Miłość za darmo

Biskup powiedział im, że ta Droga dla nich nie kończy się. Teraz tak naprawdę zaczyna się autostrada – czyli wszystko nabiera tempa.

Ambicje do kieszeni

Barbara Markiewicz na spotkania wspólnoty przychodzi sama. Dość dobrze układało jej się życie. Miała męża, dzieci, nie czuła zagrożeń. Była przekonana, że poradzi sobie bez Pana Boga, była przecież silną kobietą. Ale życie przyniosło trudne chwile i poważną chorobę męża. – Wtedy zrozumiałam, jak bardzo jest on dla mnie ważny. Wiem, że te wszystkie wydarzenia, które dawał mi Bóg, dawał z miłości. Łamał moje ambicje, bardzo wygórowane, w stosunku do dzieci. One nie mają spełniać moich pragnień i realizować moich ambicji. Są mi dane z łaski Pana Boga, mam je kochać takimi, jakie są. Myślę, że bez tego przekonania, że Pan Bóg jest przy mnie, że mnie wspiera, trudno byłoby mi przez to wszystko przejść – opowiada pani Barbara.

– Bez Drogi nie wyobrażam sobie życia – mówi Dorota Słupek. – Ja bym po prostu chyba przestała żyć tak naprawdę, nie widziałabym sensu w tym wszystkim, co się ze mną dzieje. Zaczynała Drogę w Warszawie, gdzie studiowała. Potem wróciła do Radomia. Wyszła za mąż. Czterdzieści dni po ślubie mąż zmarł. Była już w ciąży. Mówiąc tak po ludzku, spotkała ją tragedia. Ale była związana ze wspólnotą, słuchała słowa Bożego. – Widziałam w tym doświadczeniu, że Pan Bóg jest, i chociaż cierpiałam, to mocno doświadczałam miłości Chrystusa. Muszę powiedzieć, że w tym momencie było to największe doświadczenie miłości Chrystusa, jakie miałam w swoim życiu – dodaje pani Dorota. Dalej jej życie potoczyło się szczęśliwie. Drugi raz wyszła za mąż i dziś może cieszyć się piątką dzieci. Mówi, że dla niej najważniejsza w tej wspólnocie i tej Drodze jest bliska więź z Chrystusem, to, że On jest w jej „szarym życiu gospodyni domowej, zabieganej, z dzieciakami”.

Andrzej Krąpiec jest na Drodze razem z żoną Małgorzatą. Tu uświadomił sobie, kim jest. Odkrył sens swojego życia. Poznał prawdę o sobie i zrozumiał, że przyczyna jego problemów tkwi w nim samym. Był zamknięty w sobie, głęboko przeżywał porażki. Trudno było żyć z takim bagażem. Droga pozwoliła mu odkryć bogactwo sakramentów i ogrom miłości Pana Boga, który przychodzi i przebacza grzechy, który kocha człowieka takim, jaki on jest. A na Jego miłość nie trzeba sobie zasłużyć. On ją daje za darmo. – Odkrywałem świadomość mojego chrześcijaństwa, tego, do czego zostałem przez Boga powołany i za co jestem odpowiedzialny. Że jestem jako chrześcijanin odpowiedzialny za Kościół i za mojego bliźniego. Chrystus powierza nam we wspólnocie misję przepowiadania Jego miłości i miłosierdzia. Miłosierdzia, którego sam doświadczyłem – mówi pan Andrzej.

Nie ma barier

Za najstarszą, już doświadczoną wspólnotą idą te młodsze. Młodzi ludzie uczestniczą w spotkaniach z Ojcem Świętym na Światowych Dniach Młodzieży. Spotykają się jeden raz w miesiącu na skrutacji słowa Bożego. Przez lata na Drodze zrodziły się powołania do seminariów misyjnych. W tej chwili do kapłaństwa przygotowuje się czterech kleryków: w Kostaryce, Libanie, Niemczech i Danii. Młody człowiek deklarujący chęć wstąpienia do seminarium nie ma wpływu na wybór miejsca, w którym się znajduje. Idzie tam, gdzie akurat najbardziej potrzeba kapłanów. Jak mówi ks. Niziołek, wikariusze, którzy pracowali i pracują w jego parafii, bardzo chętnie włączali się w posługę wspólnotom. Wielu z nich dzięki temu doświadczeniu szeroko otworzyło swoje serce i wyjechało na misyjne placówki.

– Duch Święty łamie wszystkie bariery, to widać – mówi ks. Jan. – Każdy z nas ma inne wykształcenie, inny sposób bycia, jesteśmy z różnych środowisk, a czujemy, przynajmniej ja czuję, taką więź z wszystkimi, że wydaje mi się ona o wiele większa niż z moją rodziną. Nie ma barier, nie mamy tajemnic, znamy się jak łyse konie – i to jest piękne. Jesteśmy po imieniu. Oni też do mnie mówią po imieniu, ale to nie przeszkadza w tym, by przyjść do mnie do spowiedzi. Rozmawiamy o wszystkim; jeśli mam coś do nich, to mówię. Opowiadam o swoich trudnościach. Jesteśmy wspólnotą. Tak jak w Dziejach Apostolskich autor pisze o pierwszych chrześcijanach, że byli jednego ducha, tak samo jest i u nas. Raduje mnie, że Jan Paweł II i Benedykt XVI swoim autorytetem uznali Drogę Neokatechumenalną i uczynili ją itinerarium życia chrześcijańskiego oraz zatwierdzili wszystko, co na niej się dzieje.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie