Ile Polek przerywa ciąże? W Wielkiej Brytanii policzyło to Ministerstwo Zdrowia. Podaje konkretną liczbę: dwadzieścia przypadków.
W kraju mamy tylko szacunki: 80-200 tys. rocznie - pisze dzisiejsza "GW". Nasze aborcje liczą za to kliniki w Europie, gdzie Polki usuwają ciąże bez strachu przed nalotem policji - akcentuje "Gazeta Wyborcza".
Na bezpieczne i legalne zabiegi w prywatnych klinikach europejskich mogą sobie pozwolić bogatsze Polki. Aborcja kosztuje od 280 euro (Holandia) do nawet 1,2 tys. funtów (Wielka Brytania). - kontynuuje. Przeciętna stawka - 400 euro - to i tak mniej niż cena nielegalnego zabiegu w Polsce (5-10 tys. zł). Ale dochodzą koszty podróży i mieszkania.
"GW" rozmawia również z lekarzami. "Przyjeżdżają do nas kobiety głównie z Warszawy, Poznania i Wrocławia, ale także z Częstochowy i Wadowic. W wieku 16-48 lat - mówi dr Janusz Rudziński, ginekolog, szef oddziału kliniki w Prenzlau w Niemczech. Podaje, że takich przypadków było w tym roku kilkaset.
Od Redakcji:
Według oficjalnych statystyk brytyjskiego Ministerstwa Zdrowia w 2009 roku dokonano w tym kraju 6643 aborcji u "nie-rezydentek". Z tego 20 (słownie dwadzieścia) dotyczyło aborcji dokonanych u Polek.
Pełną treść raportu można znaleźć TUTAJ (.pdf). Dane znajdują się w tabeli 12a.
Jeśli przyznajemy, że człowiek jest człowiekiem od początku swojego istnienia lub przynajmniej, że nie ma pewności, że nim nie jest, bo nie istnieje inna pewna cezura biologiczna w rozwoju, którą można by uznać za początek człowieczeństwa), musimy uznać jego ludzkie prawo do życia. Nie ma takiej wartości, która pozwala zabić niewinnego człowieka, i nie ma powodu uchwalać prawa, które na to pozwala. Turystyka aborcyjna jest tu bez znaczenia.
Niemniej poważne wątpliwości co do podawanych danych zawsze warto pokazywać.
Warto też przeczytać, co myśli na ten temat jeden z twórców ustawy aborcyjnej w Wielkiej Brytanii (refleksja po 40 latach od wprowadzenia ustawy).
Więcej informacji