publikacja 01.12.2011 00:15
W Chorwacji, jak Polska katolickiej w 90 proc., zgodnie z prawem co roku zabija się 10 tys. nienarodzonych dzieci. W 4-milionowym kraju to straszna liczba. O. Marko Glogović i jego wspólnota wyrywają śmierci rocznie około 100 dzieci.
NEJA MARKIČEVIĆ/CROPIX
O. Marko Glogović z jedną z mieszkanek domu dla samotnych matek w Karlovacu.
W ciągu 2 lat pomoc znalazło tu już 30 kobiet i ich dzieci
Kiedy Barbara dowiedziała się, że jest w ciąży, jej chłopak w pierwszej chwili nawet się ucieszył. Jednak jego rodzice przygotowali dla syna inny plan. Dla dziecka nie było w nim miejsca w tym czasie. Chłopak zostawił więc Barbarę i nienarodzone jeszcze dziecko. Wtedy pomyślała o aborcji. Na szczęście trafiła do naszego domu, gdzie znalazła pomoc – opowiada o. Marko.
Gdy chłopak Ireny dowiedział się o dziecku, stwierdził, że „nie jest na to gotowy”. Chciał zapłacić za usunięcie ciąży, ale dziewczyna nie zgodziła się na to, więc wyrzucił ją na ulicę. O domu dla samotnych matek
w Karlovacu powiedziała jej siostra, zakonnica. Zdecydowała się tu zostać i urodzić dziecko, po tym jak w jednej książce przeczytała wstrząsające świadectwa kobiet, które dokonały aborcji.
– Podobnych historii słyszę zbyt wiele – mówi o. Marko.
Zaczęło się w Leśniowie
W Chorwacji od 1978 roku funkcjonuje ustawa, która zezwala na „wolne decydowanie o rodzeniu dzieci”. W całym kraju nie ma ani jednego okna życia. A w dwóch domach, gdzie schronienie i pomoc znajdują samotne matki, zgodnie z chorwackim prawem może mieszkać tylko po 6 kobiet z dziećmi. Nie dostają od państwa żadnej pomocy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.