki stali się ważniejsi niż „starzy”. – Magistrem matematyki to Ania nie będzie nigdy, to prawda, ale już dzisiaj i na zawsze jest profesorem miłości – komentuje Janusz i przyznaje, że gdyby nie Ania, nie byłby tak blisko Boga jak jest dzisiaj.

Rodzice opowiadają teraz historie z Anią w roli głównej. Wzruszają się, wertując album ze zdjęciami z Pierwszej Komunii Świętej. – Ania wróciła do ławki i przyciskając dłonie do serca powiedziała: „Mamusiu, Pan Jezus jest już tutaj” – z trudem wysławia się Jolanta. Łzy jak zwykle nie pomagają w rozmowie. Grzędowie wspominają także wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, szkolne przyjaźnie, uroczystości kościelne, zajęcia w szkole, którą nie tylko Ania, ale znakomita większość pozostałych uczniów traktuje jako spełnienie marzeń, a nie ciężar i karę. Rodzice nie przemilczają też trudnych kwestii. – Bywają ciężkie dni. Wtedy Ania jedzie na dzień do swojej koleżanki. Ja najpierw się cieszę czasem swobody, ale już po kilku godzinach tęsknię. Bo tam, gdzie jest Ania, jest życie! – zapewnia matka. Janusz za to mówi o niepokojach o przyszłość najmłodszego dziecka: – Bo ona na zawsze dzieckiem pozostanie. Pewnie bardziej niż dzisiaj samodzielnym, ale nigdy nie dość, by zamieszkać osobno.

Stacja nad grobem

Julianna umarła trzy lata temu w wieku 88 lat. Ostatnie dwa lata życia mieszkała z rodziną Janusza i Jolanty. Dwa lata, czyli tyle, ile męczyli ją naziści. Umierając, wiedziała jednak, jak smakuje niebo. Nie szła w nieznane, bo miała przy sobie Anię. Jej miłość okazywaną odważnie i bezwarunkowo. Teraz wiedziała już na pewno, że tam w Auschwitz wymodliła nie tylko życie dla siebie, ale także piękną śmierć. Oswojoną przez czułość najmłodszej wnuczki.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie