„Masz takie zgaszone oczy. Chciałbym, by było w nich więcej słońca”
Jak gotują faceci?
– Nie boicie się słowa „szkoła”? Kojarzy się ze stresem przed klasówką – pytam młodych. – Nie. Przez dziewięć miesięcy formacji możemy się sporo o sobie dowiedzieć. To prawdziwa lekcja życia.
Przez czas trwania szkoły młodzi mieszkają na piętrze. Sami przygotowują liturgię, sprzątają, gotują obiady. – Czy gdy gotują faceci jecie w kółko jajecznicę? – Nie. Oni świetnie gotują – śmieją się dziewczyny. Gawędzimy przy pomidorowej. Przepychota.
Daniel Ange długo czekał, by usłyszeć głos Boga. Młodzi w katolickiej Szkole mają na to dziewięć miesięcy. To nieprzypadkowa liczba. Może po tym czasie Duch Święty coś w nas zrodzi? – uśmiecha się zza okularów Karina (jej pasją jest chemia, myślała nawet o doktoracie). Siedzimy przy stole. Za oknami straszą ogromne kominy zakładów włókniarskich. – Rozmawiałeś z Danielem Ange? – pytają młodzi – Tak. Zachwyciły mnie jego oczy: płonące, pełne blasku. Wyglądał piętnaście lat młodziej niż w rzeczywistości – mówię. – Nie! On wygląda na piętnaście lat! – wybuchają śmiechem.
Mam dość!
Dooooość! – przeraźliwy krzyk Dominika rozdziera ciszę domu kultury. Trwa próba „Zranionego pasterza”. „Dzieci światłości” przygotowują ewangelizacyjną sztukę na podstawie bestsellera ojca Daniela. Dyryguje Kasia: Dominik, głośniej, Krzysiek bardziej wyraziście. Magda bliżej. Start!
Dominik zatyka uszy. Gra chłopaka upokarzanego przez kolegów. Nic z ciebie nie będzie – skazują go oskarżycielskie gesty aktorów. Stacza się po równi pochyłej, gdy nagle wpada na scenie na obcego człowieka. Jeszua – przedstawia się nieznajomy. Dominik reaguje alergicznie: „Odwal się”, ale gdy słyszy: „Masz takie zgaszone oczy. Chciałbym, by było w nich więcej słońca” wchodzi z nim w dialog.
Oczy pełne słońca. To klucz do spektaklu, do szkoły, do nauki ojca Daniela – Chcę przywrócić młodym zachwyt nad życiem – opowiada – Co proponuje im kultura? Namiastkę, erzac. W Kanadzie wybudowano szkolę położoną w lesie nad pięknym jeziorem. Ale tam nie ma okien – taki architektoniczny wymysł. I młodzi siedzą przez całe godziny przy sztucznym świetle. To obraz kultury Zachodu: jakiejś słabej namiastki szczęścia. A młodzi potrzebują prawdziwego światła. Dlatego do staruszka brata Rogera przyjeżdżały setki tysięcy, a do Jana Pawła miliony.
Przerwa! – ogłasza Kasia. Aktorzy schodzą ze sceny. „Pasterza” pokażą niebawem na przeglądzie teatralnym, a potem w szkołach, może w poprawczaku. Młodzi widzowie łatwo odnajdą się w tej historii. Wielu z nich krzyczało już: „dość!” Nie dostrzegali, że tuż obok szedł pasterz. Nie spuszczał z nich oka.
„Dzieci światłości” ewangelizowały już w szkołach. Czy ich świadectwu towarzyszyła ironia? – Nie. Raczej zaskoczenie. Przestrzegano nas: zgromadzono dwie klasy technikum. Mogą was zniszczyć. Nic podobnego. Wszyscy słuchali. Było sporo pytań. Najwięcej o to, jak udaje nam się żyć w czystości. Jedna z licealistek krzyknęła nawet: to niemożliwe!
Na teatralnej widowni rozmawiam z Magdą młodziutką dziennikarką z Łodzi. Uwielbia śpiewać. Przed rokiem śpiewa nawet Aidę w operze. Zostawiła to i włączyła się w życie szkoły. – Gdzie spędziliście wigilię? – pytam. – Pojechaliśmy do ojca Daniela, do Francji. Coś genialnego – zapala się Magda – Pasterka w górach w starym kościele. Tego nie da się opowiedzieć… – A jak wasi najbliżsi reagowali na to, że zamieszkaliście w szkole ewangelizacji? Taki radykalny krok, odcięcie się od świata. Nie stukali się w głowę? – Często tak – śmieje się Magda – To jakiś zakon? – pytali – Sekta? Ksiądz Grzegorz to wasz guru? A ty będziesz potem uczyła religii?
A po co jest ta szkoła? – Przede wszystkim po to, by rozeznać co chce się robić w życiu, doświadczyć Bożego uzdrowienia. Ja pracuję, więc gdy po południu trafiam do wspólnoty z rozpędzonego miasta, oddycham.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |