Rozmnażanie marchewki

„Panie Boże, potrzebujemy dwóch par brązowych sznurówek długości 50 cm, materiału na obrusy, karniszy do firanek i marchewki na obiad”. Siostry z charyzmatycznego zgromadzenia Uczennic Pana Jezusa Chrystusa w USA modlą się konkretnie, bo utrzymują się tylko z tego, co same zrobią lub dostaną. O tym, jak Pan Bóg działa dzisiaj, opowiadała na spotkaniu Magnificatu w Lublinie siostra Bernadette.

Ciesielka to bułka z masłem
Młode zgromadzenie szybko się powiększało. Przybywało powołań, a mały dom, którym siostry dysponowały, nie mógł pomieścić wszystkich. Zaczęto więc się modlić. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Siostry dostały od kogoś ogromną działkę w Teksasie. – Do najbliższego domu miałyśmy 5 kilometrów. Miejsce było wspaniałe, ustronne, ciche, sprzyjające modlitwie i kontemplacji. Kiedy tam pojechałyśmy, zamieszkałyśmy w przyczepach kempingowych i byłyśmy przekonane, że matka przełożona zarządzi modlitwę w sprawie znalezienia ludzi, którzy wybudowaliby dla nas dom. Tymczasem na spotkanie z nami przyniosła książkę zatytułowaną „Podstawy ciesielki” i zaczęła nas z niej uczyć. Miałyśmy się modlić i zacząć same budowę.

Długo byłam przekonana, że Pan Bóg wysłucha naszych modlitw w taki sposób, że ześle nam mężczyzn do pomocy. Modliłyśmy się nieustannie i jednocześnie pracowałyśmy przy budowie naszego domu same. Po ludzku patrząc, 14 kobiet niemających pojęcia o budownictwie ani ciesielce nie powinno zbudować niczego, co nadawałoby się do zamieszkania. A jednak Pan Bóg nie zesłał nam nikogo do pomocy, a dom z 14 sypialniami, kapliczką i wielką kuchnią z jadalnią stanął. Kiedy go skończyłyśmy, matka powiedziała: „To nie było takie trudne, zbudujmy jeszcze jeden dom”. Zbudowałyśmy. Matka na to: „Skoro tak dobrze nam idzie, to zbudujmy jeszcze oddzielną kaplicę, dom dla kapelana i garaż”. Zbudowałyśmy. Gdy ktoś nas pyta, jak to było możliwe, odpowiadamy, że to nie my, tylko Pan Bóg budował naszymi rękami – mówi siostra.

Bezdomne zakonnice
Kilka lat temu siostra Bernadette została poproszona, by z trzema innymi przyjechać do Miami na Florydzie i założyć tam drugi dom zgromadzenia. Nikogo siostry w Miami nie znały. Telefonicznie uzgodniły z jakimś parkingiem i wypożyczalnią przyczep kempingowych, że wynajmą jedną na dłuższy czas. Cały swój dobytek zapakowały w małą Toyotę i ruszyły we czwórkę. Do pokonania miały 3 tys. kilometrów. Zajechały na uzgodniony parking, gdzie okazało się, że nie ma dla nich przyczepy, a nawet gdyby była, właściciel i tak by im nie wynajął, bo nie chce mieć nic wspólnego z zakonnicami.

– Zaczęłyśmy więc się modlić. Po pewnym czasie ktoś przechodził koło naszego samochodu, przy którym odmawiałyśmy Różaniec. Popatrzył na nas, zatrzymał się i zapytał, czy może nam jakoś pomóc. Okazało się, że był to człowiek z lokalnej wspólnoty charyzmatycznej. Kiedy dowiedział się o naszej sytuacji, zaprosił nas do swojego domu i zawiadomił o wszystkim innych członków wspólnoty. Szybko ktoś nam pomógł wynająć tani dom. Przeniosłyśmy się tam i w ciągu kilku godzin różni obcy ludzie dali nam wszystko, co było potrzebne do życia.

Jedna pani przyniosła piękne firanki. Bardzo się ucieszyłyśmy, ale szybko okazało się, że w oknach nie ma karniszy. Uklękłyśmy do modlitwy i nie minęła nawet godzina, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszedł jakiś pan oznajmić, że nie wie czemu, ale ma takie przekonanie, że nie powinien wyrzucać karniszy z garażu, tylko przynieść je tutaj. W ten sposób Pan Bóg zatroszczył się o wszystkie nasze potrzeby – mówi s. Bernadette.

Na lubelskim spotkaniu zakonnica podkreślała, że choć ich dom macierzysty znajduje się w Stanach Zjednoczonych, to Pan Bóg tak samo działa na całym świecie. Także w Polsce. Wystarczy Mu tylko zaufać.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie