W Starych Siołkowicach wodzili niedźwiedzia po raz piętnasty. Zapustno-karnawałowy pochód po opolskiej wsi.
O naszej wiosce nie było nic słychać. I w 2004 r. Emil Gryszczyk wymyślił, że warto przywrócić zwyczaj wodzenia niedźwiedzia. Poszukali w historii i okazało się, że przywracamy wodzenie po 50 latach - mówi Danuta Izydorczyk, sołtys Starych Siołkowic. Na Śląsku ten zwyczaj był bardzo powszechny już co najmniej od XIX wieku.
3 i 4 lutego br. siołkowickie wodzenie odbywa się po raz 15.
W tym roku w zapustno-karnawałowy korowód po wsi wyruszyło 20 przebierańców i muzyków. Myśliwy, pielęgniarka, kominiarz, dwóch ministrantów, strażak, młoda pani i młody pan, listonosz, masarz, dwóch policjantów, Cyganka, siostra zakonna i ksiądz. No i, oczywiście, niedźwiedź, którym po raz szósty był Manuel Kaczmarek.
Ma on rolę oprócz tego, że ciężką (w głowie niedźwiedzia jest duszno i gorąco), to i niewdzięczną, bo obrzęd wodzenia kończy się najsroższą karą. W większości wsi, gdzie kultywowany jest ten zwyczaj, jest nią zastrzelenie misia (albo „bera”). Jest on bowiem symbolem wszystkich nieszczęść i zła, jakie spadły na mieszkańców w ubiegłym roku. Wodzenie niedźwiedzia i smutny jego koniec ma służyć oczyszczeniu, pozbyciu się zła i rozpoczęciu nowego roku z czystym kontem.
W Starych Siołkowicach też tak było, ale dwudniowe wodzenie kończyło się zabawą dziecięcą z niedźwiedziem i dzieci płakały, kiedy leśniczy ze swojej flinty kończył jego złowieszczy żywot. - Postanowiliśmy, że leśniczy po prostu będzie niedźwiedzia wyprowadzał z sali. Takie symboliczne wypędzenie ze wsi - mówi sołtys Izydorczyk.
Ale zanim niedźwiedzia z Siołkowic wypędzą, zatańczy on z gospodyniami, które witają jego ekipę. Muzyka gra, a wszyscy skandują wierszyk: „Do wos, gospodołrze, dzisiaj przychodzimy i niedźwiedzia z Siołkowic wygonimy! On i wasz dobytek całą zimę spały, idzie do nos wiosna, z nią urodzaj cały”.
W czasie odwiedzin mieszkańców młody pan i młoda pani zbierają dary do dziecięcego wózka. Lądują tam smakołyki różnego typu, a najczęściej wino i nalewki. Także policjanci nie próżnują i wręczają mandaty za „naruszenie porządku niedźwiedziowego”.
Specyfiką siołkowickiego wodzenia (obok zabawy z Niedźwiedziem dla dzieci w restauracji „Śtantin”) jest fakt, że datki ofiarowane wodzącym niedźwiedzia idą na społeczny cel. W tym roku jest to budowa nowych toalet przy plebanijnej sali spotkań.
Na zabawę karnawałową do „Śtantina” - spotkanie z Niedźwiedziem - przyszło kilkadziesięcioro maluchów ze swoimi rodzicami. Niektóre - z ostrożnego dystansu i nie bez pytań w świecących oczkach - przyglądały się Niedźwiedziowi, inne od razu garnęły się do niego. Było gwarno, wesoło, z góry leciały cukierki, masarz rozdawał kiełbaski, muzyka grała.
Bo ten Niedźwiedź w Starych Siołkowicach jest jakiś taki radosny i przyjazny ludziom.
Więcej w „Gościu Opolskim” nr 7 na 18 lutego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |