Bóg jest Bogiem marzeń

Najpierw porządnie cię nakarmię, a potem pogadamy - stwierdził w drzwiach. Bóg ma ogromne poczucie humoru. W 120-kilogramowego faceta, który trenuje brazylijskie jiu-jitsu, wpakował ogromną empatię, wrażliwość i talent do gotowania.

Bóg jest Bogiem marzeń   Maciej Rajfur /Foto Gość Czas na deser!

Modest Amaro zaprosił Michała na staż od września. Nie mając stuprocentowej pewności, bazując tylko na mailowym zaproszeniu, Michał złożył 1 sierpnia wypowiedzenie w swoim dotychczasowym zakładzie pracy. Musiał to zrobić, jeśli za miesiąc chciał stanąć w progu Atelier Amaro w Warszawie.

Pewny sygnał o swoim stażu otrzymał z renomowanej restauracji dopiero 25 sierpnia. - Zaryzykowałem. Jechałem do stolicy bez grosza przy duszy. Trzy dni przed wyjazdem nie miałem gdzie mieszkać ani za co żyć. Nagle okazało się, że znajomy załatwił lokum, a ludzie podarowali mi pieniądze poprzez zrzutkę na portalu internetowym - opisuje Zieliński.

Bóg ukryty w sorbecie

W kuchni Modesta Amaro Michał spędził 2 miesiące. Taka praktyka była jak silny wiatr w żagle, który nadał tempo rozwoju kulinarnej pasji. - Zrobiłem bardzo duży postęp, inaczej zacząłem myśleć i podchodzić do kulinariów, stałem się gastronomicznie dojrzalszy, rozwinąłem swoje możliwości - ocenia dzisiaj Michał.

Utwierdził się także w przekonaniu, że potrafi dobrze gotować i kocha to. - Dla mnie to coś więcej niż połykanie, niż dostarczanie organizmowi pokarmu. W pewnym momencie przekonałem się o tym, że jeżeli mam talent, powinienem go rozwijać dla dobra ogółu, dla innych. Dlatego dla mnie, jako chrześcijanina, nie ma półśrodka. Kiedy coś robię, to na sto procent i cieszę się z małych rzeczy - podsumowuje Michał.

Tłumaczy, że w przemyśle gastronomicznym większość ludzi w centrum stawia pieniądze, potem człowieka. Tak wygląda brutalny biznes. A chodzi o coś więcej niż najedzenie się.

- W kuchni przy posiłkach budujemy relacje, wywołujemy emocje, uśmiech na twarzy. Robię wszystko, żeby doskonalić swoje umiejętności, ale też ukierunkować się na człowieka. Gotować dla kogoś i tym uszczęśliwiać innych, pokazać inną kuchnię. Pokazywać przepisy, ergonomiczną pracę w kuchni. Udowodnić, że dobrze zjeść nie oznacza od razu drogo zapłacić - wymienia jednym tchem kucharz pasjonat.

Jego marzeniem jest otwarcie niewielkiego bistro dla 15 osób, w którym będzie gotował indywidualnie pod preferencje wcześniej umówionego klienta, bez ustalonej karty dań, bez sztampy i twardych tabelek z proporcjami.

- Chcę także uniknąć presji, mobbingu, agresji słownej i psychicznej, które często pojawiają się za drzwiami kuchennymi wielu restauracji. Dla mnie ważny jest człowiek, a gotowanie ma ogromną moc jednoczenia ludzi. Odnajduję w tym ogromny spokój. I widzę działanie Boga, widzę Go nawet na tym talerzu - stwierdza z uśmiechem Michał, dekorując sorbet listkiem mięty.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie